Rozdział 36

468 49 15
                                    

Zebraliśmy się przed wejściem do tunelu. Ja miałem wszystko co mogłoby się przydać zmniejszone do odpowiedniego rozmiaru, bym mógł ukryć to w kieszeni płaszcza. Thor miał swój nowy młot. Jemu więcej nie trzeba. W chwili gdy mieliśmy już wchodzić do tunelu w sali tronowej zjawiły się kobiety z plecakami.
- Idziemy z wami - powiedziała Sif podchodząc do męża.
- Chyba oszalałaś! - zawołał gromowładny- Jesteś w ostatnim miesiącu!
- I w niezłej formie - dodała ignorując przerażenie malujące się na twarzy partnera - Zawsze omija mnie zabawa. Magni ma się niedługo urodzić, a jeśli wam się nie uda, Retus może sprawić, że nikt z nas nie będzie istniał. Nie pozwolę na to!
- Ale...
- Żadnych ale!
Thor spuścił wzrok, a ja zachichotałem cicho. Gdy jednak moje oczy dostrzegły drugą wojowniczkę zmarszczyłem złowrogo brwi.
- Ty nie idziesz - zażądziłem.
- Muszę - mruknęła Val -To wszystko tylko i wyłącznie moja wina. Gdybym nie uwierzyła Retusowi...
- Nie musielibyśmy tam schodzić - dokończyłem wrogo.
- Lok zrozum mnie. To moja siostra na brodę Odyna! Co miałam zrobić?
- A moja narzeczona- warknąłem- Myślisz, że chciałaby poświęcić wszechświat, żeby ocalić własne życie? Myślisz, żeby chciała, żeby jej siostra została zdrajczynią? Jak mam ci teraz zaufać Val? Skąd mam wiedzieć, że znowu nas nie zdradzisz?
Dziewczyna spuściła wzrok. Zabawne, ale gdy tak stała skulona i pełna skruchy zdawała się znacznie młodsza. Zupełnie jak nastolatka, która przyznaje rodzicielce, że popełniła błąd. Dla mnie było to zabawne, zważywszy na fakt, że ta kobieta była z nas najstarsza.
- Pozwól mi odpokutować - jęknęła.
Westchnąłem cicho.
- Obym tego nie żałował.

***

Tunel cały czas opadał pionowo w dół dlatego musieliśmy zsuwać się w dół po grubej linie, co wcale nie należało do łatwych zadań. Najlepiej radziła sobie Sif, co w przypadku kobiety w ciąży jest nie lada wyczynem. Moje mięśnie dawały o sobie znać w bardzo bolesny sposób, a rosnące w całym tunelu pnącza i co chwilę spadające na głowę krople zimnej wody wcale nie pomagały. Było ślisko, brudno i zimno, ale że w dzieciństwie lubiłem takie miejsca to wiedziałem co zrobić, żeby się nie zabić. Wciąż nie było to jednak przyjemne.
- Daleko jeszcze? - jęknął Thor gdy po raz kolejny jego stopa ześlizgnęła się z wilgotnej skały zrzucając na mnie trochę żwiru.
- A może takie przepraszam? - warknąłem - Nie wiem ile jeszcze. Nigdy tu nie byłem. Znaczy...chyba.
- Chyba? - zdziwiła się Sif, która wisiała na linie tuż nad głową swojego męża - Jak to chyba?
- Długa historia - mruknąłem.
- Końca trasy jeszcze nie widać - odezwała się z samej góry Val - możesz opowiedzieć.
Wreszcie dotarliśmy do skalnej półki, gdzie postanowiliśmy zatrzymać się na krótki odpoczynek. Dłonie paliły mnie od obdarć związanych z szorstką liną, a nogi od trzymania prawie całego mojego ciężaru. Odetchnąłem więc z ulgą, gdy wreszcie mogłem rozprostować kości i dać odpocząć zmęczonym mięśnią.
Sif wyjęła dla wszystkich skurzane piersiówki i bułkę, którą podzieliliśmy się względnie po równo. Gromowładny nie był zbyt najedzony, ale postanowił to przemilczeć.
- To powiesz co znaczyło to "chyba"? - zagadnęła Val, gdy pochłonęła już swoją porcję.
Oddałem bratu swoją część i skinąłem głową.
- Od jakiegoś czasu mam dziwne sny. Jagby wspomnienia z życia, którego nigdy nie miałem. To miejsce...po prostu czuję jakbym tu był, a jednocześnie nigdy go nie widział. Trudno to wyjaśnić.
Dziewczyny skinęły głową, a Thor mruknął coś pod nosem, że też się tak czasem czuje.
Gdy już odzyskaliśmy siły, poczeliśmy ponownie zsuwać się w głąb tunelu, który z każdym krokiem zwężał się coraz bardziej. Gdy już zacząłem się martwić, że niedługo nikt poza mną się nie przeciśnie, poczułem pod nogami śliską, skalistą posadzkę i gdy oparłem na niej nogi, jaskinie oświetliło mnustwo pochodni ukazujących chyba znajomy korytarz.
W końcu Thor i nasze wojowniczki dotarły do tego samego miejsca i ruszyliśmy korytarzem, zostawiając sprzęt. Mogliśmy go potrzebować, gdyby zaszła potrzeba szybkiej ucieczki.
- To też wydaje ci się znajome? - spytała Sif dotykając dłonią wyrytych w kamieniu liter.
- Język stróżów nocy - mruknąłem - To tutaj ich ukrył.
- Kto? - spytał gromowładny.
- Teles.
Szliśmy dalej w ciszy, gdy nagle moje uszy wychwyciły w oddali ciche kroki. Schowałem się za zakrętem, a reszta poszła w moje ślady.
- Co się dzieje? - spytała Sif trzymając dłoń na rękojeści miecza.
- Ktoś nas śledzi - wyszeptałem wyjmując z buta znajomy sztylet.
Jego idealne wyważenie i ostrość zawsze zapewniały mi zwycięstwo w walce, a teraz dodawały odwagi. Gdy kroki stały się już na tyle głośne, że usłyszeli je nawet moi towarzysze, opuściłem kryjówkę i podsunąłem ostrze pod gardło szpiega. Potem się zdziwiłem.
- Farabi? - krzyknął Thor - Co ty tu robisz?
- Puki co, próbuję nie zginąć - odparła patrząc wymownie na sztylet przyciśnięty lekko do jej szyi.

Siemanko 😁 Oto następny rozdzialik. Podoba się?
Ciekawe co tu robi Farabii? 🤔
Domyślacie się?
Do następnego! 😘

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz