Ja bardzo lubię kwiaty.
Najlepiej w ciemnych kolorach, ale różowe czy ciemnożółte też są piękne.
Nie wszystkie muszą pięknie witać się ze słońcem by błyszczeć,
Te ciemne robią to w świetle księżyca,
Te ciemne są bardzo rzadkie,
Dlatego tak bardzo je kocham.
-Rz-rzeczywiście krótki wiersz... - dziewczyna zaczęła się jąkać, doskonale rozumiała treść wiersza. Pomimo, że w jej oczach wydawał się dość amatorski i prosty świadomość, że Yuki go napisał - i to jeszcze piórem którym następnie ona napisała końcówkę swojego wiersza - pobudzał w niej jakąś dziwną adrenalinę.
-Hmm... W twoim zaskoczyło mnie, że końcówka zaczyna się rymować i... wzbudza o wiele więcej emocji.
-Naprawdę?
-Tak, czuję jakby każde słowo wbijało mi kolce goryczy w serce... Mam wrażenie, że ten wiersz właśnie to miał wywołać...
-Tak... jakby...
-Może i jestem amatorem, ale uważam, że jest wspaniały... - Yuki chciał aby jego słowa zabrzmiały jak najbardziej romantycznie, żeby mógł dotknąć jej dłoni i sprawdzić czy na ręce są rany.
-Och... Dziękuję... - Yuri spojrzała na niego - Ja... Nie wiem czy zasługuję...
-Oczywiście, że zasługujesz... - Arimasu udało się dotknąć jej dłoni, przybliżył się do niej i delikatnie wsunął swoją pod jej rękaw. Uważał, że to co robi wygląda trochę dziwnie, ale najwyraźniej Yuri była trochę zbyt w niego zapatrzona, aby się tym przejąć. W pewnym momencie wzdrygnęła się.
-Auć! - przecedziła przez zęby - najwyraźniej rany tam były a ręce Yukiego nie były zbyt czyste i... no chyba się domyślasz...
Yuki odsunął się od dziewczyny.
-Prze-przepraszam!
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
-...
-Nie chciałem tego zrobić, przysięgam!
Yuri westchnęła ciężko.
-Mu-muszę przemyć... - nawet nie dokończyła zdania, po prostu wyszła.
**
-Co jest ze mną nie tak? - powiedziała Sayori patrząc w lustro w łazience - Dlaczego, gdy jest obok niej ściska mnie brzuch...? Dlaczego, gdy jest obok niej na mojej twarzy pojawia się ten fałszywy uśmiech?
-On cię nie kocha, zrozum - powiedziała Monika otwierając drzwi.
-C-c-co tu tutaj robisz?! - Sayori nie wiedziała jak zareagować, nawet nigdy nie mówiła Monice gdzie mieszka.
-Nie musisz się tym przejmować, właśnie rozmyślałaś o Yukim. Musisz zrozumieć, że nie da się pokochać osoby, która ciągle się uśmiecha. Jesteś zbyteczna, Yuki cię nie potrzebuje. Nigdy by nie pomyślał o tobie tak jak o... Yuri - szatynka z trudem przełknęła jej imię - Równie dobrze mogłoby cię tu nie być.
-M-Monika... Dlaczego mi to mówisz? Przecież dobrze wiesz, że...
-Że pogorszy to tylko twój stan od kilku ładnych lat? Co mnie to obchodzi? Mówię tylko jaka jest prawda. On cię nie potrzebuje. Nikt cię nie potrzebuje... - wyższa o parę centymetrów dziewczyna wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Sayori automatycznie podbiegła do nich i je otworzyła.
-Monika! - jednak jej już tam nie było.
Sayori upadła na kolana i zaczęła szlochać.
**
Yuri wróciła z łazienki bez słowa.
-Proszę... Nie rób mi takiej krzywdy... Wolę żebyś pocięła moje ręce... - głos Yukiego drżał.
Brunet podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił.
-...
-Dlaczego to sobie robisz...? Proszę odpowiedz mi szczerze...
-Sz-szczerze... Ja... lubię to robić...
-L-lubi? - Yuki nie mógł znieść tego co usłyszał, nie wiedział jak ma zareagować.
-Przepraszam... Prze-przestanę... Dla ciebie...
-Dziękuję! - chłopak uścisnął ją mocniej.
**
Po jakimś czasie, gdy sytuacja się uspokoiła Yuki stwierdził, że fajnie byłoby gdzieś się przejść.
-Czy jest jakieś specjalne miejsce... w ,które chciałabyś pójść?
-Właściwie to... tak. Jest jedno miejsce w, które lubię chodzić bo jest tam pięknie i... nie ma tam ludzi.
-Proszę, poprowadź mnie - poprosił przyjaźnie.
Po chwili drogi - mniej więcej w połowie - Yuki spytał:
-Too... Co powiemy Monice? - nagle Yuri się potknęła, brunet złapał ją w chwili - Wszystko dobrze?
-T-tak... - Arimasu postawił ją na nogi.
-...
-Myślę... Myślę, że... Nie wiem co myślę... Co ty byś zrobił?
Serce Yukiego zabiło szybciej, nie podejrzewał, że to ona go spyta. Chciał powiedzieć by to "kłamstwo" stało się prawdą jednak coś podpowiadało mu, że to dla niej za dużo.
-Chyba zarażam się od niej niepewnością... - pomyślał.
-Hm?
-Ja... myślę, że powinniśmy z tym jeszcze poczekać...
-R-racja...
Po jakimś czasie dwójka dotarła do celu. Stali na trochę odludnej górce, o dziwo ktoś w takim miejscu postawił ławkę. Za nią było widać już w większości schowane słońce a widok z przodu przedstawiał oświetlane już miasto z powoli ciemniejącym niebem.
-To naprawdę piękne miejsce Yuri... Nigdy wcześniej tutaj nie byłem. Jak to możliwe?
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, usiadła na ławkę i gestem ręki zachęciła Yukiego by też to zrobił. Siedzieli tak przez chwilę wpatrując się w niebo. Yuki zdał sobie sprawę, że przez ostatnie kilka dni Yuri była jego słońcem, a Sayori, Natsuki i Monika wirowały gdzieś w oddali.
-Wiesz, uwielbiam twoje towarzystwo... Nawet nie wiem dlaczego... Może dlatego, że rozumiesz mnie jak nikt inny... - dziewczyna bez większych przemyśleń wtuliła się w chłopaka.
-Ale... przecież ja kompletnie nic o tobie nie wiem...
-Tak ci się wydaje Yuki...
Te słowa sprawiły, że stał się bardziej onieśmielony niż Yuri kiedy widzi nóż.
-Chyba nie... Powiedz mi czego mi jeszcze nie powiedziałaś Yuri... Wiem, że na pewno jest coś...
-Jestem w stanie zrobić wszystko aby spędzić z tobą odrobinę więcej czasu... ale... nie chcę żebyś zachowywał się tak jak pierwszy raz cię zobaczyłam...
-Przepraszam... Bardzo tego żałuję...
-Jestem w stanie wybaczyć ci wszystko... Bo ty przebaczasz mi...
CZYTASZ
The Lost Knife #2 PL| Doki doki literature club fanfiction
Storie d'amoreAlternatywny tok gry DDLC kręcący się głównie wokół Yuri i protagonisty (W tej opowieści Yuki Arimasu). Oczywiście nie brakuje tam pozostałych postaci. Treść może być nieodpowiednia dla niektórych użytkowników. Z góry przepraszam jeżeli będą jakieś...