Położyłem się obok niej, patrząc prosto w jej szare, szklane oczęta. Były całe spuchnięte od łez, jej cały makijaż rozmazał się po twarzy a białka całe przekrwione. Prawie jak i nałogowego palacza, z tym, że ona ma jeszcze złamane serce. Ale teraz czas to zmienić.
— To co powiesz na to bym zastąpił ci tego Lukasa? — delikatnie podniosłem kącik moich ust, tworząc tym samym zalotny uśmiech.
Jej reakcja była naprawdę ciekawa. Zaskoczyło ją pierw to co usłyszała i szeroko uchyliła oczy, gapiąc się kilka sekund na mnie, a potem... mmm, potem złączyła nasze usta w pocałunku. Romantycznym pocałunku o smaku wiśni. Zapewne to była jej szminka. Wsunąłem język do jej ust i tak właśnie doprowadziłem do tego, by Josèfin zupełnie zapomniała o tym pół-mózgu.
— Myślałam już o tym od naszej randki. — odsunęła się w zamiarze złapania oddechu. Uśmiechnęła się sprośnie i kładąc swoją dłoń, gładziła mnie po potylicy.
— Oo, czyli przyznajesz, że to była randka? Bardzo dobrze. — położyłem dłonie na jej szerokich biodrach, podnosząc nas do siadu. Zbliżyłem nos do jej szyi i zacząłem jeździć powoli po jej skórze.
— Wiesz, wtedy coś pomiędzy nami się stało, to raczej tak. I chciałabym to powtórzyć. — po tym zdaniu, od razu przesunąłem moje dłonie na jej tyłek, zaciskając obie dłonie. Usłyszałem jak szybko wzięła powietrze do płuc i poczułem jak jej kręgosłup wygina się, dając mi pełen widok na jej - niestety w tym czasie zakryte - piersi.
Ale przerwała nam otwierana klamka od drzwi. Na szczęście nie tych od pokoju, w którym oboje się znajdowaliśmy, ale od drzwi wejściowych, co oznaczać mogło to, że Lukas przyszedł do domu. Odsunąłem się od Josèfin jak najszybciej mogłem i panikując schowałem się na balkonie, zatrzaskując drzwi. Josè zdążyła przykryć się kołdrą i udawać, że śpi. Też miała dobry pomysł.
Już po chwileczce, daliśmy radę usłyszeć otwierane drzwi od tego pokoju i głos chłopaka.
— Josè- oh. Śpisz?
Wychyliłem się delikatnie i wyjrzałem na nich. To nie jest odbierane jako stalking? Co nie? Oby tylko mnie jakiś jej sąsiad nie podjebał.
— Hm? — powiedziała udając zaspany głos dziewczyna. — nie, nie. Już nie. — przeciągnęła się i obróciła na bok. — Hej, kotku. Co tu robisz tak w ogóle?
— Żadne kotku. Chyba tamten Fèlix też postanowił nie przyjść dziś do szkoły i chyba nawet odebrać sobie życie. — serio to łyknął? Co za skończony idiota.
— Co? Poważnie?
— Wiedziałem, że jest chory na głowę, ale że aż tak bardzo? Nie istotne.
— Naprawdę się zabił?
— A ty co taka nim zainteresowana? — oparł się o ścianę, patrząc prosto na nią. Założył ręce na klatce i zaczął podejrzliwie się jej przyglądać. — Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że tamten lamus ci się podoba?
— Nie skąd. To był tylko jeden nume-
— A z resztą i tak nie ważne. Skoro już nie żyje to nie mam czego się przejmować. — podszedł do niej powoli i położył dłoń na policzku. — Ale nasza mała sprzeczka, chyba nam nie przeszkodziła? Wiesz co mam na myśli.
Ten cały Lukas już poważnie mnie wkurwiał. Nigdy bym nie przypuścił, że tacy ludzie chodzą po tej samej ziemi co ja. I to ja niby jestem chory. Jak cokolwiek zrobi Josèfin, przysięgam na Szatana, że zabiję debila.
— Właściwie, Lukas... musimy porozmawiać. — odsunęła się jak najdalej mogła od chłopaka i usiadła trochę dalej. — No bo... wiesz, prawie cały czas cię nie było. Nie miałam twojego wsparcia gdy go potrzebowałam a teraz gdy nagle przyjechałeś do Paryża... to wydaje mi się... że ja już nic do ciebie nie czuje.
CZYTASZ
'it's just a friendship'
Fanfiction[...] „- Noël Devoux - zauważyłem czyjąś dłoń, machającą mi przed twarzą. - Kurwa, zabieraj to łapsko bo mi do oka zaraz paluch wsadzisz. - złapałem za jego nadgarstek i odsunąłem jego dłoń od siebie. - Co ty tam chciałeś? - Noël. Chciałbym cię pozn...