Rozdział 36

1.1K 21 5
                                    

Do ślubu został tydzień, a zaproszenie w formie kartki mieli zawieść w jeszcze jedno miejsce. Była to ciotka Kuby która mieszkała na wsi oddalonej o 150km od Warszawy wraz ze swoją córką. Dzisiaj Roguz z Nowak mieli zamiar się tam wybrać.

-Weź piżamę. - powiedział Kuba wyjmując plecak z szafy.

-Na co mi piżama? Przecież jedziemy i wracamy...

-Uwierz mi, że nie. Jak już przyjedziemy to ciotka nie puści nas do domu dzisiaj.

- No ok. - odpowiedziała krótko i weszła do sypialni w poszukiwaniu ubrań.

Spakowali potrzebne rzeczy i ruszyli w drogę. Przystanęli jeszcze na stację benzynową żeby zatankować i jechali już prosto do celu.

Kuba wjechał na podwórko i zaparkował koło stodoły. Wysiedli z samochodu i podbiegł do nich średniej wielkości kundelek Trufel. Zamerdał wesoło ogonkiem i szczeknął kilka razy. Z domu wyszły ciotka Maria i jej córka - kuzynka Kuby - Katarzyna.

- Kubuś kochany! - Maria uściskała go mocno i ucałowała, z Natalią zrobiła tak samo.

-Cześć Kuba - podeszła i wyściskała go - cześć Natalia. - powiedziała Kasia.

-Kiedy ty u nas byłeś?

- Wieki temu ciociu.

-Chodźcie do środka. Kawy, herbaty?

Maria zrobiła kawę dla wszystkich i wyłożyła ciasto na talerz. Kiedy zjedli wstali od stołu i przeszli do najważniejszej rzeczy - do zaproszenia.

- Ciociu, Kasiu... Chcielibyśmy zaprosić Was na nasz ślub który odbędzie się 21 czerwca o godzinie 14:00 w Warszawie. - podał im zaproszenia.

-Oczywiście, że przyjdziemy. Mówiłam Ci o tym przez telefon kiedy dzwoniłeś. Co tam u was słychać?

-Praca, praca i jeszcze raz praca. Przyjechaliśmy tutaj nie tylko żeby Was odwiedzić ale też i odpocząć...Ciociu... Masz jeszcze traktor?

-Pewnie, stoi w stodole. A co?

- Pokazał bym Natalii jak wygląda wieś...

-Wiem jak wygląda, tylko nie miałam okazji nic na niej robić.

-To teraz masz szansę coś porobić.

Roguz otworzył drzwi od stodoły i wyjechał traktorem. W między czasie Kasia odsunęła bramę która wychodziła na pole.

-Wsiadaj. - powiedział Kuba podając jwj rękę.

-Serio mam jechać traktorem? - wskoczyła i wsiadła za kierownicę.

Po półgodzinnej jeździe wrócili na podwórko. W między czasie Kuba opowiedział o tym ile czasu spędzał tutaj z kuzynostwem, jak przyjeżdżało się praktycznie na całe wakacje. Wiele się zmieniło - nie było już tylu krów i świń. Została jedna krowa plus króliki i kury. Ale uroki wsi nadal były.

Siedli na tarasie i zajadali szarlotkę popijając świeżo wyciskanym sokiem z jabłek z własnego sadu. Obok Marii przeszła czarno biała kocica.

- Tak teraz patrzę na Milkę i mi się przypomniało. Chcielibyście może kociaka? Poraz drugi w tym roku została matką. A ile wcześniej?! Trzeba ją wysterylizować bo już nie mam siły.

-A jakie te koty? - spytał Kuba spoglądając na Natalię.

-Ej...nie mów mi, że ty zgadzasz się na kota...

-No, a czemu nie?

Katarzyna poszła do piwnicy w którym było posłanko dla kocicy z kociętami, wchodziła tam przez specjalnie zostawione, uchylone drzwi. Podniosła karton w którym były 3 kociaki i zniosła je na górę. Położyła pudełko na ziemi przy stoliku.

W pogoni za marzeniami - Gliniarze [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz