Rozdział 10 Stary dobry Geno.

54 3 1
                                    

Error pov.

Po przejściu przez portal znalazłem się przed domem mojego brata?

zdziwiłem się, bo mój brat nigdy takiego nie posiadał, jego domem było miejsce nazywane polem zapisu w którym został uwięziony, tak czy inaczej to nadal to miejsce jednak z całkiem sporym domem. Osobiście uważam że ma kilka nie potrzebnych elementów przykładowo rynna, po co ulicha ona wogule jest!! tu nie może padać !?

Po obejrzeniu domu od zewnątrz weszłem po schodach i zapukałem dwa razy.

-Drzwi otworzył mi nie kto inny jak Geno.

-CzzEść..-powiedziałem nieśmiało machając ręką.

[Geno] O cześć, coś się stało?-odpowiedział zmartwiony, bardziej niż ktokolwiek inny kogo znam.

-Ta-k właŚciwie Nic takiego lLecz..MóGłb-bym u CiEbie-e przeNOcowaćć?

[Geno] Oczywiście, nie zostawił bym Cię na pastwę losu.Bardzo się cieszę że wpadłeś, wejdź do środka.

-przytulnie tutaj i ten kominek jednak dla mnie to trochę za dużo.
Szliśmy dalej aż do głównego pokoju. Geno trochę ze mnie śmieszkował po moich słowach.

[Geno] usiądź na kanapię Error, a ja przygotuję ci jedzenie i łóżko.

-DdziĘki, A-ale Możę Cii poMóc?-...nie usłyszał mnie.

-wygląda na to że muszę poczekać...-patrząc w płomień komika włożyłem ręce do kieszonek.-Ałć

-Cco jest!?-natychmiasowo spojrzałem na moje dłonie.

-Occzywi-iścIE- zopomniałem o głupim fell'u którego przez cały czas trzymałem w kieszeni, nie mogłem ukryć wściekłości którą przez niego doznałem.

-WyJaśNiij miI jaK M-Ogłem zapoOmniEć że tu bByłEś!??

-... no wiesz to twoja wina...Nie był bym tu TERAZ gdybyś mnie prawie nie udusił!! Przez tą całą sytuację postanowiłem pójść spać Ty...Ty wredny gnoju.

-Byłem na tyle zdenerwowany że już miałem wrzucać go do kominka jako podpałkę, ale wbił Geno z herbatą.

[Geno] zaraz będzie jedzenieeee-Co tu się dzieje??

-ee.. nIc- miałem zamiar schować fell'a za plecami ale było już za późno.

[Geno] wszystko widziałem, daj mi to!

-egh.. masz- z grymasem na twarzy dałem do rąk brata kukiełkę-odstawiając napój spojrzał na mnie.

[Geno] dlaczego chciałeś to spalić?

Muszę coś wymyślić aby nie pomyślał że jeszcze się nią bawię.

-ee .. no bo to jest... mój wróg i chciałam go zniszczyć- to brzmi tak żałośnie.

[Geno]...dobrze że jesteś szczery, ale lepiej już to zostaw -uśmiechając się miał właśnie odchodzić....

[Geno]O właśnie! Zostawiłem twoją kolację w kuchni zaraz wrócę tylko pościele twoje łóżko.

-okej...

[Fell] jesteś zbyt szczery...

-ZaM-kNij siĘę e!! Wystarczy mMI Że GeeNo wiE-e że tu jesSSteeś, przeEz CiEbię bYm mi-Iał przEchlApAne-e, zostań T-U i Się nAwEt NiE próbuJ rusZAĆ- rzuciłem kukiełkę wbijając ją w kanapę.

-Jeszcze coś mamrotałem, pod nosem poirytowany.*idąc do kuchni

Zatrzymując się w drzwiach, wyczułem znajomy zapach.
Przez chwilę sobię coś uświadomiłem
podeszłem do drewnianego okrągłego stołu, otworzyłem oczy szerzej
gdy ujrzałem jedzenie zrobione przez Geno.

Usiadłem przy stole przypominając sobię stare czasy..

Poza hamburgerem na stole przyciągnęła moja uwagę kanapka, była zwyczajna ale..
Według ścisłego przepisu który wykonaliśmy razem,
minęło tak dużo czasu że nie pozostały już takie wspominki. Bawiliśmy się razem.
Gdy tylko Geno wracał z pewnego miejsca, budziło we mnie zawsze źle emocję. ON nie mógł być zawsze z nami.

Teraz wydaję się wszystko w porządku. Wszyscy wiemy że tak nie JEST. Naszę więzy odeszły.
Na zawsze.

Na szczęście nie muszę zaprzątać sobię tym myśli, jestem w końcu wolny tak jak chciałem !

Pozbierałem wszystkie talerze do zlewu, niestety trzeba to zrobić ręcznie. Znalazłem bez problemu płyn oraz gąbke. Wziąłem się następnie za mycie,

wydawało mi się że skoro się wyparłem większości wspomnień nie będę tego jakoś odczuwać,
niestety część mnie czuję coś dziwnego?!

Czy ja chciałbym prowadzić swoję życie inaczej? to głupie!

Ups.. egh może nie zauważy co? Speszony zostawiłem naczynia tylko w suszarkę, pozbierałem resztki pękniętego talerza.
Tak trochę za dużo myślę i czymś nie istotnym.
Zniszczyć naczynie w rękach.. gąbką!?

Uciekłem do poprzedniego pokoju, wpadłem prosto w miękką pościel którą trzymał mój brat. Jako jedyny upadłem, niewiem jak to się stało..

Czekałem aż tylko zostanę wyśmiany, jednak podano mi dłoń. chwyciłem ją szybko podnosząc się oraz kołdrę z ziemi.

Został mi również posłany.. serdeczny uśmiech.

Wspomnienia wracają coraz bardziej..

Nie mogłem tego znieść, widziałem wszędzie dawne życie.
Jak to możliwe?!

Zakłopotany odeszłem zasłaniając się odrobinę kapturem. Znalazłem się przed domem. Postanowiłem poczekać aż się uspokoję. Trudno jest od tego uciec, choć się staram tak nie cierpieć.

Próbowałem poukładać wszystko w jedną całość, tiaa..
nic z tego. Ale irytujące najbardziej jest jedno pytanie.

Kiedy opuszczę ten dom ja z Geno będziemy żyć jak zazwyczaj?...

Czyli ja zostanę skazany na pobyt z osobą do której mam mieszane uczucia czyli Ink'iem w pustcę ?

A moja rodzina zostanie po raz kolejny odepchnięta na bok?

Nie jesteśmy już dziećmi. Jednak czuję się dziwnie, coś po prostu mnie kłuję w tej cholernej duszy. Siedziałem tak Jeszzce chwilę w ciszy, na schodkach przed drobnym domkiem brata.

Podskoczyłem słysząc huk i krzyk,
za scianą.
Natychmiastowo wróciłem do środka drzwiami, dosłownie zapominając że były przecież otwarte.
Wyważyłem zawiasy prawym sierpowym, w takim sensie że swoją kością promieniową.
Ruszyłem ostro zaniepokojony stanem brata, w pokoju wołałem głośno:

- Jesteś tutaj Geno!?

- Pro--o sęĘ oDpowiedz mi!!

Moją ostatnią czynnością pozostało przeszukanie domu. Co uczyniłem...
Ale to nie był koniec, pozostała ostatnia prosta.

ᴄʀᴏꜱꜱ x ɪɴᴋ [Zakończona] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz