Brooklyn’POV
Gdy po krótkim siłowaniu się z drzwiami wejściowymi nareszcie udało mi się je otworzyć i znaleźć się w mieszkaniu puściłam wszystkie hamulce, a łzy ciurkiem zaczęły płynąć po moich policzkach. Zrzuciłam buty z nóg i udałam się do salonu od razu kierując się do barku po butelkę wina i kieliszek. Sama nie wiedziałam, że mam w swoje tyle nienawiści do Harrego. Nie panowałam nad słowami, które opuszczały moje usta. Czułam się jakbym słuchała innej osoby, a nie samej siebie.
Cały czas przed oczami miałam zawód na twarzy Stylesa, a to nie wiedzieć czemu bolało mnie najbardziej.
Dopijając ostatni kieliszek wina odstawiłam go do zlewu i udałam się do sypialni, by przygotować się do snu. Miałam dość dzisiejszych wrażeń, ale myślami wciąż byłam z Harrym, zastanawiając się co właśnie robi.***
- No dalej… Masz zielone - wywróciłam oczami na kierowcę przede mną oraz na jego ślimacze ruchy. - Przez ciebie się spóźnię, kretynie. - Gdy wreszcie ruszył sprawnie go wyprzedziłam i pognałam w stronę biurowca modląc się o wolne miejsce parkingowe.
Wychodząc z windy wręcz biegiem pokonywałam korytarz dzielący mnie od pomieszczenia w którym pracowałam.
- Cze… - Rozejrzałam się po biurze będąc zdziwioną nieobecnością mojego współpracownika. Przyjrzałam się jego stronie nie widząc żadnej z rzeczy, które jeszcze wczoraj leżały na jego biurku.
- Dzień dobry, Brooklyn - odwróciłam się słysząc za sobą głos mojego szefa.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. - Harrego dziś nie będzie? - Zapytałam a mina szefa zrzedła.
- Harry godzinę temu złożył wypowiedzenie.***
Tam, tam, tam...
4/4
Koniec maratonu, dziękuję za komentarze i że czytacie. Liczę na więcej 😂😏
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fanfictie- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...