Następnego dnia, wstatałam, wykonałam poranną rutyne i wyszłam, kierując się do szkoły. Ręka mnie nadal strasznie boli, ale jakoś to zniosę.***
Gdy doszłam do klasy rutynowo usiadłam i oparłam się o ściane. A obok mnie po chwili pojawił się Xavier.
-Jak ręka?- zapytał chłopak.
-Nawet, a jak z daniem w pysk Eric'owi ode mnie?
-Aaa bardzo dobrze. Tylko, aż nas wczoraj musieli rozdzielać, bo się zaczeliśmy tłuc.- cwanie się uśmiechnął i usiadł wygodniej na podłodze.
-Serio?- spytałam, nie dowierzając.
-Tak- dołączyła się do rozmowy Emma.
-O cześć- przywitałam się.
- Wiesz, według mnie Eric zachował się jak skończony idiota. Zdrowia.- powiedziała, uśmiechając się, a potem wstała, pomachała mi i odeszła.
-Jesteś z siebie zadowolona!?- powiedział przez zęby wkurzony Eric.
- Z siebie? O co ci biega, frajerze.
-K*rwa! Przez ciebie, teraz każdy się ze mnie nabija!- krzyknął i zbliżył się do mnie. Już myślałam, że mnie uderzy, więc zasłoniłam twarz rękami. Całemu wydarzeniowi przyglądała się nasza klasa.
-Weź się od niej odwal. Dziewczyn się nie bije. - powiedział przez zęby Xavier i odepchnął tego psychola. Po czym tamten odszedł, a wszyscy się na niego krzywo spojrzeli.
-Dziękuję...- szepnęłam i odetchnęłam z ulgą.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się do mnie.
-Jeju Rose. Nic ci nie jest?- zapytały jednocześnie Kate i Lisa.
-Nie. Jest spoko..?
-Uff to dobrze. Już myślałam, że Cię normalnie rozszarpie- rzekła Lisa.
-Kiedyś próbował- szepnęłam.
-Co?
-Nie, nic.- zaśmiałam się nerwowo, bawiąc się koszykiem moich włosów.
-Dobra to my już nie będziemy ci zawracać głowy. Chodź Lisa.-odparła Kate, na co Lisa przytaknęła i wstały.
-Cześć Rose!- pożegnały się i odeszły.
-Hej!- w końcu na nie spojrzałam i odprowadziłam wzrokiem. Weszły już do sali, która została otwarta. Moment później również się w niej znalazłam, wypakowywać swoje rzeczy.
***
Plastyka
-Rose?
-Tak Xavier?
Na plastyce zawsze siedzieliśmy razem.
-Czy kiedyś Eric chciał cię jeszcze uderzyć lub uderzył?- spytał, a mnie zamurowało.
-Em... A czemu pytasz?- spytałam zdenerwowana.
-Po prostu.-wzruszył ramionami.- Tylko odpowiedz szczerze, dobra?
-Ok, więc... Tak...- westchnęłam.
-Dlaczego nic nie mówiłaś?
-Nikt, by mi nie uwierzył...
- Niby czemu?
-Zawsze zaczągał mnie w jakiś miejsce, gdzie nie ma kamer i nauczycieli... I...i... przez niego mam to.- Podwinęłam jeden rękaw i pokazałam chłopakowi siniaki z jednej strony mojej ręki, ukrywając cięcia, które są tylko po drugiej stronie na moim nadgarstku.
-To dlatego zawsze chodzisz w długim rękawie...- rzekł zdezorientowany, lekko wkurzony i smputny (?)
-Um, tak. Właśnie dlatego.- przełknęłam ciężko ślinę.
- Co za psychol! Zajebie drania!
-Daj sobie spokój z tym debilem.
-Rose on się nad tobą znęcał!
-Ciszej!
-Sory...
-Nie chcę robić szumu... Proszę, daj sobie spokój...
-Ehh... Niech ci będzie... Ale jak jeszcze raz cię uderzy to mu wszystkie zęby powybijam.
Jeszcze chwile rozmawialiśmy i żartowaliśmy, aż dostałam ataku śmiechu i babka od plastyki mnie okrzyczała. Ma dzisiaj zły humor...
-Jezu nie śmiej się tak głośno, dziewczyno! Lekcja jest.- zaśmiał się chłopak, szturchając mnie w ramie.
-Oj uwierz, że ja mogę się tak śmiać całe wieki.- odszepnęłam mu, patrząc na niego kątem oka i cicho się śmiejąc, gdy robił zdziwione miny na swój rysunek.
***
Nie mogłę uwierzyć! Powoli zaprzyjaźniam się z Xavier'em? Jak widać pozory mylą i pare osób jest serio fantastycznych. A w tamtym roku nawet ze sobą nie gadaliśmy. Dopiero w tym roku jakoś kontakt się polepszył. Ciekawe, jak sprawy dalej się potoczą. Jest bardzo miły.
***
Na przerwach ciągle rozmawiałam z Xavier'em, albo z Emmą i powoli chyba stajemy się przyjaciółmi. Tak mi się przynajmniej wydaje. Podaliśmy sobie nawet numery telefonów, bo tak to kontaktowaliśmy się tylko na messengerze po lekcje. A wracając do teraźniejszości to w tej chwili wychodzę ze szkoły i idę do domu. Kiedy wyszłam za teren szkoły do ciemnej, wąskiej i prawie nie oświetlonej uliczki za mną pojawił się ON. Eric. Moje serce zaczeło bić mocniej z powodu stresu.
-No i co blondi?
-Mówiłam, że to blond z fioletem...
-Dobra zamknij pysk.
- Pyski to mają psy i ludzie tacy jak ty! Ja mam twarz.- założyłam ręce na piersi, a chłopak złapał mnie za nadgarstek i mocno go ścisnął. Bolało, ponieważ miałam cięcia, które nie do końca się zagoiły.
-Ała- jęknęłam.- To boli puść mnie!
-Ma boleć! Przez Ciebie wszyscy się ode mnie odwrócili! Teraz za to zapłacisz!- warknął i jeszcze mocniej ścisnął mój nadgarstek i lekko wykręcił.
-A-AŁA!- krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy- Ał... Proszę puść...- jęknęłam bez silnie, łamiącym się głosem.
-Zostaw ją!- krzyknął jakiś chłopak, który biegł z jeszcze innym chłopakiem w naszą stronę, a byli to...
640 słów🔥❤️
Polsat!😅
Zostaw ⭐️ i 💬

CZYTASZ
〰️Best Friends〰️ || KOREKTA✨
Fiksi RemajaMyśli samobójcze... Kreski na nadgarstkach... Codzienność... Tracę nadzieje, na zmianę, czy kiedykolwiek los się odmieni....? Dowiesz się, jeżeli przeczytasz!💕 Książka została napisana w 2018 i jest moją pierwszą, więc proszę o zrozumienie :)