Herbatka z Sierżantem

20 4 1
                                    

Anna podążała za Tomaszem. Mężczyzna odpuścił sobie wszelkie ostrożności oraz drogę poprzez krainę cieni. Zresztą, przecież oboje stracili moc...
Tomasz zatrzymał się przed Akademią. Nic nadzwyczajnego... prosty budynek. Nie był nawet szczególnie duży.
Gdy oboje weszli do środka, Anna natychmiast padła na sofę. Nie czekała na zbędne przyzwolenie sierżanta.

- Zrobię ci herbaty - zaproponował Tomasz.

- Nie chcę herbaty - odburknęła dziewczyna. 

- W takim razie, czego chcesz? - zapytał.

Anna powoli spuściła wzrok:

- Uwolnić Marię - odpowiedziała cicho.

- Czyli herbata - powiedział, a Anna rzuciła mu złowrogie spojrzenie.

Nie zważając na opinie Anny, Tomasz udał się do sąsiedniego pokoju. Dziewczyna westchnęła cicho, rozkoszując się krótką chwilą samotności. Hol w którym na co dzień przesiadywało sporo uczniów, był doszczętnie opuszczony.
Anna przyjrzała się zakrwawionym knykciom. Czuła się okropnie...
Zmęczona, słaba, brudna... bezradna.
Co jej pozostało? Nic nie może zrobić...
Nie minęła chwila, a Tomasz wrócił, niosąc tacę z gorącą herbatą. Mężczyzna postawił filiżankę przed Anną. 

- Przecież straciłeś moc - odezwała się nagle.

- Słucham? - zapytał ze zwyczajowym opanowaniem w głosie.

- Straciłeś moc! Czemu tu jesteś?! Przestałeś być rycerzem i nie powinno cię tu być! - Dziewczyna wskazała ręką wnętrze Akademii.

- To, że nie jestem rycerzem, nie znaczy, że nie mogę im pomagać - odpowiedział przykładając filiżankę do ust. 

Dziewczyna fuknęła obuczona.

- Przecież oni chcieli mnie zabić! Jak możesz im pomagać?! Jestem im do czegoś potrzebna? Dla twojej wiadomości, ja też nie mam już mocy! - wykrzyknęła.

- Po pierwsze - zaczął Tomasz, odkładając herbatę na stolik - to zmieniliśmy metody rekrutacji i teraz nikt, by cię nie skrzywdził. Po drugie, czy naprawdę nie możesz uwierzyć w moje czyste intencje? Chcę ci po prostu pomóc.

Tomasz spojrzał jej w oczy i Anna błyskawicznie odwróciła wzrok.

- No cóż... pomóc tobie i pomóc nam - dodał po chwili Tomasz.

Oburzona dziewczyna otworzyła usta i...

- Poczekaj - Tomasz uśmiechnął się - daj mi się wytłumaczyć.

Anna zmarszczyła brwi i złożyła ręce na piersi. Mężczyzna po krótkiej chwili milczenia zapytał:

-Anno, jak myślisz, która jest godzina?

- A skąd mam to wiedzieć?! Trzecia w nocy? - odwarknęła.

Tomasz uśmiechnął się przebiegle.

- Nie, siódma nad ranem - odpowiedział spokojnie.

- Słucham?! Przecież na zewnątrz jest jeszcze ciemno... - zauważyła zaskoczona dziewczyna. 

- W tym rzecz - odparł Tomasz - Swoim bezmyślnym działaniem, Dżin Nocy zakłócił równowagę w przyrodzie.

Ania odwróciła głowę w stronę okna. Na zewnątrz panowała ciemność, a szybę pokrywał szron.
Dziewczyna przeraziła się.

- Mamy spory problem - odparł poważnie  Tomasz.

- Musimy szybko coś zrobić! Przecież nie możemy tego tak zostawić! - wykrzyknęła dziewczyna wskazując ręką krajobraz za oknem.

Sierżant uśmiechnął się przebiegle, a po chwili odwrócił spojrzenie w stronę Anny.

- Liczyłem, że mi w tym pomożesz. A właściwie, lampa Dżina Dnia, którą ze sobą masz -mężczyzna nie przestawał się uśmiechać

Ania fuknęła pogardliwie.

- Jeśli naprawdę liczysz na pomoc Dżina Dnia, to muszę cię zawieść, on nie żyje... - odpowiedziała.

Dziewczyna spuściła wzrok przypatrując się fusom pływającym w herbacie. W jednej chwili wspomnienia minionego wieczora, uderzyły w nią niczym głaz. 

- Och Anno, naprawdę myślisz, że dżina można tak łatwo zabić?

Dziewczyna podniosła wściekłe spojrzenie na sierżanta. Jak on śmiał, mówić do niej takim to... Tomasz wstał od stołu, a na jego twarzy malowało się przerażenie.

- Arkadiusz naprawdę mnie nie docenia... - odezwał się głos Pawła, dochodzący ze złotej lampy dżina.

- Niemożliwe! Ty żyjesz! - wykrzyknęła zaskoczona Anna.

- Może nie wszystko jeszcze stracone... - zauważył na powrót opanowany Tomasz i uśmiechnął przyjaźnie. 

Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz