10.Dziwne zdarzenia i „WIELKIE kłopoty" [poprawione]

707 25 9
                                    

Thorin Oakenshield

-Jestem w moim pokoju w Ereborze?! Czy to już wszystko? Nie ma Smauga? Miasto na jeziorze nie płonie? Rybacy i elfy nie próbują mnie zabić za to że odzyskałem dom moich przodków?

-Nie Thorinie. To jest sen który chcesz by tak wyglądała twoja przyszłość. W tym śnie twoja żona, Pearl, właśnie teraz rodzi ci syna. Był by z niego silny i mądry chłopiec. Był by to twój pierworodny. Oprócz niego byście mieli czwórkę innych dzieci. Ale żeby się to spełniło musisz zapobiec innej przyszłości.

Obraz się rozmył, byłem w sali tronowej. Stałem obok tronu, a na nim siedział inny ja. A przede mną, przed nim, stanęła Pearl z walizką w ręce. Czekaj co!!!? Ona się wyprowadza?

-Thorinie chciałam z tobą chwilkę porozmawiać w cztery oczy. - Powiedziała przestraszona, ale i zdecydowana Pearl.

-Dla ciebie król Thorin i nie mam czasu rozmawiać z takimi wieśniaczkami jak ty! Zejdź mi z oczu.

-Skoro wielki król ma problem porozmawiać ze mną w cztery oczy to teraz ci wszystko powiem! Zmieniłeś się Dębowa Tarczo. Ten kamyk nad twoim tronem włada tobą jak jakąś marionetką! Kiedyś mi mówiłeś że jestem dla ciebie wszystkim! Dałeś mi ten pierścień, zaręczyłeś się ze mną! A teraz masz mnie gdzieś?! Skoro tak to weź sobie ten pierścień! Nie potrzebuje go tak jak i ciebie! - Krzyczała i rzuciła w niego, we mnie, tym pierścieniem. I odeszła.

Obraz się rozmył a ja znów stałem w tej komnacie co na początku. Elfka obok mnie zawróciła moją uwagę. Jej biała połyskująca suknia sięgała ziemi. Twarz była biała jak pergamin i delikatnie różowa na policzkach. Jej jasne proste, włosy spadały za ramiona. Była niewiele wyższa ode mnie, a mimo tego czułem się niski przy niej.

-Thorinie masz dwie możliwości jak będzie wyglądać twoja i jej przyszłość. Ta druga opcja będzie wtedy gdy nie spełnisz tych warunków... - Kobieta mówiła czego mam się wystrzegać by nie dopadła mnie smocza choroba, a ja uważnie jej słuchałem. W niektórych momentach mało co złość we mnie nie kipiała, ale zawsze w tych przypadkach przypominałem sobie moment kiedy będę mógł mieć z Pearl piątkę dzieci. I wszystko przechodziło jak ręką odjął.

Obudziłem się z wrzaskiem. Pearl która spała obok mnie poderwała się z krzykiem tak samo jak ja. Natychmiast wpadliśmy sobie w ramiona. Strasznie się bała, zresztą podobnie jak ja. Mocno ją przytuliłem i szepnąłem:

-Nigdzie nie odchodź, proszę...

-Nigdzie nie odejdę, obiecuję... - odszeptała. - Co ci się śniło?

-Nasza przyszłość i ta której pragnę, i ta której się najbardziej boję.

-Śniło ci się że na początku rodzę naszego syna, a potem że zrywam nasze zaręczyny?

-Tak. Czyli to Valarowie nas ostrzegli? Jeśli tak to owoc naszej miłości może zaważyć na losach wszystkich ras, tak jak na przykład los Isildura... - rozmyślałem na głos, ciągle przytulając narzeczoną.

-Kochanie czy to jest możliwe by nasze dzieci, których nie mamy, mogły by zaważyć na losach Śródziemia? - Dopytywała Pearl czy dobrze mnie zrozumiała.

-Legenda głosi że tak samo było przed narodzinami Isildura, więc chyba tak. Chyba Valarowie mają nas w opiece. Jeśli chodzi o dzieci to możemy coś zaradzić.

-Thorin! - Oburzyła się, a ja za moje pomysły dostałem po głowie (a raczej po łopatkach) - Temu tylko jedno w głowie. Zrozum nie jestem jeszcze gotowa do tego...

-Już moja królowo, nie denerwuj się. Poczekam tyle ile będziesz potrzebowała.

Nagle ktoś stanął w drzwiach do naszej części stajni. W progu pojawił się wysoki młody mężczyzna. A gdy mnie tylko zobaczył zaczął się zbliżać w naszą stronę. Złapałem szybko za rękojeść miecza.

-Kim ty jesteś, kim ona jest i co robicie w mojej stajni?!?!?! - Krzyczał mężczyzna przed nami.

-Kim ty jesteś?! Bo ja jestem spadkobiercą rodu Druina. Kobieta obok mnie jest moją narzeczoną i przyszłą królową Ereboru. Należy się nam szacunek.

-Beorn, ostatni zmiennokształtny. te krasnoludy, hobbit i czarodziej są z wami?

-Tak, coś im zrobił?!- Wrzeszczałem zaciskając jeszcze mocniej dłoń na Osciris'ie.

-Właśnie jedzą śniadanie w kuchni i czekają na was. Myślą że próbujecie przedłużyć dynastię  - powiedział i zaśmiał się z ich pomysłów.

W sumie nie dziwię się że tak zareagował. Trzynastu krasnoludów, czarodziej i dwaj hobbici wparowali do jego domu. Podobnie bym zareagował tak jak on.

Z zamyślania wyrwał mnie głos Pearl.

-Idziemy do nich czy siedzimy tu? - bez odpowiedzi wstałem z siana. Wziąłem ukochaną na ręce i wyszedłem, ale w kompletnie innym kierunku niż  jadalnia.

Poszedłem do ogrodu. Wisiał tu hamak na którym spał czarno biały kot. Położyłem Pearl na hamaku, a sam stałem obok niej i patrzyłem na jej piękne oczy. Ona natomiast głaskała mnie po policzku i brodzie.

-Wiesz, jesteś najlepszym co mi się trafiło w życiu - powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Pamiętasz jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie?- powiedziałem zbliżając się do jej twarz.

-Oczywiście że pamiętam to było kilka tygodni temu.

-Trzy miesiące temu. Pamiętasz co powiedziałaś gdy stałem w drzwiach?

-Nie jestem pewna co dokładnie.

-Ja powiedziałem: Thorin Dębowa Tarcza do usług mojej drogiej Pani.
Ty odpowiedziałaś: Pearl Tuk do usług mojego pana. I ja jeszcze tych usług nie doświadczyłem, a mam ochotę na coś pysznego do zjedzenia - powiedziałem z błaganiem w oczach.

-To idź do Bombura on Ci da coś pysznego do zjedzenia - odpowiedziała z uśmiechem szyderczym na twarzy.

-Ale ja chcę zjeść to co Ty ugotujesz bo Ty gotujesz najlepiej.

-Nigdy nie jadłeś tego co ja gotowałam, bo nie umiem gotować.

-Ta zupa w domu Bilba którą mi podawałaś?- zapytałem z wyraźnie zdziwioną miną.

-Bombur ją ugotował, wszystko co jadłeś na tej wyprawie to specjalności Bombura, albo kiełbaski Dwalina.

-No to mamy problem. Bo Bombur, Bifur i Bofur wracają do Gór Błękitnych po naszej koronacji. Dwalin i Balin jadą odbić Morię z krasnoludami z Żelaznych Wzgórz i Gór Szarych jak już Erebor będzie odbudowany. Ja nie lubię na dworskiej kuchni i myślałem że to Ty będziesz mi gotować.

-To się przeliczyłeś, Kotku. Może i jestem hobbitką, ale przy garach nie stoję - powiedziała ewidentnie zdenerwowana.

Nagle rozległ się krzyk Bilba po całym gospodarstwie. Bez zastanowienia pobiegłem mu na pomoc. Wpadłem do jadalni jak poparzony.

-Co się stało? Bilbo nic ci nie jest?- zapytałem przestraszony.

-Nic, tylko jest wielki kłopot. Bombur zjadł całe masło, a ja się skaleczyłem gdy kroiłem chleb.

-Druinie! Bilbo to nie pora na żarty, a poza tym daj ten chleb, głodny jestem, a gdy jestem głodny jestem zły - powiedziałem i wyrwałem mu bochenek chleba z ręki. Ten się na mnie popatrzył jak na wariata i odszedł.

Pearl Tuk

Thorin pobiegł do mojego wujka. Ja że nie mogłam zejść z hamaka dalej się na nim bujałam. Kot który leżał mi w nogach usiadł mi na brzuchu i położył się spać. Ja natomiast leżałam i patrzyłam w bezchmurne niebo, rozmyślając o tych których straciłam. Aż w końcu po nie zliczonych minutach zasnęłam.

Narrator

Gdy hobbitka zasnęła, do hamaku zbliżył się Fili. Położył swoją ciepłą rękę na policzku Pearl i szepnął jej  na ucho:

-Jeśli ja nie mogę być z tobą szczęśliwy to Thorin też nie będzie.

C.D.N
😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁😁

Thorin Dębowa Tarcza - nowa historia [w trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz