Rozdział dla moich stalkerek 😘😘😘
Odpisywałam właśnie na meile w firmie kiedy nagle dostałam kolejny. Myśląc o tym że to prawdopodobnie jakaś reklama otworzyłam załącznik. Nagle moje serce przyśpieszyło, walił o tak szybko, że myślałam iż wyskoczy mi z piersi.
Patrzyłam na zakpturzoną postać z filmikuI podpis I back baby!!!
- Ja pierdole - zerwałam się z krzesła i pobiegłam w stronę pokoju gdzie siedział Kai. - Kai znajdź mi nadawce ostatniej wiadomości. - od razu zabrał się za pracę a ja patrzyłam na jego poczynania.
- Szefowo adres IP jest nie czytelny, co chwilę się zmienia, musiał go jakoś zakodować. - patrzył na mnie a ja byłam przerażona. Naprawdę przerażona.
- Zabukuj mi dwa bilety do Seulu.
- Wyjeżdżasz?
- Nie ja, moi chłopcy - powiedziałam i wyszłam. Znowu zakreciło mi się w głowie i osunełam się po ścianie.
- Szefowo? Szefowo!!!- podbiegł do mnie Kai. - Co się stało?!!
- Nic zakreciło mi się w głowie. Już w porządku. - powiedziałam choć widziałam że mi nie wierzy.
- Dzwonię po karetkę - wyciągnął telefon, a ja się nie opierałam. Nie miałam sił.
Dwadzieścia minut później leżałam na sofie w swoim biurze a nade mną stał lekarz.
- Jest pani osłabiona i ma pani wysokie ciśnienie. Musimy Panią zabrać do szpitala.
- Nie zgadzam się, proszę dać mi tutaj jakąś kroplówkę i proszki od ciśnienia.
- Czyli nie zgadza się pani na hospitalizacje?
- Absolutnie - powiedziałam. Po chwili poczułam jak wbijają mi igłę w rękę i podłączają kroplówkę.
- Jest pani bardzo blada, i ma pani widocznie podkrążone oczy. Wydaje mi się że może pani mieć anemie. Powinna się pani przebadać u lekarza rodzinnego.
- Dobrze napewno się przebadam. - powiedziałam i westchnełam cicho. Po chwili do pokoju wpadł Taehyung.
- Co tu robisz? - zapytałam
- Kai po mnie zadzwonił. - spojrzałam na wspomnianego chłopaka z mordem w oczach.
- Panie doktorze zabieracie ją do szpitala?
- Pacjentka odmówiła hospitalizacji.
- Co?!!!
- Odmówiła hospitalizacji.
- Kam spójrz jak ty wyglądasz.
- Dzięki skarbie jestes kochany - warknełam. Półgodziny później karetka już pojechała a ja usiadłam na kanapie. Czułam jak Tae mnie obejmuje i przytula całując w skroń.
- Czujesz się troszkę lepiej?- zapytał czule a ja skinełam głową na tak. - Chodź pojedziemy do domu odpoczniesz spędzimy jeden wspólny wieczór spokojnie we trójkę.
- Dobrze Tae. Jednak mam do ciebie prośbę.
- Jaką kotku?
- Weź Hana i wyjedzcie do Seulu...***
- Jak ty sobie to wyobrażasz? - Tae stał przede mną a ja cicho westchnełam. Głowa bolała mnie niemiłosiernie.
- Proszę cię wyjedzcie.
- Nie możesz mi powiedzieć dlaczego?- byłam już coraz bardziej zirytowana. Spojrzałam na Tae i odwróciłam wzrok.
- Wrócił.
- Kto?
- SZYMON!!!!- patrzyłam jak na twarzy najpierw pojawia się zdziwienie, potem szok a na końcu przerażenie.
- S-skąd wiesz?
- Był u mnie w szpitalu gdy leżałam w śpiączce. Dziś wysłał mi filmik, że wrócił.
- Co masz zamiar z tym zrobić?
- Ochronić ciebie i Hana. Zająć się Szymonem. A gdy już będzie spokój wyjść za ciebie. Mam serdecznie dość ciągłego strachu o ciebie i o moich bliskich. Zajmę się tym raz na zawsze.
- Tae podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie.
- Jesteś uparta i właśnie dlatego zrobie to o co prosisz. Tylko błagam cie nie umrzyj. Chcę Cię znów zobaczyć w białej sukni.
- Zobaczysz - powiedziałam i pocałowałam go krótko. - Chodź pomogę się wam spakować.***
Tydzień później...
- Czego chcesz!!! Chcesz odzyskać to co twoje? - krzyknęłam
- Chcę żebyś zdechła!!!! Rozumiesz mała kurwo!!! - chwycił mnie za szyję i przycisnął mnie do ściany.
- Jeb się Szymon!!! - spojrzałam na niego groźnie - Jesteś chujem i wszyscy o tym wiedzą, nawet jak zdechłeś nikt po tobie nie płakał. Jesteś dupolizem. Sam boss mi o tym powiedział. - zaśmiałam się mu prosto w twarz. Ten rzucił mnie o podłogę, a ja upadłam uderzając głową o kant szafki. Czułam ciepłą krew spływającą po mojej głowie.
- Zawsze miałaś niewyparzoną mordę. Dziwne że Tae jeszcze cie nie przytemperował. - podniósł rękę i uderzył mnie w twarz. Rozcinając mi dolną wargę.
- Jak z Tobą skończę będziesz marzył że jednak nie zdechłeś. - spojrzałam na niego zakrwawiona ale pewna siebie.-Niby jak to zrobisz- warknął, a ja sięgnęłam po broń przyczepioną do kanapy. Wstałam i patrzyłam na chłopaka.
- Jesteś tylko skurwielem który już dawno temu powinien gnić w pierdlu albo 2 metry pod ziemią. - odblokowałam biust.
- Jeśli mnie zabijesz już nigdy nie zobaczysz Taehyunga. Jesteś tego pewna?
- Co mu zrobiłeś? - patrzyłam jak wyciąga telefon i włącza filmik na którym Tae jest katowany. Do oczu napłyneły mi łzy. - Ty sukinsynu - warknełam. - Gdzie on jest!!!! Czego chcesz.
- Chce żebyś zdechła!!! I albo zabije ciebie albo jego. Wystarczy że nie zadzwonie w ciągu godziny a on zdechnie zamiast ciebie. Sądzę że tego byś nie chciała a zwłaszcza Hanhyung prawda?
- Zostaw mojego syna w spokoju. On nie jest niczemu winien.
- Jestem tego samego zdania. Odezwe sie do ciebie za kilka dni. A teraz odpocznij. Czeka Cię naprawdę fajny tydzień - warknął ze swoim wrednym uśmieszkiem. Po tych słowach wyszedł. Opadłam bezsilnie na podłogę. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Kiry.
- Siostrzyczko - jęknęłam jej do telefonu.
- Będę za 20 minut. - powiedziała i się rozłączyła.
Po upływie tego czasu w salonie stała Kira z Namjoonem i Jungkookiem. Patrzyli na mnie.
- Co się stało? - zapytała Kira kucając na przeciwko mnie dopiero wtedy podniosłam swoją zakrwawioną twarz. - Boże Sofia co ci się stało?- patrzyłam tempo w oczy mojej siostry.
- Wrócił Szymon.
- Co?!! Przecież on nie żyje?!
- Jednak żyje i ma Taehyunga.
- Czego chce?
- Żebym zdechła. Dał mi warunek.
- Jaki?
- Albo ja albo Taehyung.
Krótki wiem, ale jestem chora i poprostu nie mam siły 😣😌Rozdział. #7 " Wybacz Tae"
CZYTASZ
You hear me daddy?! I love you!! 4/Taehyung +18 //daddykink//
FanfictionKamila budzi się ze śpiączki. Jest wkurwiona, szczęśliwa i nieziemsko napalona. Podczas śpiączki słyszała wszystko chodź udaje, że nie. Wie, że ktoś zagraża jej, tym samym zagrażając jej rodzinie. Musi ich chronić za wszelką cenę. Nie chcę uci...