Ale aż trudno pomyśleć, że przez te kilka miesięcy nie działo się nic ciekawego. Bo działo się raczej to, co zawsze. Tylko Romano powrócił do szkoły po przerwie świątecznej. I w sumie wcale mu się to nie uśmiechało, bo w szkole był przecież Hiszpania. Chociaż ich wydarzenia i dzieje w sumie mogłyby być jednak ciekawe, nie ma sensu chyba ich opisywanie tutaj.
Śnieg w końcu zniknął, nadeszła jasna i radosna wiosna. Polska się tym bardzo cieszył, bo wiosna oznaczała jeszcze tylko trzy miesiące chodzenia do szkoły. A potem nareszcie wakacje! Nie miał jeszcze dokładniejszych planów, co będzie w nie robił ( ale najprawdopodobniej będzie po prostu leżał na łóżku i nie będzie mu się chciało wstawać ), ale nie mógł się ich doczekać.
A co robił nasz Feliks przez zimę i jak wytrzymywał szkołę? No cóż, chciał, aby zima sprawiła u niego przeziębienie, bo wtedy nie poszedłby do szkoły, ale ta, jakby robiła mu na złość, wcale tego nie czyniła. Więc wytrwale do niej chodził, w niej starał się unikać Rosji ( Totalny dziwak ) i Litwy ( Ten Liciek to się nawet nie przywita ze mną! ) a potem wracał do domu. I od nowa. Przynajmniej Włochy dotrzymywał mu towarzystwa.
A w tym właśnie momencie nudził się na lekcji muzyki. Austria chyba nie potrafi nauczać! Chociaż w sumie to dobrze, bo uczniowie nic nie muszą robić i nie trzeba nic pisać. Spoglądał na Włocha, który bazgrał coś na kartce z zeszytu. A on sam dotychczas robił na swoich kartkach podobne rzeczy, tyle że on starał się pisać jakieś pieśni, a dokładniej hymn narodowy, który, według niego, i tak mu nie wychodził.
Hej, kto Polak na bagnety!
Żyj swobodo, Polsko żyj!
Takim hasłem cnej podniety!
Trąbo nasza wrogom grzmij!Nawet melodię próbował jakąś w swoich myślach ułożyć, ale na próżno, jak narazie.
A gdy już coś podpadło mu pod myśl, nagle rozbrzmiał dźwięk fortepianu. Aż się przestraszył tak nagłym rozbrzmieniem głośnej muzyki profesora. Rozglądnął się po klasie i od razu ujrzał uniesioną w górę rękę Romano. Uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że ta jego ręka będzie sterczeć w górze przez dobre trzy minuty, aż nauczyciel skończy. Ale uśmiech się przerodził w śmiech, aż Włochy nie wiedział, co się dzieje.
- Tak, panie Vargas? - powiedział Austria, kiedy wreszcie skończył.
- Hiszpania mi przeszkadza! - pożalił się od razu Romano.
Ale zwykły śmiech przerodził się w śmiech niekontrolowany ( ale całe szczęście wewnętrzny ). Włochy odwrócił się do swojego brata, spoglądając na niego z żalem.
- Był chwilę spokój... - mruknął pod nosem profesor - Panie Carriedo, proszę o spokój, pana Vargasa proszę o brak paniki. - starał się mówić to mądrze i pouczająco, ale i tak brzmiało to śmiesznie.
Wtedy to Feliks wręcz leżał na ławce i dusił się ze śmiechu ( nie zauważył więc uśmiechniętego Litwy, spoglądającego na niego ), i dobrze dla niego, że Austria nie zwracał na niego uwagi.
- No, kurna, przestań mnie dotykać kretynie! - zawołał Romano, kiedy Hiszpania ze śmiechem dotykał go palcem po łokciu, co spowodowało śmiech u całej klasy.
- Panie Carriedo, proszę go tak nie dotykać. - rozkazał nauczyciel, myśląc, że to cokolwiek da.
— No dobrze, dobrze. — powiedział Hiszpania nadal się śmiejąc, po czym odsunął się od kolegi na drugi koniec ławki.
— Czyli możemy dalej normalnie prowadzić lekcje, tak? — zapytał Austria, wzdychając.
— Tak. — odparli chórem uczniowie.
CZYTASZ
| Salutuj, Liciu | Hetalia | ZAKOŃCZONE | KOREKTA
FanficPolska i Litwa to najlepsi przyjaciele, już od pierwszej klasy. Osiem lat przyjaźni to naprawdę długi czas, nie uważacie, Moi Drodzy? Jest możliwość więc taka, że po takim czasie mogą wystąpić pewne powątpiewania... zmiany. Zmiany, które pozostać mo...