•Prolog

16 4 4
                                    

          Szłam szkolnym korytarzem u boku mojego chłopaka Ethan'a. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, to on mi pomagał w ciężkich chwilach, pocieszał, a przede wszystkim, kocha mnie jak ja jego. Zauważyłam przy szafce Kate i Millie, więc pomachałam im i szybko podeszłam.

- Hej!- powiedziałam nieco głośniej. Na ich ustach zawitały szerokie uśmiechy, a one same rzuciły się na mnie.

- Mad tęskniłyśmy!- krzykneły naraz, a cały korytarz skierował zagubione spojrzenia na nas. Spadać.

- Oj, bez przesady, nie było mnie jeden miesiąc- tak, nie było mnie tyle, bo wyjechałam do brata w Hiszpanii. Co jak co, ale zawsze marzyłam, aby tam polecieć.

- W sumie nic ciekawego. Ale plaże były zajebiste!- powiedziałam podekscytowana mimo, że wyjazd skończył się przedwczoraj. Nie miałam siły i ochoty spotykać się z dziewczynami przez lot samolotem.

- Poznałaś jakiegoś przystojniaka?- Kate poruszyła śmiesznie brwiami.

-Ej, ja tu stoję- krzyknął oburzony Ethan. Czasami przy dziewczynach zapominam o nim, i o innych znajomych stojących tuż obok. Taki urok babskich pogaduszek.

- Dobra my idziemy na lekcje, pa!- powiedziałam i szybkim krokiem udałam się w stronę klasy od chemii biorąc chłopaka za rękę. Nie minęło 5 sekund, a zderzyłam się z czyimś twardym torsem. To napewno nie był mój chłopak. I kurwa, moja głowa.

- Kurwa- syknęłam łapiąc się za głowę. Podniosłam ją i spojrzałam na sprawcę mojego bólu. Kurwa razy dwa. Wesley Pieprzony Parkinson. Jest to brunet o ciemnych niczym jego dusza oczach. Ma chyba z metr osiemdziesiąt. Japierdole skąd biorą takich wielkoludów? Jeszcze jego wyźezbione ciało. Pewnie na sterydach. Kurwa razy trzy. Najchętniej urwałabym mu łeb, rzuciła gdzieś pod górę robiąc z tego z skałę niczym Zeus, kutasa odciełabym i dała jego "dziewczynie" do zabaw, ciało zakopa...

- Księżniczka się zgubiła?- przerwał moje jakże zacne myśli ten dzban. Kurwa razy cztery.

- Nie, ale widzę, że masz problem nie tylko z umysłem, ale i z wzrokiem- powiedziałam obojętnie i zaciągnęłam Ethana do klasy. Dobrze wiem, że nienawidzą się bardziej niż ja z Parkerem. Okej, ale nawet się nie przedstawiłam. Nazywam się Madelaine Corlin, mam 17 lat, jestem brunetką o zielonych jak las oczach. Moje włosy spadają falami prawie do połowy pleców.
Ethan, jest blondynem o piwnych oczach i muskularym ciele. Jest niewiele wyższy ode mnie, bo ma metr siedemdziesiąt sześć, a ja sześć centymetrów mniej. Usiadłam w ostatniej ławce, gdy piwnooki poszedł do twoich znajomych. Czekałam na Millie, bo na tym przedmiocie siedzimy razem. Kiedy weszła do klasy, a za nią pani Weter, jak na zawołanie klasa się uciszyła.
     Reszta lekcji minęła spokojnie. Na szczęście nie było żadnych wybryków uczniów, ani docinek ze strony Parkinsona. Razem z Ethanem postanowiliśmy iść do mnie. Zresztą, dawno nigdzie nie byliśmy.
     Przez całą drogę trwała niezręczna cisza, zagłuszana przez piosenki z radia. W sumie jesteśmy już w związku 7 miesiąc, a on dalej nie pamięta, że nie lubię tych jego rocków. Gdy dotarliśmy na miejsce Ethan szybko wyszedł z auta, które obkrążył i otworzył mi drzwi. Wysiadłam za pomocą jego ręki i udaliśmy się do drzwi wejściowych. Nikogo w domu nie było więc mieliśmy całą posiadłość dla siebie.
     Właśnie oglądaliśmy film romantyczny. Po ciężkich namowach zgodził się mówiąc "Ostatni raz się zgadzam". Zawsze tak mowi, phi. W pewnym momencie zaczął mnie całować po szyji. Spodobało mi się to, ale nie chciałam jeszcze tego robić. Za szybko. Jego ręce błądziły po moim ciele zatrzymując się na pośladkach. Okej tego za dużo. Wiem, że powinnam mu ufać, ale nie chce aby sytuacja się powtórzyła.

- Ethan przestań- lekko go odtrąciłam. Ten pozostał nieugięty i wrócił do czynności, tym razem łapiąc mnie za piersi. Zaczęłam płakać. Wtedy uderzył mnie w policzek, a następnie w go pocałował. Puścił mnie i przytulił.
     Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów. To nie był pierwszy raz kiedy tak zrobił. Ale kocham go, i mu to wybaczam.
     Następnego dnia, kiedy miałam już wychodzić z domu zadzwonił mój telefon. Sprawnym ruchem odebrałam i włączyłam na głośno mówiący.

- Tak?- zapytam rozmówcę.

- Cześć kochanie, chciałam ci powiedzieć, że dzisiaj przychodzą do nas na obiad państwo Parkinson- ugh, serio?

-Okej- westchnęłam. Wiedziałam, że nie ma szans na odwołanie. Zresztą, nasi rodzice się przyjaźnią. To utrudnia nam życie! Moja mama się rozłączyła, a ja podeszłam do lustra. Zobaczyłam w nim dziewczynę z lekkim siniakiem na policzku, przykrytym dużą warstwą podkładu, korektoru i pudru. Na sobie miałam spodnie jeansowe z wysokim stanem, pudroworóżową krótką bluzę z kapturem i małym, białym znaczkiem "Nike" na lewej piersi. Na stopy nałożyłam nieśmiertelne, czarne vansy old skool. Wyszłam z domu uprzednio zbierając czarny plecak z Adidasa na ramię i klucze z komody. Zamknęłam szybko dom i udałam się do mojego auta. Srebrny Mercedes. Ubóstwiam go. Trochę rodzice za niego dali, ale skoro tyle pracują, to taki samochód jest dla nich pestką.
     Parkując przed dziecincem szkoły mogłam zauważyć dziesiątki uczniów. To jedni się śmieją, jedni mają grobowe miny jak na pogrzebie. Wychodząc z Mercedesa zostałam zaatakowana przez moje "kochane" przyjaciółki.

- Maddie!- krzykneły naraz.

-Co?

- Nie zgadniesz!- znowu krzykneły, a cały dzieciniec skierował swoje spojrzenia na nas. To nie moja wina, przyjaciół się nie wybiera- Wesley z kumplami rozesłali nudesy jakiejś pierwszoklasitki, z którą wczoraj się Parker przespał- powiedziała nieco ciszej niż wcześniej. Ah tak, Parker to skrót od nazwiska tego parszywca. Chyba wiecie o kim mowa. A sama informacja jakoś nie zdziwiła mnie. Często o takich rzeczach słyszałam. Millie i Kate zawsze jako pierwsze miały newsy, bo najzwyczajniej w świecie chcą być na bieżąco. Nie rozumiem ich, co ciekawego jest w słuchaniu o tym co zrobiła banda tych idiotów? Zazwyczaj to oni coś odpierdalali. Nie rozumiem też, dlaczego oni robią takie okropne rzeczy? Okej, przespała się z nim, ale jest tak bardzo niewyżyty, żeby robić jej nagie zdjęcia? Cholera, skończyło mu się premium na PornHub'ie? Tak rozmyślałam, że wpadłam na plecy Millie. Chyba zauważyła, że moje myśli odciągnęły mnie od świata realnego, bo się cicho zaśmiała. Ostatnio często mi się tak zdarza. Nawet myślałam raz, czy aby napewno moja "miłość" do Ethana nie jest zauroczeniem. Ale jestem pewna, że tak nie jest. Naprawdę go kocham, że jestem w stanie wybaczyć mu takie rzeczy jak wczoraj. Rozumiem, że czasami ma takie napady złości, ale trwają one sekundy. Lub nie może trzymać rąk przy sobie...

     Usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostatni raz spojrzałam się w lustrze. Czerwona sukienka, obcisła na gorze, i tiulowana na dole. Przez cienkie ramionczka można było zauważyć białe odbicia od górnej części stroju kąpielowego. Najwidoczniej trochę się opaliłam. Na nogach miałam czarne koturny, a z włosami nic nie robiłam prócz rozczesania. Podobają mi się moje loki. Ostani raz poprawiłam błyszczyk i spojrzałam, czy nie rozmazały mi się kreski. Kiedy wyglądałam w miarę przyzwoicie zeszłam na dół. Rozmowy męskiego grona przy stole trwały w najlepsze, a mama i Reneah- pani Parkinson, przygotowywały sałatkę. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam przeglądać instagrama. Kiedy do moich uszów dotarły słowa "Obiad gotowy" szybkim krokiem udałam się do jadalni. Siedziałam obok Wesleya, jego rodzice naprzeciwko, a moi po dwóch stronach stołu. Jedliśmy w ciszy i spokoju. W pewnym momencie poczułam rękę Parkera sunącą po moim udzie. Natychmiast oderwałam jego rękę od mojej nogi, a on tylko uśmiechnął się pod nosem.
     Reszta posiłku minęła spokojnie. Zero zaczepek co było bardzo dziwne.

- Może pójdziecie na górę?- spytała moja mama. Nie, nie pójdziemy.

- Jasne, chodź- zwróciłam się do szatyna.

                       ××××××××××           1194słów
      
    

    

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bad loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz