Rozdział LXVII

93 12 1
                                    

Kyoko po raz ostatni spojrzała na rozwieszone między dwoma drzewami prześcieradło, które miało im służyć za ekran, na którym za niecałą godzinę miał zostać wyświetlony pierwszy film. Brunetka przekręciła lekko głowę, oceniając, czy materiał w końcu wisi prosto. Zadowolona, kiwnęła głową w stronę Someoki i Kurimatsu, którzy od dobrych dwudziestu minut musieli poprawiać sporych rozmiarów prześcieradło.

- W końcu...- jeknął napastnik, schodząc z drabini.

- Już się bałem, że nigdy tego nie powiesimy...- mruknął Kurimatsu.

- Chociaż w sumie... Lewa strona jest chyba nieco wyżej.- powiedziała nagle niebieskooka, słysząc jak chłopcy marudzą.

- N-Nie, na pewno jest równo. Zresztą lepiej i tak nie będzie.- odpowiedział natychmiast Domon, który cały ten czas biegał z drabiną w te i we wte.

- Niech wam będzie.- uśmiechnęła się lekko niebieskooka, po czym odwróciła się do Aki, która wraz z kilkoma innymi osobami rozkładała koce i poduszki na ziemi.- Co dalej?

Zielonowłosa zastanowiła się chwilę, po czym wskazała na Gouenjiego i Endou.

- Trzeba iść po coś do jedzenia i jakieś napoje. A Someoka, Kurimatsu i Domon mogą pomóc reszcie przy stołach.

Cała czwórka kiwnęła głowami. Chłopcy ruszyli w stronę stołówki, z której część graczy wynosiła stoły, a Kyoko podeszła do dwójki chłopaków, czekających na nią. Chłopak nie musiał już chodzić o kulach, ale wciąż lekko kuśtykał. Za około tydzień miał wrócić do treningów, choć powinien jeszcze kilka dni oszczędzać ranną nogę. Endou z kolei jeszcze przez jakiś czas musiał uważać na ranny nadgarstek, ale na szczęście ból zdążył już nieco ustąpić.

Całą trójką ruszyli drogą w kierunku pobliskiego miasta. Przez pierwsze kilka minut brunetka i białowłosy musieli znosić nieprzerwany potok słów kapitana. Potem jednak chłopak na chwilę urwał, prawdopodobnie po to, by zaczerpnąć powietrza, a tr krótką chwilę wykorzystał Gouenji.

- Już czujesz się lepiej prawda?- zapytał, patrząc na Kyoko, która kiwnęła głową.

- Co jakiś czas trochę mnie boli, ale...

- Nie chodzi mi o nogę.- przerwał jej Gouenji.- Mam na myśli, że poprawił ci się już humor. Od czasu meczu ze Strażnikami dziwnie się zachowywałaś.

- Właśnie!- Endou pokiwał energicznie głową.- Ale już co lepiej, tak?

Brunetka zmarszczyła brwi, patrząc podejrzliwie na chłopaków.

- Ichirouta was na mnie nasłał?

- Co? Nie.- Endou spojrzał na niebieskooką zaskoczony.- Wszyscy widzieli, że coś jest nie tak, ale nie mieliśmy pomysłu o co chodzi.

- To o to się pokłóciliście?- spytał Gouenji.

Brunetka kiwnęła głową.

- Nie uważasz, że Kazemaru miał trochę racji, chcąc się dowiedzieć o co chodzi?

- A ty skąd o tym wiesz?- niebieskooka znowu nabrała podejrzeń.

- Domyśliłem się po waszych wrzaskach.

- Czyli pokłóciliście się o to, że Kazemaru się o ciebie martwił?- zapytał Endou.

- Dręczył mnie.

- Bo się martwił.- przytaknął Endou Gouenji.

- Po prostu nie miałam ochoty opowiadać mu o co chodzi. I nadal nie mam. Przecież mam takie prawo.

- No tak. Ale to nie zmienia faktu, że on się martwił i też miał do tego prawo.

- Przecież się pogodziliście, prawda?- wtrącił Endou.- Wtedy jak Natsumi...

- Nawet mi o niej nie przypominaj...- warknęła niebieskooka.

- To z nią też się pokłóciłaś?- zapytał zaskoczony brunet.

- Wracając do tematu.- przerwał im Gouenji.- Pogodziliście się, czy nie?

- No niby tak. W sensie nie kłócimy się dalej.

- Ale nie gadacie ze sobą.

- Noo...

- Ja tego nie rozumiem, czemu po prostu nie przyznacie, że oboje macie po części rację i nie zapomnicie o całej sytuacji? Teraz niby się nie kłócicie, ale też się zupełnie nie pogodziliście. Bez sensu.- westchnął Endou, a Kyoko popatrzyła na niego spode łba, zdając sobie sprawę, że kapitan ma rację.

- To nie takie proste.

- No nie wiem, na pewno będzie wam łatwiej, niż dalej się do siebie nie odzywać.- poparł bruneta Gouenji.

Niebieskooka chwilę się nie odzywała, rozmyślając nad słowami przyjaciół. Doskonałe zdawała sobie radę, że mają rację, a ona się myli, ale nie potrafiła tego przyznać.

- Możecie nawet tego wszystkiego nie wyjaśniać, tylko po prostu wrócić do normy. Nie musicie się zawsze zgadzać.- wzruszył ramionami Gouenji.

- Dobrze, dobrze, rozumiem. Teraz chodźmy zrobić te zakupy, zaraz zaczną myśleć, że coś nam się stało.

- Czyli pogadacie o tym?- zapytał szczerząc się Endou.

- Daj mi spokój, bo na ciebie się obrażę.

~~~

Yoshiko wróciła do domu i niepewnie rozejrzała się po korytarzu. Nigdzie nie widziała Tatsuyi, ale po dźwiękach telewizora z salonu mogła wywnioskować, że właśnie tam znajduje się blondyn.

Chwilę się zastanawiała, co ma zrobić, ale ostatecznie postanowiła iść porozmawiać z chłopakiem teraz. Musiała się upewnić, że nastolatek nie pozna prawdy.

Po cichu weszła do salonu. Tatsuya siedział na kanapie wpatrując się w powtórkę jednego z ostatnich meczy piłkarskich.

- Ryuu, możemy porozmawiać?- odezwała się, gdy blondyn nie zwrócił na nią uwagi.

- Co on tu robił?- zapytał chłopak, spoglądając w stronę dziewczyny.

- Ja... Przepraszam, nie chciałam, żeby tak wyszło, ale nie pomagam Raimonowi.

- Więc po co spotykasz się z ich bramkarzem?- blondyn spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.

- Staram się wyciągnąć od niego trochę informacji o drużynie.- powiedziała, spuszczając wzrok.- Żeby ci pomóc.

- Naprawdę?- Tatsuya patrzył na czarnowłosą zdziwiony. Gdy ta kiwnęła lekko głową, uśmiechnął się delikatnie.- Dzięki.

Yoshiko podniosła na niego wzrok i poczuła wyrzuty sumienia, na myśl, że go okłamuje. Próbowała je odgonić, mówiąc sobie, że przecież robi to dla dobra chłopaka, ale nie mogła pozbyć się uczucia, że zachowuje się wobec niego nie w porządku.

- Daj spokój, to nic takiego. I tak niczego nie udało mi się dowiedzieć.- przywołała na usta delikatny uśmiech.- Nie oglądałeś już tego meczu?- wskazała głową na ekran telewizora.

- Dwa razy. Ale mógłbym go oglądać w nieskończoność. Chodź, zaraz będzie najlepszy moment.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz