13

88 6 2
                                    

Siedziałam w salonie i czekałam na Aleksandra , aż niespodziewanie zadzwonił do mnie Filip. Z lekką niechęcią odebrałam. 

-Tak?- spytałam spokojnie , by nie dać się wyprowadzić z równowagi.

-Cześć, co robisz?- rzucił szybko , co mnie zwaliło z nóg , bo się po prostu nie spodziewałam. 

-Nic , siedzę w domu. Co chciałeś?

-Co tak ostro? Chciałem tylko usłyszeć twój głos. - powiedział , a ja nie wytrzymałam i się rozłączyłam.  Dzwonił jeszcze kilka razy , ale nie odbierałam. W końcu usłyszałam jak auto podjeżdża pod bramę i wyszłam. Jak się okazało był to Edward , co jedynie mnie trochę zawstydziło. 

-Cześć młoda , gdzie mama?- rzucił i wyciągnął zza pleców bukiet kwiatów. No tego to już nie wytrzymałam. Usiadłam na drodze i załamałam ręce. O co im wszystkim chodzi. Spojrzałam na niego , a on posłał mi ten swój najlepszy niewinny uśmiech.

-Wyjaśnisz mi?- spytałam z nadzieją , ale nie dane mi było usłyszeć , bo od razu mi wręczył kwiaty i poszedł do domu. Zobaczyłam karteczkę i przeczytałam na głos.- "Za każdym razem jesteś coraz piękniejsza". Tego już za wiele ! 

-Widzę ,że masz jeszcze jakiegoś adoratora..- zaśmiał się Aleksander i również wręczył mi kwiaty. Miałam ochotę wytarzać się na tym asfalcie z niemocy i wkurwienia , ale spokojnie wypuściłam powietrze , odliczyłam do 10 i zaniosłam chwasty do domu. Okazało się , że Edward przyjechał zabrać moją mamę na randeczkę z moim tatą. Ale sami wiecie jak to mogło skomplikowanie wyglądać. Tu pyta o moją mamę , jest moim biologicznym ojcem , ma kwiaty... 

-Czy wiesz Edwardzie , że te kwiaty były zbędne?- zapytałam wychodząc , a on wzruszył ramionami. 

-Nie są ode mnie. Przemyśl lepiej kto to mógł być i daj mi znać . Sam jestem ciekaw..- odpowiedział trochę zażenowany , a mi zrobiło się słabo. Jak to wszystko może się tak u mnie komplikować?!

-Nie , nie będę nawet się zastanawiać , bo nie ma sensu. - rzuciłam trzaskając drzwiami i dołączyłam do Aleksandra. Siedzieliśmy najpierw na ławkach w parku , bardzo dużo gadaliśmy. Chłopak opowiedział mi o sobie tyle , że mogłabym już książkę stworzyć. Nie byłam mu dłużna , chciałam by wiedział co nieco. Oczywiście zaskoczeniem było , gdy na końcu mojej opowieści ,po prostu mnie przytulił i powiedział , że odtąd postara się coś zmienić w moim życiu. Zadowoliło mnie to , poczułam się kochana i doceniona. Później poszliśmy do baru na zwykłego hamburgera i frytki. Co było mega śmiesznie , nie bawiłam się z nikim tak dobrze odkąd wyjechałam. Spędziliśmy tam naprawdę dużo czasu. Sam barman nas już wyganiał. Gdy uznaliśmy , że w sumie możemy iść , to znaleźliśmy inną atrakcję. Mianowicie było to spacerowanie po mieście za rękę z butelką whisky. Powiem wam , że nie wyglądało to za ciekawie dla przechodniów. A mój umiar już dawno przekroczył granicę. Byłam wręcz nawalona. A chłopak nie wiedział co ze mną zrobić. Do jego mieszkania było za daleko , do mojego również. Byliśmy w centrum miasta prawie , a tam..

*Aleksander*

Chodziliśmy w kółko, nie wiedziałem co mam robić. Auto zostawiłem w centrum , a sami poszliśmy w jakiejś zakątki. Nie mogłem nic wymyślić , dziewczyna już traciła siły , ja podobnie. Usiedliśmy z bezradności na ławce i czekaliśmy na olśnienie. Chyba przesadziliśmy i to nieźle , ale było tak świetnie. Widać , że młoda tego potrzebowała i ufała mi , na tyle by się opić i zostawić resztę mi. Nie przeszkadzało mi to , lubiłem ją. Naprawdę. Zaczynała mnie totalnie kręcić. Podobało mi się w niej wszystko. 

-Mmm.. Alek? Zimnooo miiii!!!- jęczała mi nad uchem , co zaczynało mnie drażnić , bo starałem się coś wykombinować. Każdy mój kumpel był zajęty , spał albo pił. Niespodziewanie dostałem maila z pracy od Filipa i wtedy mnie olśniło. Zadzwoniłem do niego po sekundzie. 

-O co chodzi A? - zapytał poważnie , jak miał w zwyczaju przez telefon , a ja prawie wybuchłem. Miałem ochotę opowiedzieć mu jaki ten wieczór był wspaniały , jaka ona jest wspaniała i jak wspaniale to zniszczyliśmy tym jebanym alkoholem. 

-Pomóż nam! Opiliśmy się , a nie mamy jak wrócić.- wybełkotałem i czekałem na jego odzew. Przez chwilę milczał.

-Do kogo dzwonisz?- wymamrotała Zuzia na moim ramieniu i przetarła dłonią swoje oczy. 

-Z kim ty tam jesteś? Gdzie jesteście?!- zdenerwował się 

-Z Zuzią , zaraz ci prześlę lokalizacje! Pośpiesz się! - krzyknąłem i się rozłączyłem , szybko wysyłając potrzebną mu lokalizację. Czekaliśmy może z 20 minut i chłopak był przed nami. Wysiadł z samochodu przerażony jak nigdy dotąd. Podbiegł do nas i od razu sprawdził co z Zuzą. Chciałem mu pomóc , ale mi nie pozwolił. Wziął ją na ręce , a mnie pod ramie i szliśmy. Miałem wrażenie , że ta męka się nigdy nie skończy , ale gdy wsiadłem do miękkiego auta , zapragnąłem spać. I usnąłem. Obudził mnie , gdy byliśmy pod moim domem.  Wydaje mi się , że wyszedł po mnie mój kumpel , który też był wstawiony. Pożegnałem się i poszliśmy do bloku , a oni odjechali.

*Filip* 

Po uspokojeniu się i odwiezieniu Aleksandra , nie wiedziałem co mam robić. Dziewczyna usnęła mi w samochodzie na dobre. Do domu w takim stanie jej nie zawiozę , poza tym nie mam już paliwa. Zastanowiłem się chwilę i zdecydowałem zabrać ją do siebie , najwyżej mnie rano zabije. Nie było łatwo ją wciągnąć do mojego mieszkania , gdyż strasznie nie chciała współpracować. Jednak gdy mi się udało , postanowiłem , że zdejmę jej tylko bluzę i skarpetki. Położyłem ją w swoim pokoju i okryłem szczelnie kołdrą , bo była lodowata,. Położyłem aspirynę i szklankę wody na szafce nocnej i błagałem , by się tylko rano nie czuła aż tak źle. W końcu ma pracę , ja też i Alek również. Wybrali sobie dzień na spotkanie , doprawdy. A czy ona nie mówiła ,że nie ma planów? Mhm...

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz