Było wtedy lato i bardzo ładna pogoda. Jasne słońce na bezchmurnym i błękitnym niebie posyłało swe promyki na Słonecznikowe Wzgórze. Nazywało się tak, bo rosło na nim bardzo, ale to bardzo wiele dużych i małych słoneczników o ciemnych nasionach. Niektóre tak były duże, że małe dziecko mogłoby wejść w ich gąszcz i nawet nie wystwałby czubek jego głowy. A wzgórze było na tyle duże, że mieściło się tam jeszcze dębowe drzewo o szerokich i ogromnych konarach, pod którym można było spokojnie usiąść.
Więc pewien mały jeszcze chłopiec o niezwykle jasnych włosach siedział pod drzewem z uśmiechem wpatrując się w kwiaty, którymi kołysał ciepły wiatr.
Chłopiec bardzo lubił przychodzić w to miejsce, zwłaszcza że bardzo lubował sobie słoneczniki. W dodatku było ono jedynym miejscem, gdzie mógł odpocząć od wszelkich trosk i obowiązków.
Patrzył tak na kwiaty. Nagle z ich gąszczu wyszedł drugi chłopiec, tyle że kilka lat młodszy i ze słonecznikowym wiankiem na blond włosach.
- Ivu - powiedział trzymając coś za plecami, jako niespodziankę - Patrz, jaką mam dla ciebie niespodziankę.
- No, pokaż. - rzekł na to starszy.
Młodszy chłopiec podszedł do niego bliżej i wyciągnął zza pleców drugi słonecznikowy wianek, który założył mu na głowę.
- Śliczny, Feli. - poprawił prezent na głowie - Dziękuję za prezent.
- Proszę bardzo. - uśmiechnął się szeroko Feliks.
- Chodź, usiądź tu obok mnie. - Ivan poklepał ziemię obok siebie. Towarzysz to uczynił - Jak czujesz się w szkole? Znalazłeś może jakichś kolegów? Opowiedz, jeszcze nie zdążyliśmy o tym porozmawiać.
- Mam takiego jednego kolegę. - przytaknął Feliks - Nazywa się Litwa i ja też jestem jego kolegą. - uśmiechnął się dumnie.
- Litwa mówisz? - zapytał Ivan. Na przytaknięcie podniósł głowę do góry, zamyślając się.
Znał Litwę. A Litwa też go znał. Poznali się ubiegłej zimy.
- Hej, Ivu, co tak myślisz?
- A nic, tak tylko się na chwilę zamyśliłem. Może pójdziesz pozbierać więcej słoneczników? I zrobisz wianek dla Irynki.
Jak za dotknięciem magicznej różdżki, Feliks znowu zniknął w słonecznikach. Ivan uśmiechnął się szeroko, ciesząc się szczęściem i zabawą młodszego. Zaraz ktoś złapał go gwałtownie za ramię, szybko więc się odwrócił, aby zaraz ujrzeć bladą twarz otoczoną kępą białych włosów.
- Śliczną masz kuzyneczkę, Rosjo.
- To jest przecież kuzyn, kretynie. - powiedział że zdenerwowaniem Ivan i podniósł się z ziemi. Wyższy był od towarzysza, któremu zaraz więc mina zrzedła.
- Ej, no spokojnie, spokojnie, ksekse. - przybyły uniósł ręce.
— Skąd ty w ogóle wiesz kim jestem, hę? Nie przypominam sobie, abym ci się przedstawiał.
— Co ty myślisz? Że zagilbisty ja jest taki głupi, aby nic nie wiedzieć? — powiedział pewnie białowłosy.
— Uhh... Gadaj lepiej, po co tutaj przyszedłeś. — mruknął wściekłe Ivan. No tak, któżby nie wiedział, kim jest. Rosja, kraj bardzo potężny, a mimo że był jeszcze dzieckiem, nawet starsi nie chcieli się z nim spotkać.
— Ja tutaj przyszedłem tylko z tobą pogadać, nic wielkiego, nie? — odparł na to towarzysz. W jego głosie słychać było lekkie, jakby, powątpiewanie. Widząc, że twarz Rosji przybrała łagodniejszy wyraz, dodał — A ja jestem Prusy.
Ivan z powrotem usiadł pod drzewem, miejsce obok niego zajął Prusy, który zaraz zaczął opowiadać o czymś, co na razie Rosji wydawało się niezrozumiałe. Dopiero potem zaczęli nawzajem wymieniać się zdaniami. A Ivan mówił o rzeczach, które były zbyt straszne, by o nich tu wspominać. Prusy nie znał go z takiej strony, więc lekko się przeraził, bo nawet dla niego wydawało się to przerażające, ale przytakiwał mu.
Nagle słoneczniki poruszyły się, a Ivan natychmiast zwrócił ku nim wzrok. Z nich wyszedł nie kto inny, jak Feliks, ale w towarzystwie chłopca w jego wieku.
— Patrz Ivu, kogo znalazłem... — powiedział, ale zaraz jego zielone oczy przystały na przybyszu rozmawiającym z Rosją. — Ivu, kto to? — przestraszył się wtedy - panicznie bał się nieznajomych.
Prusy już otworzył usta, aby się przedstawić, to samo Rosja, jednak im obu przerwał kolega Feliksa.
— Polsko, ty... Ty się z nim kolegujesz? — utkwił wzrok w Rosji.
A zapytany milczał, lustrując Prusaka.
— Eh... Śmieszna sytuacja. — odezwał się Ivan, wstając z ziemi — Cześć Litwo. Polska jest moim kuzynem, więc jak najbardziej się znamy. — podszedł do chłopców, zostawiając Prusy, jakby chwilowo o nim zapominając. Widział przerażenie w oczach Litwy.
— A ja jestem Prusy. — nie dał o sobie zapomnieć białowłosy. — Najzagilbistszy człowiek w dziejach ludzkości.
Rosja spojrzał na trzymające się mocno ręce młodszych chłopców.
— Może pójdziecie się pobawić? — zapytał podnosząc wzrok — Feliks, może zrobisz wianuszek dla swojego kolegi?
— Tak, chodź Licia, poszukamy ładnych słoneczników. — rzekł Polska ciągnąc Litwę za rękę w stronę kwiatów.
I tam poszli, ponownie zostawiając Rosję samego z Prusami.
— Serio, jesteś jego kuzynem? — zapytał Litwa, kiedy znaleźli się już pomiędzy zielonymi łodygami słoneczników.
— Jestem i bardzo go kocham, a on mnie. — odparł oczywistym tonem Feliks zrywając kilka kwiatów. — Dlaczego pytasz?
— A, tak po prostu...
— Wiem, że nie o to ci chodzi, Liciu. Powiedz, o co dokładniej ci chodzi?
— Uhm... Ja po prostu się o ciebie martwię.
— Ale dlaczego się martwisz?
— Rosja jest znany ze swoich złych czynów, Polsko. Boję się, że kiedyś tobie też coś zrobi.
— Ale Ivu nigdy by nie zrobił czegoś złego. Ja go znam już dużo lat. I on jest fajny i można się do niego przytulić, jak do wielkiego misia! I robi pierożki, a ja lubię pierożki. I jest, jak mój braciszek, a ja nie mam przecież braciszka. — to mówiąc, zaczął łączyć kwiaty że sobą.
— Może ty tak to widzisz. Ale nie wiesz co on wyrządza, ja wiem. A teraz jeszcze siedzi z tym szemranym typem. Nie podoba mi się to, wiesz?
— No wiem, ten gościu jest dziwny i jakiś straszny, ale Ivu go może przegonić i nie zrobi nam krzywdy. Bo Ivu by nie pozwolił, aby coś mi się stało. A tym bardziej Ivu nic by mi nie zrobił. Oj, Licia, Licia. — pokręcił głową z uśmiechem. — Patrz, to wianek dla ciebie. — założył kwiecisty wianek na brązowe włosy Litwy — I nie mów już takich rzeczy o moim Ivu, bo to nie jest miłe Liciu.
— Dobrze Polsko...
Naa naa!
I jak podoba się Wam rozdział?
Kolejny krótki, ale cóż...
I generalnie to niedawno pod tą książką wbiło 1 tys wyświetleń!
Wooo...
Dla mnie to dużo ;)
Totalnie dziękuję Wam wszystkim za czytanie tej książki :D
Nie sądziłam, że będzie Was tutaj aż tyle.
To chyba wszystko z mojej strony, Papatki!
CZYTASZ
| Salutuj, Liciu | Hetalia | ZAKOŃCZONE | KOREKTA
FanficPolska i Litwa to najlepsi przyjaciele, już od pierwszej klasy. Osiem lat przyjaźni to naprawdę długi czas, nie uważacie, Moi Drodzy? Jest możliwość więc taka, że po takim czasie mogą wystąpić pewne powątpiewania... zmiany. Zmiany, które pozostać mo...