Rozdział 1
Księżyc powoli wychylał się zza chmr. Światła w domach już dawno pogasły i w małym angielskim miasteczku zapadła cisza. Wtem zza jednego z mieszkań wybiegła młoda kobieta. Włosy miała potargane, ubranie podarte jakby się z kimś lub czymś szarpała, a w jej oczach było widać strach. Zatrzymała się, rozglądając z niepokojem dookoła. Wtem w oddali rozległo się donośne wycie. Usłyszawszy je kobieta zerwała się do biegu.
-Błagam, niech ktoś mi pomoże ! - krzyczała uderzając z całych sił w drzwi niektórych domków lecz nikt nie raczył jej otworzyć.
Śmiertelnie wystraszona skręciła w jedną z uliczek, by po chwili z przerażeniem stwierdzić, że to ślepy zaułek. Za jej plecami rozległ się tupot łap. Na karku poczuła czyiś oddech, a w jej uszach rozległo się głuche warczenie. Odwróciła się stając twarzą w twarz z... Sama nie wiedziała z czym.Napastnik miał na sobie jakieś włochate ubranie, a jego twarz była ukryta w cieniu. Stał przez chwilę nieruchomo, po czym rzucił się w kierunku bezbronnej kobiety. Błysnęły ostre kły i nocną ciszę rozdarł donośny krzyk, po którym nastąpiło jeszcze głośniejsze wycie.
W Anglii nastał nowy dzień. Promienie lipcowego słońca oświetlały lasy i pola, a wiatr targał lekko liśćmi i źdźbłami traw. Leśną drogą jechał niewielki czerwony samochód. Za kierownicą siedział krótko przystrzyżony mężczyzna po czterdziestce. Ubrany był w letnią koszulkę i spodnie w hawajski wzorek. Pogwizdywał cicho wystukując rytm piosenki która akurat leciała w radiu. Obok niego siedziała czternastoletnia dziewczyna w fioletowej bluzce z krótkimi rękawami i w krótkich spodenkach. Rude włosy miała związane w kitkę i wyglądała znudzonym wzrokiem przez okno.
-Co to za mina ? - spytał mężczyzna zerkając na córkę -Uśmiechnij się, Lily. Za kilka godzin dojedziemy do nowego domu.Nie cieszysz się ?
-A z czego mam się cieszyć ? - spytała odrywając zielone oczy od drzew - W Niemczech zostało wszystko co znam. Musieliśmy się przeprowadzać aż do Anglii ?
-Tutaj będę miał lepszą pracę i będę lepiej zarabiał.
-W starej pracy też nie było tak źle, tato.
-Po prostu zrozum, że nie każdemu układa się w życiu tak jak by chciał.
-Na pewno. - mruknęła cicho Lily kierując wzrok w okno.
W cale nie chciała się przeprowadzać. Wcześniej mieszkała z ojcem,Johnem Millerem w Niemczech. Jej mama zmarła gdy miała dwanaście lat. W dniu jej czternastych urodzin, John stwierdził, że dobrze im zrobi zmiana otoczenia i postanowił wyjechać z córką do Anglii,gdzie dostał dobrze płatną posadę ochroniarza w muzeum. Rok później spakowali walizki i ruszyli w drogę. W końcu, po kilku godzinnej jeździe oczom Johna i Lily ukazało się niewielkie miasteczko przed którym stała drewniana tablica ze złotym napisem "Witajcie w Cullompton".
-To jakaś wiocha. - powiedziała z oburzeniem dziewczyna - Nudy zagwarantowane.
-Daj spokój. - odparł radośnie jej ojciec - Na pewno nie będzie tak źle.
Ich dom stał na skraju miasteczka. Była to stara, szara willa z trzema piętrami. W oknach wisiały zakurzone zasłony, a meble wydawały się być starsze od samego budynku. Na podłogach leżały starodawne dywany, a na ścianach wisiały obrazy przedstawiające ponure postacie w bogato zdobionych strojach. Ogród też nie był w najlepszym stanie. Zaśmiecony różnego rodzaju żelastwem i pozarastany chwastami wymagał, tak samo jak dom, gruntownych porządków.
-Zadowolony ? - spytała Lily patrząc na ojca.
-Ja... yyy... Nie tego się spodziewałem, ale jakoś sobie z tym poradzimy. - wyjąkał – Trochę posprzątamy, przemeblujemy i odnowimy kilka pokoi. Nie powinno być źle.
CZYTASZ
Miasteczko Tajemnic- Wilcza Sprawa
HorrorPo przyjeździe jednej z głównych bochaterów zaczynają dziać się dziwne rzeczy morderstwa,porwania itp Więcej dowiesz się czytając