epilog

969 67 28
                                    

Promienie słoneczne przebijające się przez ciężkie ciemne zasłony, tworzyły w pokoju jasne pasma światła.

Leżeli razem w łóżku jakby wciąż ignorując rzeczywistość. Po prostu czuli swoje ciepło nawzajem, tak jak kiedyś. Cała ta sytuacja stawała się coraz bardziej naturalna, jak gdyby nic nigdy nie miało miejsca.

Napięcie opadło już dawno. A ciążąca wcześniej rozmowa stawała się po prostu niekonieczna.

Czuli, że po prostu są. Bez na jawie, żywi i martwi jednocześnie. Bez bisów, bez powtórzeń, bez niedopowiedzeń.

Trochę szczęśliwi, trochę smutni, trochę sztuczni, ale jednocześnie prawdziwi.

Tak po prostu zwyczajni.
__________________________________

Ja... Nie wiem co mówić, skończyłem to chyba. Znaczy na pewno, w końcu lol

Ps. Wiem, że cholernie krótko, ale tak powinno być.

guys pls sprawdzcie tez inne moje prace bo mi przykro :(((

call me your daddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz