19. Poszukiwania, czyli do czego się można posunąć.

916 117 166
                                    

Tego dnia Litwa postanowił, że będzie detektywem. A przynajmniej znajdzie jakiś trop, który naprowadzi go na lokalizację Polski. Za wszelką cenę chciał też się dowiedzieć, dlaczego nie chodzi do szkoły już od tygodnia.

To, że mógł się rozchorować, nie było żadnym wytłumaczeniem, bo Feliks bardzo rzadko łapał choroby.

W dodatku okropnie intrygowało go zachowanie Włoch - cały czas był dziwnie jakiś smutny i raczej z nikim nie rozmawiał. A jeżeli już z kimś zaczął rozmowę, to albo pojawiał się Niemcy i zabierał Włocha ze sobą, albo Vargas zaczynał płakać w trakcie rozmowy i sam odchodził. Podobno Niemiec zostawiał go samego w domu i praktycznie już z nim nie mieszkał, ale to chyba nie był ten powód.

Taurys oczywiście dzwonił już do Łukasiewicza wiele razy, ale on nigdy nie odbierał. A dziś Rosji znów nie było w domu, więc Laurinaitis uznał, że będzie miał dobrą okazję na wyjście na dłuższy spacer.

W tym roku jesień nie zapowiadała się na ciepłą i złotą, tylko raczej chłodną i szarą. Jednak to i tak go nie zniechęciło i ciepło ubrany wyszedł z domu.

Pierwsze postanowił zajrzeć do domu Polski. No, bo to chyba najoczywistsze miejsce, gdzie Feliks mógłby być. Daleka to nie była droga, ale też nie bliska, więc trochę zajęło mu dojście tam. Doszedłszy na miejsce, zadzwonił dzwonkiem, wytwarzając ładny i melodyjny odgłos w środku domu. Odczekał chwilę, wpatrując się w czubki swoich butów. Nikt nie otworzył. Zadzwonił raz jeszcze.

I nic.

Nacisnął więc na klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi okazały się być otwarte. Wszedł powoli do środka i zaczął nawoływać.

- Polska!

Miał nadzieję, że on nagle wyjdzie i się z nim przywita. A w jak wielkim błędzie był. Rozglądnął się nerwowo po domu. Wydał z siebie zduszony okrzyk, kiedy zauważył na schodach zaschniętą już plamę szkarłatnej krwi. Przestraszył się wtedy. Na szybko obskoczył wszystkie pomieszczenia w domu. Feliksa nie było w żadnym z nich. Po czole zaczęły mu spływać krople potu.

Litwa miał już w głowie wiele czarnych scenariuszy, ale wierzyć nie chciał w żaden. I nie znalazł nic, co mogłoby w jakiś sposób pomóc mu zaprzeczyć lub potwierdzić jakikolwiek z nich.

Ze spuszczoną głową i drżącymi rękoma opuścił dom. Nie dość, że był przerażony zaistniałą sytuacją, to jeszcze zdenerwowany na samego siebie. A co jeśli Polska... Nie żyje...? Nie, nie! On napewno jest cały i zdrowy i z całą pewnością robi sobie tylko durne żarty! Gdy tylko Litwa go zobaczy od razu na przywitanie strzeli mu w tę roześmianą twarz. To w żadnym stopniu nie jest śmieszne.

Uszedł trochę dalej, chyba już powinien wracać do domu. Poszukiwania na nic się zdadzą.

Wtem tuż obok niego szybko przejechał rozpędzony samochód, ochlapując przy okazji Taurysa błotem z kałuży na drodze. Chłopak szybko poderwał głowę za autem, które już zniknęło mu z oczu, zostawiając za sobą jedynie kłąb czarnego dymu. Zdenerwowało go to jeszcze bardziej. Miał wrażenie, że ten pojazd ubrudził go celowo. Musi jakoś wyprać te ubrania, kiedy wróci do domu. Rosja napewno by się rozgniewał widząc jego odzież w takim stanie.

Wciąż przejęty, pospiesznie wrócił do domu. Otworzył jego drzwi i się po prostu przeraził. Za nimi stał Rosja we własnej osobie. Ręce miał złożone za plecami i ze srogą miną patrzył na Litwina.

- Och, P-panie Rosjo... - zaczął niepewnie Laurinaitis - J-już Pan przyszedł...

- Dlaczego się gdzieś błąkacie? Pozwoliłem wam może? - przerwał natychmiast Ivan.

| Salutuj, Liciu | Hetalia | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz