#1

105 9 20
                                    

Ashley wstała około dziesiątej rano. Wstała z łóżka i ubrała swoje niebieskie kapcie. Pomaszerowała do kuchni oraz o mało co nie zabiła się na schodach. Na śniadanie zrobiła sobie owsiankę z borówkami. Po skończonym jedzeniu poszła się ubrać. Założyła na siebie żółty T-Shirt z napisem Sugar , jeansy i swoją srebrną bransoletkę z malutkim serduszkiem. Nosiła go od dzieciństwa kiedy przyjaźniła się ze swoim najlepszym przyjacielem oraz bratnią duszą- Stuartem Pot'em. Kontakt zepsuł się, ponieważ dziewczyna przeprowadziła się z Hertfordshire do Crawley gdzie obecnie mieszka. Rudowłosą z zamyśleń wyrwał dzwoniący telefon. Gdy podeszła okazało się że dzwoni Fred.

-Halo Ashley?- spytał chłopak.

-Mmhmm a co?-spytała radośnie dziewczyna. Znali się od 1 roku w liceum.

-Gdzie ty jesteś? Czekam już na ciebie przy parku a ciebie nie ma!-powiedział.Dziewczyna kompletnie zapomniała o zajęciach z karate na które uczęszczała z przyjacielem. 

-Yyy.. Już wychodzę z domu tylko musiałam znaleźć....klucze!Tak klucze.-odpowiedziała zdezorientowana.

-Okej czekam na Ciebie- powiedział Fred z lekkim chichotem w głosie. Wiedział że osiemnastolatka od zawsze była niezdarna. Czasem zapominała czegoś lub o czymś, a czasami prawie potrafiła zabić się o prostą podłogę. 

- Okej ja już idę!-odpowiedziała i się rozłączyła. Dziewczyna szybko się uczesała pożegnała się ze swoim białym kotkiem o imieniu Pirat i wyszła. Miała szczęście, że do parku miała tylko 10 minut. Wyszła z bloku. Po drodze zaczęła biec. Jednak z jej pechem zderzyła z nieznajomym mężczyzną upadając na ziemię. Gdy spojrzała do góry okazało się to był wysoki, czarnoskóry mężczyzna z białymi oczyma. 

- Ohh, przepraszam bardzo.- powiedziała dziewczyna do chłopaka. 

-Nic się nie stało.-odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy oraz pomógł jej wstać. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i pobiegła dalej. Gdy wbiegła za róg w stronę parku ujrzała rudawą czuprynę swojego przyjaciela.

-Hej! Fred-krzyknęła dziewczyna podbiegając i wskakując mu na plecy.

-No nareszcie ileż można a ciebie czekać!- powiedział chłopak ze śmiechem w głosie.-Dobra nie przedłużając idziemy mamy tylko 15 minut!-dopowiedział i pobiegł z nią na plecach do przystanku. Gdy dobiegli rudowłosa zeszła z niego i spojrzała na rozkład autobusowy. 

- Za chwilę powinien przyjechać autobus 4 który jedzie na ulicę Riddle'a. Możemy także jechać tym z numerem 126 ale on jedzie na Św. George'a, więc będziemy musieli dobiec 10 minut.-powiedziała dziewczyna. Obróciwszy się poczuła łapanie ją za nadgarstek i wciąganie do jakiegoś autobusu.

- Którym my jedziemy??-spytała krótko dziewczyna. Była przyzwyczajona do takich rzeczy ponieważ rudowłosy zawsze lubił jej tak robić.

-Tym na ul. Tom'a Riddle'a. Ja odbije bilety a ty zajmij miejsca.- odpowiedział wyższy.

-Okej-niższa zaczęła maszerować w stronę najbliższych dwóch wolnych miejsc. Gdy tak dalej szła autobus ruszył a ona prawie upadła. Przed jej przytulasem z podłogą uratował ją chłopiec. Wyglądał na ten sam wiek co ona. Miał niebieskie oczy oraz tego samego koloru włosy. Kogoś jej on przypominał.

-O.. ten noo. dzięki- uśmiechnęła się dziewczyna patrząc z dołu na chłopaka, ponieważ nadal ją trzymał. Stali w tej pozycji jeszcze kilka sekund. Było widać, że chłopak zapatrzył się na jej zielone oczy.Po chwili postawił ją na nogi.

-Heh..Nie ma za co- jego głos był bardzo delikatny. Uśmiechnął się do niej i odszedł dalej trzymając się poręczy przy drzwiach. Dziewczyna znalazła wolne miejsca obok siebie.Po chwili przyszedł Fred.

-Kto to był ten chłopak?-spytał z zaciekawieniem.

-Sama nie wiem. Kogoś mi przypominał.-odpowiedziała.

-Taak? Wszyscy się na was patrzyli jakbyście byli w jakimś filmie romantycznym.-uśmiechnął się chłopak i dźgnął młodszą o rok w udo.Dziewczyna spaliła wielkiego buraka oraz mu oddała .- No ale nie ważnie. W ten weekend planujemy z Bill'em, Vanessą, Annie oraz Joe do wesołego miasteczka. Idziesz z nami?- Ci wszyscy byli naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Nasza paczka. Wszystko robiliśmy razem. Śmialiśmy się, płakaliśmy,denerwowaliśmy na siebie. Ta przyjaźń trwała całe 4 lata.

-Mhmm Jasnne.- odpowiedziałam z uśmiechem.Gdy dojechali przystanek dalej, na ulicę Alana Rickman'a, dziewczyna ujrzała że niebiesko włosy wychodzi z autobusu i kieruje się w stronę sklepu z instrumentami muzycznymi. Muszę kupić nowe skrzypce , pomyślała. Dojeżdżając na miejsce wysiedli. Szli kilka minut pieszo i podeszli do lokalu.

-Noo nareszcie nasze kochane rodzeństwo się zjawiło! - powiedział Bill ze śmiechem w głosie.

-Aghh Bill ile razy mam ci mówić że nie jesteśmy rodzeństwem!- Ashley krzyknęła na chłopca.Czarno włosy lubił im tak pozytywnie dokuczyć, ze względu na podobieństwo między nimi. Różnił ich tylko rok wieku oraz kolor oczy. Dziewczyna była o rok młodsza oraz miała zielone oczy. Natomiast chłopak był starszy i ciemno brązowe.

-Dobra dziewczyny czekają na cieb.. Nie, nie na ciebie Fred. Kontynuując czekają na CIEBIE ASHLEY w przebieralni. -powiedział chłopak. Rudowłosa ruszyła w stronę tego miejsca.

-Ashley nareszcie!- przywitała się ze mną Annie.

- Noo nareszcie nasza wiewiórka przyszła-zaśmiała się Vanessa i mnie przytuliła. Po krótkiej pogawędce dziewczyna poszła się przebrać. Wszystkie udały się na trening. Po skończonym treningu oraz kilku siniakach dziewczyna rozstała się z przyjaciółmi i wróciła do domu. Przywitała się z kotem i zrobiła sobie obiad. Oczywiście była to zupka chińska, ponieważ nie chciało jej się gotować. Oglądając trzecią część z Harry'ego Potter'a na komputerze przypomniało jej się o tym co mówiła w autobusie.

-Skrzypce..-powiedziała cicho do siebie. Szybko ubrała buty i wyszła zakluczając drzwi. Pobiegła na przystanek. Wsiadła do transportu i wysiadła na ulicy Alana Rickman'a i weszła do sklepu muzycznego. Nie było akurat ludzi. Podeszła do regału ze skrzypcami. Po długich namysłach wybrała wiśniowe. Podeszła do kasy z zamiarem zapłaty. Gdy ktoś podszedł znów ujrzała tego chłopca z niebieskimi włosami. Zeskanował produkt.

-Należy się 139.99 złotych.-spojrzał na kasę a potem na dziewczynę. Ashley podała mu gotówkę. Gdy niebiesko włosy wziął pieniądze dziewczyna ujrzała tą samą bransoletkę co miała ona. Była gotów zapytać.

-Jeśli mogę spytać. Nazywasz się Stuart, tak?-spytała dziewczyna patrząc w jego niebieskie oczy.

-Uhh..T-Tak a skąd wiesz?-spytał i podniósł wzrok na nią. Dziewczyna wzięła jego lewą rękę a swoją prawą. Przyłożyła je razem. Chłopak patrzył chwilę na ręce a potem na dziewczynę.

-Ash, to ty?-spytał z iskrami w oczach. Dziewczyna uśmiechnęła się i pokiwała głowa na 'tak'. Chłopak zaśmiał się oraz przytulił ją mocno.- Po tylu latach znów się widzimy! Hahah Nareszcie!-cieszył się chłopak.

-Taak. Plus dzięki za uratowanie życia dzisiaj w autobusie. -zaśmiała się krótko dziewczyna.

-Ah..tak nie ma za co.-odpowiedział.-Hmm..słuchaj masz może czas jutro wieczorem?-spytał.

-Oczywiście! Zostawie ci mój numer. Masz gdzieś jakaś kartkę? - chłopak wyciągnął kawałek papieru a rudowłosa napisała.- To do wieczora!- dziewczyna przytuliła go mocno. Gdy to zrobiła poczuła ciepło przychodzące przez jej ciało.

-Do jutra.-odpowiedział spokojnie. Dziewczyna wyszła ze sklepu i zawołała taksówkę. Gdy dotarła do domu kontynuowała oglądanie. Po skończonym oglądaniu poćwiczyła granie na skrzypcach. Zrobiła sobie kolacje, czyli tosty. Po zjedzeniu poszła wsiąść gorący prysznic. Rozczesała włosy do długości ud i splotła je w dwa warkocze. Ułożyła się w łóżku. Oglądając telewizję, zasnęła w pozycji naleśnika.

================

Wowoow

1123 słów rekord *-*

Dzięki za przeczytanie tego pierwszego rozdziału z nowej książki. Wgl jest z niej strasznie dumna.<3
Dobranoc lub miłego dnia ^^!






















To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

She's my collar.. {Gorillaz}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz