Rozdział 5

11 3 1
                                    

Alice

Stałam na środku parkingu przed szkołą, starając się wzrokiem znaleźć Lewisa, wśród tłumu niezadowolonych uczniów, kierujących się w stronę budynku z czerwonej cegły, gdzie spędzą najbliższe sześć godzin, zmuszając się do myślenia. 

Czułam, że Jennifer, która stała zaledwie pięć metrów ode mnie, mierzyła mnie wzrokiem. Jestem pewna, że gdyby istniałby rodzaj zabijania „wzrokiem ", to wypróbowałaby go akurat na mnie.

Zniecierpliwiona, zaczęłam tupać nogą i co chwilę sprawdzać godzinę na zegarku. Niedługo zaczynały się lekcje, a po Lewisie ani śladu.

- Lewis, pośpiesz się... - powiedziałam cicho, zaczynając trząść się z zimna.

Po chwili zobaczyłam przed sobą czarny, połyskujący w świetle słońca motor, na którym siedział wyczekiwany przeze mnie Lewis. Podbiegł do mnie i spojrzał na mnie z przepraszającym uśmiechem na twarzy.

- Wybacz, punktualność to nie moja specjalność. - podrapał się po karku. - Ale oto jestem! I zdążyłem na pierwszą lekcję! - zaśmiał się, poprawiając torbę na ramieniu.

- No to mamy problem, bo cierpliwość nie jest moją dobrą stroną. - uśmiechnęłam się lekko.

- W takim razie postaram się poprawić, Panienko Sprouse, a teraz chodźmy bo się spóźnimy.

***

Brunet odprowadził mnie pod salę, gdzie zaraz miała się odbyć lekcja Biologii. Mimo, że jego pierwsza lekcja odbywała się w drugim skrzydle szkoły, na najwyższym piętrze, nie miał zamiaru mnie zostawić, odkładając rozmowę na później. Opowiadał mi o swoim weekendzie.

- Pojechałem z Jane do centrum Dundee. Uznałem, że odkąd mama choruje, straciłem z nią dobry kontakt. Byliśmy w naszej ulubionej kawiarni, tam robią najlepszą gorącą czekoladę na świecie. - zaśmiał się. - Musisz tam kiedyś się ze mną wybrać.

Nagle zadzwonił dzwonek, oznaczał on koniec naszej rozmowy. Posłałam mu delikatny uśmiech.

- Lepiej już idź, wolę abyś przeze mnie nie został wyrzucony ze szkoły przez wieczne spóźnianie się.

- Dla niektórych warto się poświęcać. - uśmiechnął się i odszedł szybkim krokiem w stronę drugiego skrzydła. Uśmiechnęłam się delikatnie i weszłam do klasy. 

***

Na przerwie obiadowej, tym razem nie musiałam długo szukać Lewisa. Można powiedzieć, że to on znalazł mnie, wyłaniając się z tłumu i teatralnie się kłaniając.

- Tym razem na czas. - zaśmiał się i zajęliśmy wolny stolik z dala od Jennifer oraz Molly.

Kopnęłam swój plecak pod krzesło i położyłam tacę przed sobą. Zaczęłam skubać frytki, co jakiś czas spoglądając na Lewisa. Wydawało się, że myślami był gdzie indziej. Pstryknęłam palcami przed jego oczami, by zszedł na ziemię.

- Ziemia do Lewisa!

- Hm? - przeniósł swój wzrok z tacy na mnie. - Przepraszam, już jestem z tobą nie tylko ciałem, ale także myślami.

- Tak się zastanawiam... - przerzuciłam wzrok na moją siostrę. - Znasz ją?

Lewis odwrócił się dość mało dyskretnie w jej stronę. Miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Po chwili nasze spojrzenia znowu się spotkały.

,,Okno''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz