Rozdział 98

796 45 10
                                    

-Mogę wiedzieć czym to jest spowodowane ? - zapytałam.

-Kiedy ty sobie milusio rozmawiałaś ze swoim byłym to ja pożytecznie wykorzystałem ten czas. - uniósł brew, bo chyba myślał, że wiem o co mu chodzi.

-Co masz na myśli, mówiąc że pożytecznie wykorzystałeś ten czas ? - założyłam dłonie na piersi.

-To nic strasznego, więc nie masz się czym denerwować. Stwierdziłem po prostu z góry, że Lio musi na pójść gładko. - zaśmiał się. -Innej opcji dla nas już nie ma.

-Jak to ? Dlaczego ? Coś ty znowu wykombinował ? - pytałam ciągle, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Choć to może przez to, że ja cały czas mówiłam.

-Nic nie wykombinowałem, po prostu przedłużam nam urlop o jeszcze jeden dzień. - powiedział z tym swoim cwanym uśmiechem, a ja już wiedziałam, że może to nie zwiastować niczego dobrego.

-Gadaj w tej chwili, co siedzi w twojej głowie, bo nie mam chęci się z tobą teraz kłócić czy droczyć. - zaznaczyłam i odwróciłam od niego wzrok.

-Tylko mnie nie bij ani nic. - zaczął zasłaniać się rękami i robić z siebie jakiegoś pajaca czy klauna.

-Lepiej się już nie wydurniaj tylko w końcu odpowiedz mi o czym myślisz. - rozkazałam tym razem bardziej niż poprosiłam. -I po co nam ten kolejny urlop znaczy ten dzień skoro mieliśmy w końcu po tym wolnym wrócić do pracy, a nie dalej leniuchować. - uniosłam się.

-Spokojnie. - próbował coś wskórać. -Po prostu zamówiłem dla nas na jutro firmę przeprowadzkową, więc nie będziemy mogli się użerać z Lio, bo będziemy mieć lepsze rzeczy do roboty. - zauważył.

-Czy ty w ogóle pomyślałeś nad tym, co robisz kiedy bez mojej wiedzy sprowadzisz nam te firmę na głowę ? - spojrzałam na niego porozumiewawczo.

-Pomyślałem, że już zbyt długo z tym zwlekaliśmy i potrzebna nam była męska decyzja, a nie ciągłe przekładanie tego na inną chwilę czy lepszy moment. - lekko się zbulwersował.

-Mogłeś mnie chociaż zapytać o zdanie. - oburzyłam się. -Teraz idziemy na spotkanie z Lio, bo zdecydowanie już musimy się zbierać, a zanim wrócimy minie trochę czasu i kiedy ja się na przykład spakuje i zabiorę swoje rzeczy ? - zapytałam zdenerwowana.

-Kochanie, ja wiem, że dasz sobie ze wszystkim świetnie radę i dlatego jestem spokojny. - powiedział, dał mi buziaka i skierowaliśmy się do wyjścia, gdyż zostało nam piętnaście minut do spotkania z Lio.

Wyszliśmy razem z domu trzymając się za ręce. Było naprawdę wspaniale mieć przy swoim boku kogoś tak wspaniałego jak Ruggero. Pomimo tego, że byłam lekko zła na niego za te akcje z przeprowadzką to już mi trochę przeszło. Zawsze gdy jest blisko to tak mam. Szliśmy do parku równo piętnaście minut i próbowaliśmy się dopatrzeć siedzącego gdzieś Lio. Z racji, że jeszcze nie przyszedł to schowaliśmy się za jedno z pobliskich drzew, za którym chcieliśmy na niego poczekać.

-Ja nie wiem jak on może się spóźniać na takie spotkanie. - oburzył się Ruggero.

-Spokojnie, nie określiłam się, że ma przyjść równo za godzinę, więc jak jeszcze chwilę na niego poczekasz to nic ci się nie stanie. - ucałowałam jego policzek. -Lepiej ?

-Teraz tak. - powiedział uspokojony.

-Cieszę się. - dodałam i spojrzałam w te jego piękne oczy.

-Patrz to chyba on. - wskazał na kogoś palcem, a gdy ja odwróciłam wzrok zauważyłam tam Lio z....

Kochani zapraszam was do komentowania, bo już niedługo koniec i będę bardzo tęsknić za waszymi motywującymi komentarzami. Lovvvvv ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Dwa serca, jedno bicie - RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz