Shawn's POV
Siedzę i plumkam coś na gitarze chyba już trzecią godzinę. Powinienem dziś napisać ostatnią piosenkę na płytę ale nic mi nie przychodzi do głowy. Cholera. Caly czas ostatnio w mojej głowie siedzi dziewczyna, której zdjęcia widziałem na Instagramie. Wiem o niej tyle że jest moją fanką.
"Wow, Shawn ile ty o niej wiesz." Oj sumienie cicho bądź. Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Patrzę na wyświetlacz kto dzwoni. Okazuje się że to Brian. Chyba wypada odebrać:
- Siema Mendes.- słyszę w słuchawce jego rozbawiony głos. To źle się skończy.
-Siema. Co się stało, że przypomniałeś sobie o mnie?
-Stary przecież widzieliśmy się wczoraj. Czy ty coś brałeś?
- To ty chyba jeszce nie załapałeś mojego poczucia humoru.
- A, to przepraszam. W takim razie, hahahaha jakie śmieszne.- czy ja już mówiłem jaki on głupi. Nie? To właśnie wszem i wobec ogłaszam że Brian to najgłupszy człowiek stąpający po tej ziemi. Serio!
- Dobra. Ale tak serio to o co chodzi.
- Jest już 4PM, a ty siedzisz w tych czterech ścianach. Dawaj i chodź z nami na miasto. Może się o jakiś klub lub Pub zachaczy.
- Nie wiem.
- Mendes nie wkurzaj mnie i weź rusz tę dupę.
- Jeśli tak wam zależy na moim świetnym towarzystwie to mogę się zgodzić. Tylko pamiętaj że moje towarzystwo kosztuje.
- Tak wszyscy już znają twój cennik. Możesz być spokojny. To o 18 przy CN Tower.
- Ok.
I się rozłączył. Kiedy zadzwonił nie chciało mi się iść, ale uznałem że chyba serio powinienem się gdzieś ruszyć bo od wczoraj rana nigdzie nie wylazłem, bo ciągle o niej myślałem. "Dobra Shawn stop bo się zakochasz". A co jeśli już się zakochałem.Kiedy o 18 przyszedłem pod umówione miejsce wszyscy już byli. Przywiozłem ze wszystkimi i oczywiście ruszyliśmy przed siebie. Gadaliśmy przez całą drogę do najbliższego Pubu o niczym, tak mi się przynajmniej wydaje bo po 2 minutach ich gadania wyłączyłem się. Ale niestety nie uszło to uwadze reszty.
-Co ty na to? - usłyszałem słowa Briana skierowane do mnie i się ocknąłem.
-Ok.- prawda, że genialna odpowiedź.
-Brian daj mu spokój bo widzisz, że dziś bója w obłokach.- odezwał się John
-Ej ale ja nie bójka w obłokach. To już nawet nie mogę się zamyślić?!
-Proszę Cię ale ty i zamyślanie się? To się nie łączy.
-Hahaha. Tylko coś będziesz chciał.
-No dobra stary luz.
Nawet nie zauważyłem, że podczas tej jakże mądrej wymiany zdań znaleźliśmy się już w naszym ukochanym Pubie. Oczywiście przez wzgląd na to, że jest dopiero 19 nie zamawialiśmy nic mocnego. "Ta jasne. Wy i picie nie mocnego alkoholu. Hahaha. Przecież wiemy jak to się skończy"Czy ja coś mówiłem o piciu czegoś słabego? Tak? A to teraz już nie aktualne jest 21 a nas rozśmiesza wszystko. Dosłownie. Nawet te kubeczki od alkoholu są śmieszne. Ale spokojnie nie tylko my jesteśmy w takim stanie. Nie którzy są w owiele gorszym. Pewnie nic nie wspomniałem ale tu jest tyle fajnych lasek, że po prostu nie mogę w to uwierzyć. Chwila czy mi się coś przewidziało czy ta blondynka idzie w moją stronę. Tryb Shawn podrywacz włączony.
-Hej przystojniaku.
-No cześć piękna. Jak to możliwe że taka laska jest tu sama? Coo?
-No jakoś tak wyszło.
-A tak wogole jestem Shawn a ty?
-Elizabeth, ale dla bliskich znajomych Elly bądź Al. Jak wolisz kochanienki.- ta laska jest tak sexy, że... Jezu. Co ja wyprawiam! Czy ja właśnie? Boże ale ja jestem durny. Albo może lepiej durny i zalany w trzy dupy.
-Miło było poznać. - i sobie poszedłem. Tak wiem trochę to chamskie ale musiałem bo nie chce wylądować z pierwsza lepszą laską z klubu w łóżku. No błagam ale aż taki głupi to nie jestem.Kiedy tylko wyszedłem poczułem powiew świerzego powietrza. Nie wiem jakim cudem jeszcze trzymam się na własnych nogach ale to w sumie dobrze. Z klubu do domu nie mam jakoś daleko ale ze względu na paparazzi, którzy mogą być wszędzie nawet o... Właśnie, która godzina? Cooo? 2 AM?! Ładnie zabalowałem. Zadzwoniłem po taksówkę, która za 5 minut już przyjechała. Podałem Panu adres i po chwili bylem już w moim mieszkaniu. Dopiero teraz zauważyłem ten piekny, artystyczny syf. Postanowiłem że chyba wypada to teraz posprzątać. Zajęło mi to tak z 15 minut i chyba przez ten incydent z tą laską i te porządki cały alkohol wyparował. Postanowiłem, że chyba się położę spać ale pomimo moich starań nie mogłem zasnąć. Wiec jak to na muzyka przystało wziąłem gitarę i zacząłem grać. Najpierw coś bez sensu ale potem naszła mnie wena najpierw akordy po chwili słowa same zaczęły wypadać mi z ust. Czuje, że ta piosenka jest genialna. Na wszelki wypadek zapisałem wszystko na kartce i jak serio okaże się znośna to pójdzie na płytę.
CZYTASZ
Do You Love Me?
FanfictionObydwoje z innego kraju. Obydwoje się sobie podobają lecz nie wiedzą czy z wzajemnością. Ona uważa, że on nie wie o jej istnieniu. On zaś boi się, że podoba się jej tylko dla tego, że jest sławny. Co z tego wyniknie? Czy się spotkają? Jeśli chcesz s...