vii

3.3K 369 183
                                    

— No i jak tam te twoje promienie, słonko? — spytał irytującym głosem Jungkook po wyjściu z samochodu, specjalnie akcentując ostatnie słowo.

— Weź spadaj — odparł tylko blondyn, poprawiając niewielki plecak, który zsunął mu się z ramienia. Na jego policzki wstąpił lekki, prawie niewidoczny rumieniec.

— Tae. — Szturchnął starszego w ramię. — To wygląda kozacko.

Chłopak spojrzał w stronę, którą pokazywał brunet i otworzył usta z wrażenia. Nie było takiej opcji, żeby ktoś wepchnął go na to dzieło szatana zwane rollercoasterem.

— Nawet o tym nie myśl — ostrzegł Taehyung, patrząc na młodszego wzrokiem, który mógłby zabić.

— To jak chłopcy? Damy wam czas do dziewiętnastej i spotkamy się przy bramie wejściowej. Tu macie trochę pieniędzy — powiedział z uśmiechem starszy Jeon i wręczył przyjaciołom gotówkę na jakieś drobne przyjemności, bo wszystkie atrakcje były w cenie biletu, który kupili przez internet jeszcze przed przyjazdem tutaj.

— Okej, dzięki, tato — odparł Jungkook, również się uśmiechając.

— Uważajcie na siebie i pilnujcie, żeby nic nie zgubić, dobrze? — dodała tylko mama Taehyunga, po czym zmierzwiła blond włosy syna.

— Jasne, zajmę się sobą, pieniędzmi, a nawet Jungkookiem, obiecuję — odpowiedział pewnie, po czym poczuł kopnięcie w swoje zacne pośladki.

— Nie trzeba się mną zajmować, w przeciwieństwie do ciebie, pierdoło — rzucił brunet, za co został zgromiony spojrzeniem, przez swojego przyjaciela.

— Oj, lećcie już, a nie się sprzeczacie — pospieszyła ich rodzicielka młodszego, na co obydwaj pokiwali głowami i ruszyli w stronę atrakcji.

***

— Kook, wycofajmy się póki mamy szansę — wyjęczał po raz kolejny Kim z przerażeniem rosnącym w jego oczach za każdym razem, gdy patrzył na zmniejszającą się ilość osób w kolejce do maszyny, która miała przynieść kres jego dniom.

— Boże, Taehyung, wyluzuj — westchnął Jungkook zirytowany lamentem blondyna. Ten tylko uwiesił mu się na szyi i wcisnął twarz w jego koszulkę.

— Proszę — wyskomlał, bardzo nie chcąc zginąć. Kolana się pod nim uginały po każdym spojrzeniu na rollercoaster.

— Tae, popatrz na mnie — powiedział spokojnie, głaszcząc starszego po głowie, a gdy ten przeniósł na niego wzrok, lekko się uśmiechnął. — Wszystko będzie okej, więc skończ się mazać i znajdź w sobie jakąś resztkę męskości. Damy radę, tak?

Chłopak pokiwał w odpowiedzi głową i wziął głęboki wdech. Nagle ktoś puknął Jeona w ramię.

— Nie chcę się wtrącać, ale twój chłopak chyba naprawdę się boi. Może jednak sobie odpuśćcie — zasugerowała dziewczyna stojąca za nimi w kolejce, a następnie się uśmiechnęła.

— Nie ma mowy, obiecałem sobie, że go tu- chwila co? Jaki chłopak? Przecież my... no my nie jesteśmy parą — zaprzeczył, kiedy zorientował się, jak nazwano Taehyunga.

— Naprawdę? Byłyśmy prawie pewne, że chodzicie ze sobą, ale skoro nie, to wybaczcie — odparła i lekko się zaśmiała, a jej towarzyszka zawtórowała dziewczynie tym samym.

— Nie szkodzi — powiedział Taehyung, żeby przypadkiem brunet nie zrobił jakiejś afery. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło, a nawet w jego głowie pojawiła się mała żaróweczka, wprawdzie ledwo się tliła, ale ważne było to, jaki pomysł symbolizowała. Była to po prostu bardzo krótka myśl o chodzeniu z Taehyungiem, ale niemal natychmiast ją zbył. Nie dlatego, że uważał ją za okropną czy odrażającą, po prostu nie był na nią gotowy, a i czas oraz miejsce mu nie sprzyjały.

— Swoją drogą jestem Yongsun, a to moja dziewczyna Byulyi — przedstawiła je blondynka, a jej partnerka przewróciła oczami z lekkim uśmiechem na ustach, po czym wystawiła rękę do chłopców.

— Jungkook, a ta miękka frytka obok...

— Taehyung. I wcale nie jestem miękką frytką. Ta maszyna mnie zabije i to będzie twoja wina — dokończył za niego blondyn i skrzyżował ręce.

— Następni! — Rozległ się głos mężczyzny przy wejściu i nastąpiła kolej chłopaków, a także ich nowych znajomych.

— Powodzenia — rzuciła jeszcze Byul i razem z Yongsun skierowały się do przedniego wagonika. Zaraz za nimi podążył Jungkook. trzymając za rękę starszego i niemalże ciągnąc ze sobą.

Zostali zapięci i chwilę później kolejka ruszyła. Taehyung zacisnął oczy i złapał Jeona za rękę, na co ten pokręcił głową.

— Dopiero wjeżdżamy na górę, nie bój się. Poza tym, na pewno nic ci się nie stanie, obiecuję — uspokoił go brunet, co dało niewielki efekt, bo faktycznie otworzył oczy, ale za to dalej ściskał dłoń młodszego.

Wjechali na najwyższy punkt całej trasy, po czym kolejka ruszyła w dół z niesamowitą prędkością, a z gardła Taehyunga wydobył się krzyk. Bardzo głośny krzyk, tak dla ścisłości. Za to Jungkook bawiłby się całkiem nieźle, gdyby nie paznokcie starszego wbijające mu się w skórę. Poruszył dłonią, aby choć trochę poluzować zabójczy uścisk blondyna, ale nie dało to za wiele, więc skończył z delikatnością i zaczął szarpać ręką. To działanie przyniosło oczekiwane efekty, bo Taehyung się zreflektował i puścił młodszego, a złapał zapięcie trzymające go w siedzeniu.

Całe szczęście cały przejazd trwał niecałą minutę i stopy Taehyunga mogły w końcu dotknąć ziemi. Naprawdę, mimo że byl ateistą, to i tak dziękował bogu za koniec tego piekła.

— Było aż tak okropnie? — spytał, chociaż wiedział, że najprawdopodobniej dostanie w pysk, bo nogi Kima trzęsły się jak galareta. Szczęśliwie, nie oberwał po twarzy, a jedynie został na wskroś przeszyty zabójczym wzrokiem chłopaka.

— Nie. Na. Wi. Dzę. Cię. — wysyczał z takim jadem w głosie, że gdyby był wężem, to Jungkook leżałby martwy na glebie. — Za karę idziesz ze mną na to.

Jeon spojrzał w miejsce, które pokazywał mu Taehyung. Cóż, spodziewał się czegoś podobnego, więc nie był specjalnie zaskoczony. Diabelski młyn był dość nudny, ale po tym co zafundował blondynowi chwilę temu, nie miał prawa odmówić. 

Kolejka nie była za długa, co jak najbardziej im odpowiadało. Nie musieli czekać niezliczonej liczby godzin, żeby wejść na atrakcję, a o ile teoria Jungkooka była trafna, im szybciej wejdą, tym szybciej zejdą.

Wsiedli do wagonika, który powoli zaczął wjeżdżać na górę.
Nuda pożerała duszę młodszego i naprawdę miał wrażenie, że zaraz uśnie, podczas gdy Tae cały czas miał twarz niemalże przyklejoną do szyby. Kiedy znaleźli się w najwyższym punkcie trasy, blondyn wyjął telefon z kieszenie i zawzięcie zabrał się za robienie fotek.

— Czemu nie robisz zdjęć? Widok jest piękny — zagadnął Kim, przypomniawszy sobie o istnieniu przyjaciela, na co ten jedynie wzruszył ramionami.

— Mogę zrobić, jak chcesz — odparł, wyciągając z kurtki smartfona. Nakierował obiektyw prosto na zachwyconego chłopaka i nacisnął przycisk robienia zdjęcia i to nie jeden, ani nie dwa razy. Nie przestał nawet w momencie, w którym zdezorientowany Kim patrzył idealnie na niego.

— Jakby... Co ty odwalasz? — spytał w końcu, widząc, że jego towarzysz nie zamierza przestać.

— Robię zdjęcia najpiękniejszemu widokowi.

________________
a/n: uhu spięłam wreszcie poślady i macie rozdział

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

holidays ↳taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz