Rozdział V - Czas, kiedy zacząłem rozumieć

200 29 11
                                    

Każde dziecko ma marzenia, jedne bardziej dojrzałe, drugie mniej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Każde dziecko ma marzenia, jedne bardziej dojrzałe, drugie mniej.

To, co jest dalekie, jest najbardziej pociągające, nęcące i fascynujące. Jest jak zakazany owoc, którego nie można dosięgnąć, nawet gdy próbuje się z całych sił. Coś, co jest kompletnie poza zasięgiem, ale nadal ma się tę nadzieję, tę zgubną iskrę wiary, która szepcze cichym głosem – dasz radę, nie poddawaj się, prędzej czy później zrealizujesz swoje najskrytsze pragnienie – i gubi się gdzieś w tłumie rozwrzeszczanych dzieciaków, plotkujących kobiet i klnących mężczyzn. Nadal bez ustanku szuka się czegoś, co dałoby powód do nie zatrzymywania się, do dalszego życia.

Levi gładząc delikatnie mamę po głowie żałował tych wszystkich kłótni, które wywołał przez ten rok. Mógł załatwić pewne sprawy w bardziej pokojowy sposób, jednak wybierał wciąż inną drogę. Nie zliczyłby, ile razy jego matka podniosła głos, kiedy wracał pobity do domu z jedzeniem, bo sama nie dała rady pójść do pracy, po czym siadała na kanapie i płakała z bezsilności i z bólu. Chłopiec ustał po cichu na łóżku.

Ponownie przyszła zima. W tamtym roku była naprawdę sroga, jednak co działo się obecnie za oknem wiele osób skomentowałoby spokojnie jako „burzę śnieżną". W dzisiejszej gazecie, którą zwędził jakiemuś facetowi z cygarem, przeczytał z trudem, że obecnie panuje zima stulecia. Lodowate powietrze wlatywało razem z sypkim śniegiem do Podziemnej dzielnicy sprawiając, że połowa miasta była w białym puchu. Jeżeli tutaj było tak zimno, że nikt nie wychylał nosa z domu, to Levi nie chciał wiedzieć, jak było na Górze. Trochę było mu szkoda osób, które bezdomne kuliły się gdzieś po alejkach, szukając jakiegokolwiek źródła ciepła. Ale tylko trochę.

Jednak te „trochę" zmiażdżył niczym nic niewartego pająka, który w popłochu biegł z jednego kąta pokoju na drugi. Emocje, które były dla niego normalne ten cholernie ciężki rok temu, zamknął w szkatułce, dodatkowo zabezpieczył ją kłódką, a klucz wyrzucił. Wrażliwość czy delikatność nie szła w parze z życiem w Podziemiu.

Przez ten rok wiele się działo. Zbyt wiele, jak na – obecnie – sześcioletniego gówniarza. Blizny, które w dosyć osobliwy sposób zdobiły jego chude, młode ciało doprowadzały go do ogłupiającego obłędu. Gdy tylko na nie spoglądał, od razu przypominała mu się chwila, kiedy je nabył, okoliczności, gdy znowu plamił ubrania krwią i brudem. A to raz ktoś prawie rozciął mu ramię nożem, potem za kilka dni jakiś facet rzucił nim o ziemię – zdarzało się, że ciskali w niego kamieniami. Ot, mały chłopiec, który stwarzał problemy – jest takich za dużo, więc jeżeli jeden zniknie, to świat nie zapłacze ani przez moment.

– Levi... – wychrypiała słabo Kuchel, budząc się z tak czy owak krótkiego snu.

Natychmiastowo oderwał wzrok od okna, przenosząc go na mamę. Gdy ponownie obrzucił spojrzeniem jej zapadnięte policzki, bladą skórę, ogromne i sine worki pod oczami zachciało mu się płakać. Czuł, jak pusty żołądek podchodzi mu do gardła, a świat staje się coraz bardziej rozmyty przez łzy. Pociągnął nosem dla niepoznaki.

⟬✓⟭ Chłopiec z Podziemia | Attack on TitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz