24. "Gadaj, gdzie jesteś..."

8.9K 975 367
                                    

Kasia pov.

Piątek zleciał całkiem normalnie. Jedyną dziwną rzeczą było to, że Marek ciągle chodził w kołko i patrzył na godzinę, a poza tym czasem to wychodził z domu, do znowu wracał… Było to strasznie denerwujące, ale on nie chciał ze mną o tym gadać. Nie chciał mi nawet przez cały dzień powiedzieć, gdzie się szlajał wczraj do półnnocy. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego nie chce mi powiedzieć prawdy o Łukaszu… W końcu to przecież od razu widać, że nie wyjechał do rodziców, a zachowanie Marka tylko jeszcze bardziej to zdradzało.

A co, jeśli… Kamerzysta mu to wyznał? Jeśli tak, to nie wiem, jak miałabym się czuć. Z jednej strony atak fangirlu sam się narzuca, ale z drugiej całkiem prawdopodobne jest to, że Marek go odrzucił… Teletubisie jednak mi się przydadzą, hehe. Ale tak na poważnie to trochę się martwię. Cholera. Rzeczywiście mogłam nie ingerować w sprawienie, żeby ten ship stał się prawdą.

Była sobota, więc korzystając z tego leżałam w łóżku dłużej, niż zwykle. Co prawda ten cały Lorduś kazał mi nastawić budzik na dziewiątą, ale wciąż było lepsze to, niż siódma. Musiałam przejąć niektóre obowiązki Łukasza, więc ubrałam się, a następnie poszłam do łazienki zrobić makijaż i rozczesać włosy. Gdy już się ogarnęłam, zaczęłam wykonywać to, co było mi wskazane. Kąpiel, śniadanie, pościelenie łóżka Marka, sprzątanie… To ostatnie zostawiłam sobie na później. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Gdy była już gotowa, oparłam się o blat i zaczęłam ją popijać, przeglądając coś w telefonie. W pewnym momencie zobaczyłam Marka wchodzącego do salonu.

- Spakuj mi rzeczy bo jadę do Warszawy i nie wiem, czy dziś wrócę - odparł.

- Po co? - zapytałam obojętnie.

- Łukasz tak naprawdę nie pojechał do rodziców - powiedział po chwili. - Chowa się gdzieś w Warszawie. W czwartek też tam byłem. Tak naprawdę to nie wiem, gdzie dokładnie się podziewa, ale postaram się go znaleźć.

Wiedziałam! - pomyślałam. To urocze, że specjalnie dla niego pojedzie sam przez kilka godzin do stolicy… Ale zaraz…

- Czemu jest w Warszawie? - zapytałam. - Co takiego się stało? To przez to zachowujesz się jak byś miał ADHD?

- Nie interesuj się, tylko mnie spakuj! - rozkazał. - I nie zapomnij później posprzątać.

Kruszwil pov.

Czekałem specjalnie na weekend, żeby mieć więcej czasu na szukanie tego pajaca. Zastanawiałem się, czy jechać w piątek i dlatego ciągle chodziłem po domu i myślałem nad tym, o której tam dotrę i takie tam. Było jednak już trochę późno i byłem zmęczony. Teraz jednak byłem pewien, że chcę tam wrócić. Muszę zakończyć to nieporozumienie. To mnie cały czas dręczyło! Jeśli dwa dni nie wystarczą, żeby go znaleźć, to jestem w stanie tam jeździć nawet codziennie. Mam to gdzieś!

Skoro w piątek było już za późno, postanowiłem trochę przeanalizować miejsca, w których mógł się podziewać. Były tam między innymi dworce, przytułki dla bezdomnych, piwnice, albo ewentualnie osoby, z którymi nagrywaliśmy. Chyba rzeczywiście za bardzo go meneluję…

Byłem gotowy w samo południe. Jeszcze raz sprawdziłem, czy wszystko mam i zaniosłem te rzeczy do samochodu. Następnie usiadłem za kierownicą i go odpaliłem. Wyjechałem z parkingu i pojechałem w kolejną kilkugodzinną drogę.

Kamerzysta pov.

Nie chciałem się jakoś bardzo naprzykrzać Gimperowi, dlatego nie spędzałem tyle czasu w jego domu. Często krzątałem się gdzieś w okolicy. Tym razem siedziałem na jakiejś ławce w parku. Było całkiem sporo ludzi. Nie dziwiłem się. W końcu była sobota.

Miałem przy sobie słuchawki, dlatego postanowiłem posłuchać muzyki. Włączyłem dane komórkowe, ale w tym momencie przyszło do mnie powiadomienie z Messengera. Już myślałem, że to od Adama albo Marka, ale była to Kasia.

"Hejjj" - odczytałem. Chwilę wahałem się, czy odpisać, ale ostatecznie to zrobiłem: "Hejka". Po chwili dostałem kolejną wiadomość: "Co ty robisz w Wawie?". Ehh… - myślałem - Czyli jednak nie uniknę tego tematu. Jeśli bym coś przekręcił, pewnie i tak by to rozgryzła, jak z resztą moje zauroczenie do Marka. Mimo wszystko chciałem spróbować nie przechodzić do sedna. "Przyjechałem do rodziców żeby odpocząć od codzienności." Chwilę później dostałem odpowiedź: "XDDDD myślisz, że ukryjesz prawdę?" Kurwa… Wiedziałem. "O co ci chodzi? - pisałem. - Nie można odwiedzić rodziców?" Kasia: "Gdybyś na prawdę był u rodziców, Marek by o tym wiedział i nie zachowywał by się tak, jakby potrzebował kaftanu bezpieczeństwa. Nie jechał by też specjalnie drugi raz do Warszawy po to, żeby cię szukać".

Biecie mojego serca przyspieszyło. On znowu chce tu przyjechać?! Co mu odbiło? Nigdy by tego nie zrobił. Czemu aż tak mu zależało? Przecież to oczywiste, że znalezienie mnie w takim wielkim mieście bez jakichkolwiek wskazówek, gdzie jestem, jest praktycznie niewykonalne. On zawsze musi wszystko zrobić po swojemu…

"Co się między wami stało?" - przeczytałem kolejną wiadomość.

Odpisałem na to trzykropek. W sumie to już jej mówiłem o swoich uczuciach względem Marka, a ona wydawała się to w pełni akceptować. Nawet więcej. Cieszyła się z tego. Może to głupie, ale wydawało mi się, że Kasia jest jedyną osobą z którą mogę o tym pogadać.

Po minucie wysłałem: "Domyśl się…" Odpowiedź szybko przyszła: "Wyznałeś mu to?!?1!1? O__O". Ja: " Brawo". Następną wiadomość dostałem dopiero po kilku minutach: "Sorki, musiałam uderzyć głową w ścianę". Zaśmiałem się. Poźniej napisała dalej: "Odrzucił cię…?" Ja: "Tak naprawdę to jeszcze nie wiem, bo zanim cokolwiek powiedział, uciekłem". Ona: " Lamus…" Zmarszczyłem brwi. Znów napisała: "Masz jeszcze szansę! Marek na prawdę nie może przestać o tym myśleć. Gdy ktoś coś do niego mówi, to wydaje się taki nieobecny i w ogóle jakiś porypany jest". Ja: " Nie jestem pewien". Kasia: "GADAJ GDZIE JESTEŚ DEKLU". Ja: "Pomyślę nad tym, elo".

Bez czekania na odpowiedź wyszedłem z Messa i kliknąłem na ikonę Spotify. Założyłem słuchawki i podłączyłem je do telefonu. Włączyłem jakiś randomowy utwór i wsłuchałem się w niego.

Kasia pov.

Cholera… Wyszedł z Messengera! Westchnęłam i poszłam na kanapę, po czym włączyłam telewizję. Marek nie mógł zmarnować tyle czasu na jeżdżenie po Warszawie. Czy dla Łukasza serio to było takie ciężkie? Przecież nawet nie wiedział, czy odpowiedź będzie pozytywna, czy negatywna.

Kilka kolejnych godzin spędziłam na obowiązkach, żeby mieć to później z głowy. Potem tylko włączyłam sobie jakiś film i go oglądałam, zapominając o sprawie. Gdy go skończyłam, była siedemnasta trzydzieści. Wtedy mi się wszystko przypomniało. Wzięłam telefon by sprawdzić, czy Łukasz jest aktywny i był. Napisałam: "Gadaj gdzie jesteś >:/", a potem skopiowałam ten tekst i zaczęłam mu spamić. Wiedziałam, że go to wkurwiało jak z resztą każdego. Musiałam się dowiedzieć. W końcu ten chuj mnie zablokował! Nagle mi się przypomniało, że przecież mogę jeszcze napisać do niego na Instagramie! Rzadko z niego korzystam, więc nic dziwnego, że zapomniałam.

Tym razem jednak napisałam: "Proszę, powiedz mi. Dam ci spokój a tobie to wyjdzie na dobre." Odpowiedź brzmiała: "U Gimpera! Zadowolona?!" Uśmiachnęłam się na to i wstałam z kanapy.

- Tak! - krzyknęłam. - W końcu!

Jak najszybciej napisałam do Kruszwila: "Marek… Wiem, gdzie go szukać."

*******************************

Kolejny rozdziałek na dobranoc, albo cokolwiek, nwm kiedy czytacie xd
Spotkają się następnym razem! :D
Pozdro.

Jesteś Moim Prestiżem (LORD KRUSZWIL X KAMERZYSTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz