★ Rozdział 10

401 39 8
                                    

W końcu nadszedł dzień, w którym miało się odbyć spotkanie. Szczęśliwy dzień, ponieważ miałam dostać wolne od tych jego "badań". Wszystko zapowiadało się dobrze oczywiście do pewnego momentu. Siedziałam u niego w gabinecie i wyjaśniał mi jak mam się zachowywać kiedy ktoś do niego zadzwonił. 

- Halo? - Odebrał szybko. - Wszystko dobrze? - Zapytał zdziwiony. 

Przestałam skupiać się na rozmowie i zupełnie ją wyciszyłam. Siedziałam i próbowałam przyspieszyć porost moich włosów. Zajęło mi to chwilę i już czułam minimalny efekt ale Jack mi przerwał. W sumie nie on a jego krzyk. 

- Co ty żeś kurwa zrobiła?! - Wrzasnął i wyrwało mnie to z głębokiego skupienia. - Co ty zrobiłaś głupia?! - Zapytał i rzucił telefonem o podłogę. - Ona jest nienormalna! Kurwa nienormalna! - Krzyczał i chodził po pomieszczeniu. - Boże... Zabije ją! 

- Co...  - Zaczęłam ale nie byłam pewna czy powinnam. - Co się stało? - Zapytałam w końcu. 

- Ona kurwa zaprosiła dzisiaj na kolacje swojego chłopaka! Rozumiesz?! - Krzyknął. - Mam jej wszystko pokazać a ona przyprowadza jakiegoś obcego! - Wrzasnął i zrzucił wszystko z biurka. 

Do gabinetu wbiegli ochroniarze mężczyzny i wycelowali we mnie broń. Skuliłam się na fotelu a oni zdziwieni na mnie spojrzeli. 

- Co się stało? - Zapytał jeden z nich. 

- Nic kurwa! Nic się nie stało! - Krzyknął. - Zabierzcie ją stąd. - Mruknął.

Jeden z osiłków poszedł do mnie i szarpnął za rękę żebym wstała. Od razu po tym zaprowadzili mnie do mojego "pokoju" i zamknęli w nim. Nie wiem ile tam siedziałam ale kiedy Jack do mnie przeszedł w ręku miał jakieś idealnie złożone ubranie.

- Przebież się szybko i idziemy do gabinetu przywitać moją siostrę. - Powiedział i podał mi ubranie. 

- Dobrze. - Odparłam tylko i wzięłam od niego strój. 

Jak najszybciej odwróciłam się od mężczyzny i zaczęłam przebierać. Okazało się, że była to piękna biała koszula i czarne rurki idealnie dopasowane do mojego ciała. Kiedy się przebrałam szybkim gestem pokazał, że mam za nim iść, tak też zrobiłam. Na korytarzu standardowo nie podnosiłam głowy tylko szłam za Jackiem. 

- Połknij to. - Powiedział i podał mi coś. - Odzyskasz po tym siły. Musisz się im pokazać  jak najlepszej strony. - Dodał a ja wzięłam od niego tabletkę. - Ale pamiętaj nie ma szans, że uciekniesz. Jesteś cały czas obserwowana i wystarczy jeden zły ruch a mój pracownik naciśnie przycisk. - Mruknął a ja skinęłam głowa po czym połknęłam to co mi dał. 

Nie od razu poczułam efekt ale w momencie kiedy moje włosy zaczęły się robić dłuższe wiedziałam, iż to zadziałało. 

- Przestań to robić. - Warknął.

- Nie mogę to dzieje się samo. - Odparłam szybko mówiąc prawdę. 

- Kat nie kłam i po prostu to przerwij. - Mruknął i przyspieszył.

Mocno skupiłam się na tym żeby powstrzymać moje włosy przed szybszym porostem, w ostateczności dokonałam tego ale nie zauważyłam, że Jack się zatrzymał. Wpadłam na niego i prawie wylądowaliśmy na ziemi. No właśnie prawie. Mężczyzna sam złapał równowagę a mnie przed upadkiem powstrzymały czyjeś ręce. Pomógł mi się wyprostować i rzuciłam tylko szybkie "dziękuję" w stronę mojego wybawiciela. Myślałam, że Jack zaraz mnie zamorduje za to ale on tylko warknął pod nosem i to wszystko. 

- Miło was widzieć kochani. - Powiedział i przywitał się z gośćmi. - A ciebie miło poznać. - Powiedział do chłopaka swojej siostry. 

- Ciebie również. - Odparł ten drugi. 

JeźdźcyWhere stories live. Discover now