Rozdział 4

7.9K 198 15
                                    

Niedziela minęłam spokojnie, oprócz tego że cały czas chodziłam podejscytowana. Pierścionek pokazywałam już wszystkim, wszyscy się cieszyli i radowali życząc mi szczęścia i powodzenia,, wszyscy, oprócz moich rodziców, nie byli zadowoleni. Tata wciąż mówił że Troy się nie nadaje, że go nie zaakceptuje, nie powiem było mi przykro. Mama mówiła że to Mike jest mi pisany, jednak zaakceptuje mój wybór. Gdyby tylko wiedziała co zrobił mi Mike, jak mnie potraktował i to że robię to tylko dla jego szczęścia.

Nadszedł poniedziałek, znów praca. Jak każdego dnia, Nadia zawiozłam do Elizabeth, z chęcią przyjmuje małą z czego jestem jej wdzięczna. Pojechałam do pracy, mając nadzieję że nikt nie zauważy iż się zpóźniłam. Jednak szczęście mi nie dopisało, kiedy tylko przeszłam przez korytarz i byłam już przy drzwiach, on wyszedł i zobaczył mnie. Brazo za sprawność fizyczną.

-Witam Pani Olivio- powiedział uśmiechając się wrednie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać ale co zrobić, innego wyjścia nie miałam.

-Dzień dobry Panie Stefanie- powiedziałam z niechęcią co musiał zauważyć.

-Czy jest Pani świadoma że się Pani spóźniła!?- zapytał z ponurym wyrazem tworzy. Jest to mężczyzna koło 70, na emeryturze, nie lubi ludzi co da się zauważyć.

-Jestem świadoma- powiedziałam na mężczyzna popatrzył na mnie z kpiną.
-Ale mam małą córeczkę  i dzisiaj zapomniała misia i musiałam się po niego wracać- powiedziałam tłumacząc się.

-Nie obchodzi mnie Pani córka, jeśli dobrze by się nią Pani zajmowała nie musiała by się Pani wracać- powiedział i odszedł. Co za nie czuły człowiek, bardzo dobrze wychowuje swoją córkę a on już dawno powinien siedzieć w domu przed telewizorem.
-Aha i jest Pani zwolniona- powiedział i obrócił się by mi to przekazać po czym wszedł do pokoju. Nie mogę uwierzyć, teraz to już nie mam w ogóle pracy, i jak ja siebie poradzę z utrzymaniem małej i domu?

Wyszłam z biblioteki i weszłam do samochodu. Oparałam się o kierownicę i zaczęłam płakać. Wiem że nie powinnam się załamywać ale to silniejsze ode mnie. Moje życie się wali, a niedawno czułam się szczęśliwa, teraz... teraz muszę być silna. Mam dla kogo, dla małej kruszynki.

Wyjechałam z parkingu i ruszyłam do domu. Bałam się spojrzeć Troy'owi w oczy, co on sobie o mnie pomyśli!? Kobieta której nie chce się iść pracować!?

Wszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to usiadłam na kanapie. Zdjełam pierścionek zostawiając go pod stołem. Nie mogę o nim zapomnieć, jeśli dostał by się w ręce małej to już go nie odzyskam.
Włączyłam telewizję i udałam się do łazienki. Nalałam wodę do wanny, rozebrałam wszystkie rzeczy. Weszłam do wanny a ciepła woda rozluźniła wszystkie moje mięśnie. Na chwilę mogłam zapomnieć o problemach, pierścionkui o mojej miłości. Byłam wolna, mogłam być sobą bez problemów i innych przeszkód w moim życiu.

Kiedy woda stała się letnia wyszłam z wanny owijając się jedynie ręcznikiem. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej szare getry i białego crop topa oraz bieliznę. Ubrałam wszystko na siebie i założyłam skarpetki, kocham chodzić po domu tylko w skarpetkach. Kiedy tylko je ubrałam usłyszałam dzwonek do drzwi.

Nie wiedząc kto tam stoi otworzyłam drzwi, a to co tam zobaczyłam zszokowało mnie przez co nie mogłam się ruszyć.

YOU LOOK LIKE HER ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz