DIANA POWIEDZIAŁA MI, że mogę jeść z nimi obiad, a następnie objaśniła mi wszystkie zasady.
Moim zdaniem były one trochę dziecinne, jednak nawet nie miałam zamiaru mówić o tym dziewczynom.
Nasza siódemka siedziała w ciszy w kącie klasy.
Ania, Diana i ja siedziałyśmy po jednej stronie koła, a Józia, Tillie oraz Janka naprzeciwko nas. Zaś Ruby siedziała przy oknie, wyglądając przez nie i uśmiechając się, jakby była zakochana.
— Więc — przerwała ciszę Diana. — Chyba nie powiedziałaś nam nic o sobie, oprócz swojego imienia i zainteresowań.
— Cóż, nie ma o czym mówić. Przeprowadziłam się tutaj z Włoch razem z moją rodziną jakieś dwa miesiące temu i mam czarnego konia — powiedziałam.
— Uwielbiam konie! — zawołała Tillie. — Jak ma na imię?
— Marcelo — odparłam.
— Piękne imię — dodała dziewczyna z uśmiechem.
— Czyli mówisz po włosku? — odezwała się Janka.
— Oczywiście.
— Powiedz coś — wyzwała mnie Józia.
— Cóż...
— Głupi chłopcy! — Usłyszałam krzyk Tillie, kiedy kilku z nich przeszło obok okna.
— Stupidi ragazzi.
— Co powiedziałaś?
— Głupi chłopcy po włosku.
Wszystkie dziewczyny zaczęły się śmiać, nawet Józia cicho zachichotała.
— Chyba zacznę tego używać — stwierdziła Diana pomiędzy napadami śmiechu.
— Tak, ja też — zgodziła się Tillie. — Stupidi ragazzi!
Po tym wszystkie ponownie wybuchłyśmy śmiechem.
☁
Był już koniec dnia, w większość uczniów opuściła szkołę — nie licząc Diany, Ani, mnie i kilku chłopaków.
— Jeśli nie masz nic przeciwko, to będę wracała do domu z Dianą — oznajmiła rudowłosa.
— Jasne, idźcie. — Ania uśmiechnęła się i przytuliła mnie, następnie pociągnęła Dianę na zewnątrz. — Do jutra!
CZYTASZ
CANDY SKIES ━ GILBERT BLYTHE
Fanfic❝ niebo z waty cukrowej, dlaczego nie możesz być moje? ❞ © univrsalize | 2018-2019