Rozdział 7 Wyglądała wtedy zabójczo słodko!

39 1 0
                                    

-Yuki...

-Tak?

-Może teraz pójdziemy do mnie? Bardziej komfortowo czuję się we własnym domu... - fioletowo-włosa  była dziwnie spokojna.

-Jasne - chłopak wydawał się być obojętny.

Po chwili podeszła do nich Sayori.

-Hej, Yuki... Dawno nie wracaliśmy razem... I...

-Yuki wraca ze mną - przerwała jej oschle Yuri.

Brunet za żadne skarby nie spodziewał się takiej reakcji a już tym bardziej po incydencie z Moniką.

-Taa... - chciał złagodzić słowa Yuri - Akurat dzisiaj z nią wracam... I... - uśmiechnął się nerwowo.

-Tak rozumiem - Sayori też próbowała się uśmiechnąć, ale zanim chłopak zdążył coś dopowiedzieć wyszła z klasy.

-Sayori... - chciał krzyknąć, ale ściszył głos.

Chwilę później bez słowa wyszedł razem z "dziewczyną".

-N-nie chciałam tego powiedzieć... Znowu to zrobiłam...

-Po prostu czasami każdemu puszczają nerwy... Powinnaś jutro przeprosić Sayori i wszystko będzie "Daijōbu"*. 

-Okej...

**

Po drodze Yuki zastanawiał się nad czymś a nie zdarzało mu się to często.

-Dlaczego właśnie mi powiedziała o swoim upodobaniu nożami? Przecież właściwie tylko Monika o tym wiedziała. Jednak Yuri nie wiedziała, że Monika to wie... Chyba myślę trochę chaotycznie. Nawet Natsuki ani Sayori nie wiedziały... Natsuki wiedziała tylko o jej kaleczeniu się... Ogólnie Yuri nie jest zbyt gadatliwa. Nawet ekstrawertyk nie powiedział by czegoś takiego pierwszej lepszej osobie. Może tak okazuje swoje uczucia do kogoś... Mówi mu wszystko, gdy jest zestresowana... Rzeczywiście bardzo ją zestresowałem tamtego dnia. Powinienem być bardziej delikatny, już zwłaszcza dla niej. Może naprawdę wpadłem jej w oko. Nie ukrywam, że ona mi też. Hmm... Czuję się trochę dziwnie z tą świadomością... Może powinienem zrobić krok w przód? Jednak czy już nie posunąłem się za daleko? Zwłaszcza przy Monice... Tak w sumie to nie chciała jej zaprzeczać ani nic... - brunet zarumienił się.

-Nad czym tak rozmyślasz? - dziewczyna spytała obojętnie, spokojnym głosem.

-Ja... Właściwie dlaczego nie zaprzeczyłaś Monice? - brunet nie pomyślał, że zawstydzi dziewczynę i i tak nie odpowie.

-Ja... To dlatego, że... - jak Yuki mógł się spodziewać nieśmiały, słodki mól książkowy nie potrafił wykrztusić słowa.

-Ahah. Głupie pytanie! To oczywiste, że sytuacja byłaby wtedy jeszcze dziwniejsza! - Arimasu próbował ratować sytuację. Zdał sobie sprawę z tego co palnął. Czasami żałował tego jak lekkomyślny potrafi być.

-Ah, tak to prawda... - dziewczyna spojrzała na domy obok tak, aby nie patrzeć na Yukiego.

-I... dlaczego pomimo to wszystko nadal ją lubię? - pomyślał jeszcze przez chwilę ciemnowłosy.

**

-Nie masz nic przeciwko żebym zaparzyła herbaty? 

-Nie - Yuki lekko się uśmiechnął.

Byli już w domu Yuri, właśnie mieli pisać wiersze. Długowłosa poszła do kuchni.

-Zawsze jest taka tajemnicza... Mam wrażenie jakbym znał ją na wylot... Jest przede wszystkim nieśmiała, trudno jej się socjalizować, jest inteligentna... Zawsze wyraża się pełnymi składnymi - o ile się nie jąka - zdaniami, zwłaszcza na tematy w których się pasjonuje no może nie licząc noży, nie wypowiedziała się do mnie jeszcze na ten temat... Zastanawiam się dlaczego regularnie się kaleczy, a może kaleczyła... Może powinienem jakoś sprawdzić? Eh... Przede wszystkim to może ktoś ją gnębi? Albo... to jej hobby. O czym ja wygaduje?! To na pewno nie jest jej hobby... Jednak jej fioletowe oczka tak zaświeciły kiedy przystawiłem jej rękę z nożem pod moje gardło... O boże! Od kiedy ja zacząłem rozmarzać na temat takich rzeczy? Jednak muszę przyznać, że rzeczywiście wyglądała wtedy ZABÓJCZO słodko! - myślał.

Kiedy Yuki tak rozmarzał Yuri weszła do pokoju.

-Yuki, coś się stało? - spytała, gdy zobaczyła go z maślanymi oczami z wypiekami na twarzy.

-Nie... Jest wspaniale... - powiedział nadal rozmarzony, opierając głowę na ręce złożonej w piąstkę tak, aby jego policzek trochę nasuwał się w stronę oka.

-Ci-cieszę się... - odpowiedziała niepewnie.

-Ah, przepraszam! Zamyśliłem się!

Yuri lekko się uśmiechnęła. Yuki zarumienił się na myśl, że udało mu się ją rozśmieszyć.

-Nic nie szkodzi. Proszę to twoja herbata.

-Dziękuję.

-Zaczynamy?

-Tak, pewnie.

**

Kiedy nie umiem spać myślę o N̷̢̦̰̮͈̹͊͑́̚̚o̵͍̲̱͉͍͌̕͝ż̶͖͎͒̏͘a- barankach,

Takie miłe w dotyku, aż się proszą,

Uwielbiam kiedy lekko głaszczę je dłońmi,

Kiedy nie umiem kosztować wypieków myślę, że to  i̵̧̿g̷̘͕͙̬͈̹̽̃͑͊ł̶̙̽́y - wykwintne dania,

Może nie zawsze mi smakują,

Ale pasują do mnie,

Kiedy ... kiedy... 

-Agh, skończył mi się nabój do pióra...

-Proszę weź moje pióro, ja już napisałem swój wiersz - Yuki uśmiechnął się przyjacielsko.

-Tak szybko?

-Tak, dzisiejszy był dość krótki.

Yuri wzięła do ręki czarne, pospolite pióro. Pomimo tego jej serce zabiło szybciej.

-Pióro... Yukiego... - pomyślała z niedowierzaniem - Trzymam je w ręce...   

Kiedy inspiracją wypełniasz mnie myślę tylko o Tobie,

w róże obrasta serce me,

choć przecież jestem fiołkiem...

 Nikt już nie powstrzyma mnie byś w uciął kolce róż,

Uwierz mi, tak bardzo bolą

Nie chcę cierpieć już.

Co we mnie wstąpiło?

Chyba sama nie wiem...

Chyba się przerażam,

Nie przeszkadza mi to.

-Skończyłam! - Yuri uradowała się.

-Ciągle mnie zaskakujesz niektórymi reakcjami, wiesz?

-Oh, przepraszam... Nie-nie chciałam być tak gwałtowna...

-Nie nie! Mi to w ogóle nie przeszkadza! Wtedy mogę się zastanawiać kiedy jesteś słodsza...

To ostatnie zdanie powiedział rozmarzonym półgłosem jednak był na tyle blisko Yuri, że to usłyszała. Odwróciła wzrok zarumieniona. 

-Ymm... To może... Wymienimy się wierszami?

-Trzymaj - Yuki podał jej kartkę.



*Daijōbu - W porządku. (z języka japońskiego)

The Lost Knife #2 PL| Doki doki literature club fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz