22.

1.3K 119 44
                                    

Thomas:
Gdy wróciłem z uczelni postanowiłem się zacząć szykować na randkę z brunetem. Byłem mu niesamowicie wdzięczny za wszystko co dla mnie zrobił, ale nadal nie wiem gdzie idziemy, bo nie chciał mi powiedzieć. Chwilę przed czasem ktoś zapukał do drzwi, otworzyłem z szybko bijącym sercem, to był oczywiście Dylan z wielkim bukietem róż.

- Hej Tommy - powiedział i wręczył mi bukiet. Byłem trochę zdziwiony, bo nie spodziewałem się, że dostanę od  niego takie pięknie kwiaty.

- Jejku Dylan nie spodziewałem się - powiedziałem zachwycony i wstawiłem kwiaty do wody.

- Teraz pójdziemy w jedno miejsce - powiedział, a mnie zaintrygował plecak który ze sobą miał.

- Co masz w plecaku? - zapytałem, gdy szliśmy przez łąkę.

- Zobaczysz później - powiedział tajemniczo i posłał mi uśmiech.

- Wziąć coś od ciebie? - spytałem.

- Nie nie, ja poniosę - powiedział stanowczo i złapał mnie za rękę.

Chwilą później doszliśmy na polanę na skraju lasu, to było pięknie miejsce z którego był widok na otwarte morze.

- Skąd ty znasz takie miejsca? - spytałem oczarowany widokiem.

- Jak mam doła to robię dwie rzeczy. Albo idę pływać albo chodzę bez celu i znajduję miejsca tego typu - powiedział i wyjął z plecaka koc, wino, kieliszki i jakieś owoce.

- Nie spodziewałem się, że jesteś taki romantyczny - powiedziałem.

- Jak mi zależy, to jestem - powiedział i usiedliśmy.

Nalał wino do kieliszków i zaczęliśmy pić i jeść. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie.

- Będziesz dzisiaj spał u mnie? - spytałem i dobrze, że wypiłem wino, bo gdyby nie ono to pewnie bym nie zapytał, należałem do osób nieśmiałych.

- Jasne, z chęcią. Tylko tym razem może będziemy spali o szóstej rano, a nie gadali - powiedział uśmiechnięty.

- Tak, koniecznie. Wiesz.. Jestem Ci naprawdę wdzięczny za to wszystko. Gdyby nie ty nawet nie wiedziałbym do kogo mam zadzwonić jak mnie porwał, nie miałbym do kogo, bo jesteś najbliższą mi osobą - przyznałem.

- Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny Tommy. Ale nie chciałbym mieć jakiegoś wpływu na twoją decyzję, którą podejmiesz już za kilka tygodni. Nie chciałbym żebyś był nieszczęśliwy.

- Jak mam być szczery to będziesz miał bardzo duży wpływ na tę decyzję. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie. Ale z drugiej strony moi rodzice - westchnąłem. 

- Rozumiem. Jeżeli wybierzesz życie pod wodą, to chciałbym żebyś mnie nigdy nie zapomniał, jestem wariatem i się w tobie zakochałem w bardzo szybkim czasie. I jeżeli nie zostaniesz ze mną to... Chciałbym mieć co wspominać - powiedział i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

Usiadłem okrakiem na jego kolanach i zarzuciłem ręce na jego szyi. Chłopak był chyba zdziwiony moim odważnym jak na mnie zachowaniem. Ręce położył na moich biodrach i delikatnie skubał moją dolną wargę. Nagle położył mnie na kocu i umiejscowił między moimi nogami. Delikatnie dotykał moje biodra i włożył ręce pod moją koszulkę głaszcząc mnie po brzuchu. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i szczerze mówiąc bałem się, że się za bardzo podniecę.

Przeniósł usta na moją szyję, delikatnie się zasysając aż cicho jęknąłem, bo to chyba najbardziej intymna sytuacja w jakiej kiedykolwiek z kimś byłem.

Nie wiem na ile czasu tak się zatraciliśmy w tych pocałunkach. Przesuwałem ręce po jego karku i czułem lekki ucisk w spodniach, bo nasze krocza się ze sobą stykały. Po chwili wstałem i popatrzyłem na chłopaka, przecież nie mogłem mu powiedzieć "sorry ale musimy kończyć, bo mi zaraz stanie". Spojrzałem na zegarek.

- Musimy zaraz iść - powiedziałem i jeszcze raz go pocałowałem.

- Nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi? - zapytał, a ja nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Miałem nikogo nie mieć, ale chyba mi na nim zależy.

- Wiesz, ja ci nie mogę obiecać że - zacząłem, ale chłopak nagle chłopak mnie pocałował.

- Wiem, że nie możesz mi obiecać, że za trzy tygodnie będziesz tu ze mną czy nie ale nawet jak nasz związek ma trwać te trzy tygodnie to chce się nim nacieszyć - wyszeptał i przejechał ręką po moim policzku.

- Ja też chcę  - powiedziałem.

Spacerkiem wróciliśmy do mojego domu. O zachodzie słońca wszedłem do wody i tam zostałem, aby móc się rano wtulić w Dylana.

Dylan:
Byłem przeszczęśliwy z tego, że Tommy zdecydował się na związek ze mną. Był taki delikatny i nieskazitelny, już nigdy nie pozwolę by mu się stała krzywda. Ciężko mi się było skupić, ale na drugi dzień miałem kolokwium, którego raczej nie mogłem opuścić więc poprosiłem chłopaków by mi wysłali jakieś notatki, nic tutaj ze sobą nie miałem oprócz najpotrzebniejszych rzeczy, uznałem że notatki nie zaliczają się do tych rzeczy.

Tak serio to zapomniałem o kolokwium, a byłem po winie więc nie mogłem jechać do domu, a było już późno. Po wykąpaniu się postanowiłem coś zjeść, uśmiechnąłem się pod nosem gdy zobaczyłem że Thomas naszykował dla mnie sałatkę, był pewny że się zgodzę by tu nocować. Zostawił urocza kartkę z napisem " dla Dylanka", on był kochany.

Nadal czułem się nieswojo w domu chłopaka, gdyby jego brat nagle wrócił wcześniej, to nie wiem co bym zrobił. Na samą myśl o tym zestresowałem się i wyobraziłem sobie moment jak zasypiam, a on nagle wchodzi do pokoju i zadaje serię pytań jak w jeden z dziesięciu.

Gdy wyszedłem z kuchni i chciałem wejść do pokoju chłopaka potknąłem się o podwinięty dywanik i z hukiem  poleciałem na lustro znajdujące się w przedpokoju. Całe poszło w drobne kawałeczki, a ja jedyne obrażenia jakie wyniosłem to pocięta ręka oraz czoło na którym jakiś czas temu miałem plaster.

- Ja jebie - powiedziałem na widok rozbitego lustra - Jebany dywanik - powiedziałem cicho i nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać, nie dość, że muszę to lustro odkupić to do tego mam rany.

Wpadłem szybko do łazienki i zacząłem szukać jakiegoś plastra i wody utlenionej.

Wiem, że nieładnie tak grzebać komuś po szufladach, ale długo nie musiałem szukać i znalazłem to czego szukałem. Syknąłem na uczucie jak woda utleniona odkaża mi rany i je zakleiłem.

Pięknie z Thomasem będziemy wyglądać, on ma siniaki i plaster na łuku brwiowym, a ja na ręku i czole.

Sprzątnąłem odłamki szkła i zrobiło mi się cholernie głupio, Thomas pomyśli, że jestem jakiś pojebany albo, że się upiłem tą połówką butelki wina, a ja się po prostu potknąłem co jest u mnie na porządku dziennym. I do tego siedem lat nieszczęścia. A początek tego fatum chyba nadejdzie jutro gdy dostanę pytania na kolokwium i nic nie napiszę.


Ja to jestem w gorącej wodzie kąpana, rozdział miał być jutro, ale wytrzymać nie mogłam, bo bym się chciała z wami już podzielić nowym ff, ale musimy skończyć to. Ja już nie zapowiadam kiedy next bo i tak słowna nie jestem XDD tak w ogóle oni w końcu oficjalnie są razem, 22 rozdział a to jeszcze nie było ten teges... 😏😏😏

O zachodzie słońca [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz