Na placu zabaw zaległa nieprzyjemna cisza, co mogłoby nikogo nie dziwić, ze względu na późną porę. Ale wcale nie było tam tak pusto,jak mogłoby się wydawać. Zaraz przy furtce stało dwóch chłopców. Starszy wpatrywał się w drugiego z wyrzutem, próbując powstrzymać łzy.
- Nie możesz... - Jego głos drżał, gdy zacisnął pięści, nie chcąc pokazać, że i one cały czas się trzęsły. - Obiecałeś. Obiecałeś, że mnie nie zostawisz... Nie ty...
- TaeTae - podszedł do niego, ale z każdym jego krokiem Taehyung się cofał, kręcąc głową - ja też nie chcę...
- Nie! - przerwał mu. - Obiecałeś! A teraz chcesz mnie zostawić! Nienawidzę cię! - wykrzyczał, po czym odwrócił się i wybiegł z placu, kierując się do domu. Nie chciał widzieć swojego - byłego już - przyjaciela. Nie bał się, że pięciolatek go dogoni i nawet nie myślał o tym, że obiecał go odprowadzić.
Biegł przed siebie potykając się co chwilę przez łzy napływające mu do oczu. Nie zwracając uwagi na nic wokół siebie, włączając w to rodziców, wołających go do siebie, gdy dotarł do domu. Wbiegł na piętro i do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Rzucił się na łóżko i wtulił się w maskotkę, którą dostał od Jungkooka na urodziny. Gdy tylko zauważył co zrobił, ze złością rzucił miśkiem za siebie. Nie był pewien czy był zły na siebie, za tą chwilę słabości, czy na młodszego za złamanie obietnicy. Gdy usłyszał skrzypnięcie otwieranych drzwi, odwrócił się tyłem do wejścia i zakopał pod kołdrą.- Kochanie, czemu Pan Królik leży na podłodze? - zapytała jego mama, podchodząc do niego, już z maskotką w ręce i usiadła na skraju łóżka.
- Nie chcę go już! - krzyknął, naciągając mocniej kołdrę na głowę.
- Taehyungie, proszę wyjdź i porozmawiaj ze mną. - Chłopiec wyjrzał ostrożnie, spoglądając na mamę. Gdy tylko zobaczył jej wyciągnięte ramiona, podniósł się szybko i wtulił w nią, na nowo zaczynając płakać. - Co się stało?
- N-no bo... - zaczął, jąkając się. - Jungkook się wyprowadza i... - Musiał przerwać przez kolejny napad płaczu. Dłonie gładzące go po plecach odrobinę pomagały mu się uspokoić. - Zostawi mnie... A obiecywał, że już zawsze będziemy razem! - Kobieta próbowała coś powiedzieć, ale Taehyung od razu jej przerwał. - Nic nie mów! Nie rozumiesz... Obiecał... A do tego... Od jakiegoś czasu tak dziwnie się czuję...
- Jesteś chory, kochanie? Co się dzieje?
- Od jakiegoś czasu nie mogę się skupić i zawsze gdy wychodziłem z Kookiem na dwór było mi strasznie gorąco, chociaż wszystkim było zimno i moje serce tak mocno, mocno biło - powiedział szybko na jednym wydechu. - I kiedy mówiłem mu co się dzieje to przytulał mnie, tak jak zawsze, ale teraz nie pomagało, a było nawet gorzej i przechodziło dopiero po powrocie do domu...
- Po tym jak odprowadziłeś już Jungkookiego? - zapytała z delikatnym uśmiechem, domyślając się już co dzieje się z jej dzieckiem.
- Tak, zawsze. Mamo... Czy - głos załamał mu się, gdy mocniej wtulił głowę w szyję kobiety. - Czy ja jestem chory?
- Nie, kochanie - powiedziała łagodnie, gładząc go po głowie. - To całkiem normalne. Po prostu twój organizm daje ci w ten sposób znać, że kochasz Jungkookiego.
- Jak tak to wygląda, to ja nie chcę go kochać! To boli...
- Nie mów tak. Teraz boli, bo Jungkook musi wyjechać, ale zobacz, że gdy jesteście razem to obaj jesteście bardzo szczęśliwi. I, kochanie - odsunęła go od siebie odrobinę, żeby spojrzeć mu w oczy - nigdy nie mów, że wolałbyś kogoś nie kochać, Taehyungie. Możesz kogoś tym bardzo zranić, a chyba nie chcesz ranić ukochanych osób, prawda? Nikt nie zasługuje by usłyszeć coś takiego od najbliższych. Co by się nie działo. - Chłopiec pokiwał głową, ocierając rękawem twarz.
CZYTASZ
Sick boy | k.th j.jk
FanfictionTaehyung i Jungkook byli przyjaciółmi z piaskownicy. Wszystko było pięknie dopóki jeden z nich nie musiał nagle się wyprowadzić. 'cause they both suffer from sickness called love ★ One-shot ★ Fluff