3

220 14 1
                                    

*Dominik*

Następny dzień, ledwo zadzwonił dzwonek a ja już zerwałem się z łóżka. Nie pamiętam kiedy ostatnio wstawałem do szkoły z taką werwą. Rozczesałem włosy i teraz czekał mnie najgorszy przystanek..szafa. Nie tylko kobiety mają ten problem co na siebie włożyć, ja również to przeżywam. W sumie lepiej jeszcze na początku nie rzucać się w oczy, więc założyłem zwykłe czarne jeansy oraz jasno grafitową bluzkę z krótkim rękawem, obowiązkowo okulary na nosek i można podbijać świat. Standardowo brak śniadania, jedynie pół szklanki soku jabłkowego i do szkoły...
...
Pod klasą od razu zobaczyłem Olivie, dziewczyna siedziała na ławce obok Hektora i zacięcie o czymś z nim rozmawiała. Dosiadłem się do nich mówiąc tylko krótkie "część".

- O Dominik właśnie o tobie rozmawialiśmy. Ponoć widziałeś wczoraj mecz. Jak ci się podobało?- spytała opierając się rękoma o ławkę i nachylając się. Jej wzrok przewiercał mnie, czułem jakby czytała mi w głowie. Doprawdy dziwna osoba.

- No jasne, że tak. Grali bardzo profesjonalnie.- lekko uśmiechnąłem się mówiąc to.

- Tak zwłaszcza, że nie zostałeś do końca- odpowiedział z przekąsem Hektor. Wyczułem wyraźną irytację w jego głosie, tylko jeszcze nie wiedziałem czym jest spowodowana.

- Heh, no przepraszam. Po prostu musiałem wracać- podrapałem się w tył głowy w lekkim zażenowaniu.

- Spoko to dziś zabieram cię ze sobą. Nie musisz czekać do czwartku. A ze mną ominą cię otrzęsiny.- powiedział nagle jaśniejąc na twarzy.

- Właśnie tego słowa wczoraj szukałam! Otrzęsiny!- Olivia poderwała się z ławki i zaczęła podskakiwać niczym piesek proszący o jedzenie.

- Eee, aha? Skarbie uspokój się. W każdym bądź razie do zobaczenia po lekcjach młody- powiedział puszczając oczko. No nie powiem to było dziwne, ale nie przejąłem się tym zbytnio...

[Po lekcjach]

Poszedłem w stronę sali gimnastycznej, przed pomieszczeniem czekał na mnie Hektor. Z chłopakiem od razu weszliśmy do sali, miałem nadzieję, że jego wstawienie ułatwi mi dostanie się do grupy.

- Krystek podejdź na chwilę!- chłopak krzyknął i podszedł do nas jak się domyśliłem kapitan drużyny, to ciasteczko, które widziałem pierwszego dnia.

- Krystian to Dominik, przyprowadziłem go bo chcę dołączyć do drużyny. Sprawdzisz go dla mnie?- spytał chłopaka Hektor, kiedy tamten zgodził się wiedziałem że to moja szansa.
Starszy chłopak kazał mi na początku biegać na czas w okół boiska potem trafić  dziesięć na dwadzieścia rzutów do kosza....
...

W końcu po prawie godzinnym teście byłem wymęczony.

- Okej młody w sumie podoba mi się twoja energia, zastanowię się, ale prawdopodobnie cię przyjmujemy. Jutro dostaniesz werdykt. - powiedział kapitan uśmiechając się szeroko, widziałem w jego oczach, że był zadowolony.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

No i mamy trzeci rozdział, następny z perspektywy Krystiana. Zapraszam do zostawienia swoich opinii w komentarzach.

Szczęśliwy pechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz