Wbiegłam na uczelnię i od razu schowałam się w łazience.
Próbowałam uspokoić mój oddech. To, że jestem w dresiku nie znaczy, że jestem sportowym świrem.
-Co tu do cholery robił Tom?- zadałam sobie pytanie... tak myślałam, że sobie.
Patrząc w odbicie lustra zobaczyłam jakąś nieznajomą, która przygotowywała się, żeby mi odpowiedzieć.
-hehe uczy się tu głuptasku- powiedziała niska czerwonowłosa w okularach. Wyglądała jak Merida waleczna.- a teraz muszę uciekać, żegnaj.- no i wyszła
Mądra ta Merida.
Z lekkim stresem udałam się sali, nie przejmując się słowami Meridy. Skąd ona może wiedzieć o którego Tomka chodzi? pfff
Ku mojemu zdziwieniu nikt jeszcze nie przyszedł. Ruszyłam w stronę ostatnich miejsc, żeby móc wreszcie się wyspać. Krzyki Amandy o tym czemu Tom jej nie kocha przeszkadzają mi w tej błogiej czynności.
Otwierałam laptopa, żeby włączyć moją ulubioną playlistę do snu "10 hours sleepy, calm and extreme sad songs for you, lonely bitch", ale ruda czupryna mi w tym przeszkodziła.
-Przepraszam, ale nie przedstawiłam się. Mam na imię Merida. Miło mi Cię poznać.- powiedziała pełna radości i entuzjazmu ruda.
Byłam troszkę zdezorientowana, ale po chwili ciszy postanowiłam również podzielić się swoim (już sławnym) imieniem:
- Caroline.- na mojej twarzy pojawił się nieudolny uśmiech. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy, po prostu chciałam spać.
- Pewnie zastanawiasz się skąd wiedziałam, o którym Tomie mówisz? Mamy jednego Toma na tej uczelni.
Ponownie zapadła cisza. Kiedy już zasypiałam usłyszałam jej stłumiony głos. Coś tam mówiła o siadaniu, więc otworzyłam jedno oko, aby skontrolować sytuację...
- Czemu mnie prześladujesz?- zadałam pytanie, ochrypniętym, głosem do przybyłej osoby
CZYTASZ
home cz.II || t.h
FanfictionCaroline w pogodni za spełnieniem swojego american dream. Pierwsza zasada, której ma się trzymać brak Toma ciąg dalszy historii o głupiutkiej Caroline i Tomie.