To było zaledwie kilka dni, takie krótkie wakacje nad morzem, pragnąłem jednak zapamiętać każdy, nawet najdrobniejszy moment, który upłynął mi w towarzystwie Junmyeona. Spędziliśmy ten czas na spaniu do późna w swoich objęciach, długich i przeraźliwie sentymentalnych spacerach oraz wylegiwaniu się na plaży pomimo braku upałów.
Wówczas pierwszy raz tak wyraźnie doświadczyłem wpływu wilczego instynktu. Sądziłem, że opowieści starszych kolegów i moich rodziców o związkach z przeznaczoną im osobą były przesadzone, a tymczasem na własnej skórze odczułem, że mówili prawdę — co więcej, ich rewelacje nie oddawały w pełni rzeczywistości. To było jak przyciąganie, przed którym nie mogłem i nie chciałem uciec.
Pozwalaliśmy sobie na taką wylewność zapewne dlatego, że byliśmy poza domem. Nie znaliśmy tutaj nikogo, Seul znajdował się setki kilometrów stąd, a my zażywaliśmy wakacji w najpełniejszy sposób z możliwych.
Na dwa dni przed powrotem wyjechaliśmy na wschód, za miasto, aby Junmyeon spędził choć kilka godzin na łapaniu pokemonów. Myślałem, że ten wypad okaże się niezwykle nudny, w moich wyobrażeniach mężczyzna ganiał od jednego stanowiska do drugiego z telefonem, a ja znużony podążałem za nim krok w krok.
W towarzystwie mężczyzny cisza nie wydawała się niezręczna, nie musieliśmy odzywać się do siebie, a i tak utrzymywaliśmy zainteresowanie. Podążałem za Junmyeonem uśmiechając się za każdym razem, gdy zaczynał chichotać albo odwracał się w moją stronę, aby podzielić się nowym spostrzeżeniem.
Miałem sporo czasu na przemyślenia i chyba wtedy dojrzałem do wyjawienia mu swoich drobnych sekretów.
Gdy zeszliśmy z głównej ścieżki, wcisnąłem ręce w kieszenie bluzy jakby miało mi to ułatwić zadanie. Jeśli jednak chciałem być dorosłym mężczyzną, wartym kogoś takiego jak Junmyeon, nie mogłem okazać strachu w tak błahej sytuacji.
Odchrząknąłem znacząco i zacząłem opowiadać, wyraziłem wszystkie dręczące mnie wątpliwości zachowując spokój. Wspomniałem o rozprawie, o obawie przed ponownym spotkaniem z tamtymi mężczyznami, a także o tym, że zacząłem rozważać zmianę zeznań, aby dzięki temu postępowanie skończyło się jak najszybciej.
Mężczyzna wysłuchał nie przerywając, jedynie przestał entuzjazmować się grą, zamiast tego zrównał się ze mną krokiem.
— Nie mogę ci niczego nakazać, ale naprawdę chcesz im odpuścić? — zapytał Junmyeon po chwili milczenia. — Skrzywdzili cię i mogą zrobić to ponownie. Na twoim miejscu bym im nie odpuścił.
— Dużo rzeczy nałożyło się na siebie. Proces, rekrutacja na studia, a w dodatku wciąż martwię się jak sobie damy radę z chłopakami utrzymać tempo pracy... — szepnąłem cicho zrezygnowanym głosem. — Zastanawiałem się również nad opuszczeniem sobie egzaminów w tym roku, bo nie mam szans na dobre wyniki.
— Martw się teraz przede wszystkim o siebie, Sehun, pracą się nie przejmuj. Korzystaj z przywilejów umawiania się z szefem, wśród ludzi trzeba być trochę samolubnym — powiedział z nieodgadnionym uśmiechem na twarzy.
Jego dobry humor odrobinę mi się udzielił. Założyłem ręce pod boki i spojrzałem na niego surowo, choć jedynie udawałem niewzruszoną postawę.
— Nie namawiaj mnie do złego, pozwól mi zatrzymać swoją niewinność — poprosiłem marszcząc brwi.
Junmyeon nieszczególnie przejął się moimi rozterkami, uznał je raczej za młodzieńczą niepewność, którą każdy musi przezwyciężyć w pewnym momencie swojego życia. Zamiast prawić mi morały wolał poprawić atmosferę, abym nabrał dystansu. Był wesoły i serdecznie się uśmiechał. Wiedziałem, że robił to szczerze, gdyż jego oczy zmieniły się w dwie cienkie linie. Taka radość na twarzy mężczyzny potrafiła obłaskawić niejedno serce, w tym moje.
CZYTASZ
Second skin | seho
FanfictionSehun pragnął uniknąć przeznaczenia, które zgotował dla niego los. Był alfą, ale jakby tylko z nazwy, nie posiadał żadnej z cech, jakimi powinien charakteryzować się młody i silny wilk pretendujący do objęcia przywództwa w stadzie. Niczym tchórz uci...