(...)

845 20 1
                                    

Znajdowałam się w zatłoczonej alejce produktów mięsnych. Musiałam wybrać jakieś główne danie na kolację dla gości z firmy Gordona. Nie mogłam całkowicie ich olać, bo zapewne skończyłoby się to posiniaczoną ręką lub podbitym okiem, ale nie zamierzałam się starać dla tego cholernego dupka. Dobra - karkówka z jabłkami i winem będzie w porządku, jeszcze tylko jakieś ziemniaki (zrobię w mundurkach z masłem czosnkowym) i sałatka. Uwierzcie, że zdecydowanie bardziej wolałabym ugościć ich mrożoną pizzą,ale...
Skierowałam się do kasy wraz z Nessy i popatrzyłam z kwaśną miną na kasjerkę, kiedy z jej ust padła kwota jaką musiałam zapłacić-70,45zł. Oczywiście Gordon ani myślał sięgnąć do portfela, więc musiałam zapłacić z własnej, niezbyt bogatej kieszeni. Generalnie ja nie zarabiam pieniędzy, bo mój mąż nie pozwala mi chodzić do pracy, zresztą kto miałby zostać z Nessy? No bo chyba nie on. Sam nie zarabia kokosów, lecz pieniędzy mu nie brakuje. Podkreślam - jemu, bo mi daje na codzienne sprawy nędzne grosze. Moja córka nie ma wiele ubranek, nie chodzi też do przedszkola. Niestety, bo bardzo bym tego chciała.
Po dwudziestu minutach  podjechaliśmy pod dom. Jako pierwsza nacisnęłam klamkę i wyskoczyłam do drzwi wejściowych. Ciepłe wnętrze domu powitało mnie i Nessy. Tak bardzo chciałabym, aby słowo „ciepłe” odnosiło się również do atmosfery w nim panującym.
- Zabieraj się do roboty! Wszystko ma być gotowe na szóstą, przypominam! - wrzasnął Gordon i z trzaskiem zamknął drzwi do sypialni.
  Pół godziny później karkówka już się piekła, ziemniaki i sałatka były gotowe. Poszłam się szybko przebrać w liliową sukienkę, próbując uniknąć awantury o mój wygląd. Zza drzwi od sypialni wychylił się mój mąż odziany w elegancki garnitur. Podszedł do łóżeczka Nessy i pogłaskał ją po główce, co u mnie wywołało zimny dreszcz. Nienawidziłam kiedy to robił. Kilkanaście minut później zamknęłam drzwi do pokoju córki, która leżała w łóżeczku okryta ciepłą kołdrą. Niedługo potem zadźwięczał dzwonek do drzwi. Gordon powitał gości - kobietę w średnim wieku z okropnym makijażem, ciemnozieloną spódnicą i czarną koszulą oraz towarzyszącego jej mężczyznę w koszuli w kratkę, spodniach i wyglancowanych butach. Uśmiechnęłam się możliwie najbardziej prawdziwie i zaprosiłam ich do stołu. Mąż posłał mi ciepłe, udawane spojrzenie i objął mnie w talii prowadząc do siedzących już gości. Za wszelką cenę chciałam tego uniknąć, ale wiedziałam że nie ma wyjścia. Gdyby tylko ci przedstawiciele firmy wiedzieli, kim tak naprawdę jest Gordon, nigdy w życiu na ich twarzach nie malowały się uśmiechy na jego widok... A teraz czekała mnie najgorsza cześć dnia - okropne przedstawienie, które zmuszona byłam odgrywać.

Zostaw...-To Boli... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz