15

7 2 0
                                    

Minął tydzień, więc znów wybrałam się do pracowni Oskara. Właściwie, to było już po 21.00, więc pojechałam tam samochodem (który ukradłam z salonu Opla). Do mieszkania nie było daleko, więc po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Zastukałam energicznie w drzwi. Nie mogłam się doczekać nowych wieści o budyniu. Zaczekałam dwadzieścia sekund, lecz drzwi nadal pozostawały zamknięte. Zapukałam jeszcze raz. W dalszym ciągu zero reakcji. "Może śpi" - pomyślałam. Nie, przecież dzwoniłam do niego godzinę temu i powiedziałam mu, kiedy przyjdę. Na pewno był w domu.
Spróbowałam otworzyć - drzwi zamknięte były na cztery spusty.
Sytuacja zaczęła być niepokojąca. Znów załomotałam w drewno, tym razem głośniej.
W domu panowała cisza.
Na szczęście nie zapomniałam o moim łomie kieszonkowym i po raz kolejny mogłam cieszyć się włamywaniem się do czyjegoś domostwa.
W mieszkaniu zastałam bałagan, brak Oskara i rozbite okno.
Ktoś porwał mojego hakera.

Jesteś moim budyniem cytrynowym z czekoladą❤❤❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz