— Sehun? — zapytał Jongin łagodnie, jednocześnie wyrywając mnie z dziwnego stanu zamroczenia.
W spojrzeniu jego ciepłych oczu z łatwością potrafiłem dostrzec współczucie i troskę, reszta chłopaków również wpatrywała się intensywnie w moją osobę. Prawdopodobnie oczekiwali, że podejmę jakąś decyzje i określę swoje plany, aby mogli się do nich ustosunkować. Skąd jednak miałem wiedzieć, co było dla nas najlepsze?
Rozejrzałem się dookoła zagubiony. Przypominałem zapewne przestraszone zwierzę, prawie jakbym dopiero wówczas uświadomił sobie, gdzie się znalazłem i czym się zajmowaliśmy. Za oknem zdążył zapaść zmierzch, a mieszkanie Junmyeona, choć tak pełne wilków, wydawało się bez niego puste.
Wszyscy goście zgromadzili się w salonie zachowując grobową ciszę. Odniosłem wrażenie, że obawiali się zabrać głos jako pierwsi i mówić otwarcie o ostatnich zdarzeniach, jakby sądzili, że to mogłoby mnie urazić. Dopóki milczeliśmy, byliśmy w stanie udawać, że zniknięcie Junmyeona nie stanowiło realnego problemu, niemal jakby coś zatrzymało go w pracy albo utknął w korku na zatłoczonej ulicy w centrum miasta.
Zaczęło zbierać mi się na płacz, ale zanim łzy popłynęły mi po policzkach, starłem je wierzchem dłoni i pociągnąłem nosem, co zabrzmiało niezwykle żałośnie na tle panującej w pokoju ciszy. Jongdae wsunął mi do ręki przesłodzoną herbatę, jednak nawet przesadna dawka cukru nie potrafiła osłodzić mi życia, więc pozostawiłem kubek nietknięty na stole pomiędzy nami.
Ktoś musiał jednak w końcu przerwać milczenie.
— Nie znaleźliście żadnych dodatkowych śladów na miejscu? — zapytał Baekhyun Chanyeola, najwyraźniej świadomy, że mnie powinien pozostawić w spokoju jeszcze przynajmniej przez chwilę.
— Jaki sens miało szukanie ich i marnowanie czasu, skoro doskonale wiemy kto to zrobił i gdzie jest Junmyeon — mruknął mój najlepszy przyjaciel wyraźnie poddenerwowany.
Baekhyun zmarszczył nos i chyba przeszło mu przez myśl, że mógłby się odszczekać, ale na szczęście wiedział, że to nie była odpowiednia pora na kłótnie.
— To co zamierzamy zrobić? — odezwał się odrobinę naiwnie Jongin, przez co wszyscy skupili na nim uwagę.
— To chyba oczywiste! — zawołał Baekhyun. — Jedziemy na miejsce skopać kilka zapchlonych, wilczych tyłków. Żyją w lesie, w szałasach, bez bieżącej wody i kuchenki mikrofalowej. Naprawdę musimy się przejmować jakąś zgrają prymitywów?
— Tak, musimy — zgasił jego zapał Chanyeol. — Nie wchodzi się bez przygotowania na terytorium silnego stada. Brak bieżącej wody nie przeszkodzi im w odebraniu twojego życia.
— Nawet ja słyszałem co nieco na ich temat — wtrącił Jondgae. — I to nie były miłe rzeczy.
— Skoro tak okropnie traktują członków stada, to czy nie możemy liczyć na współpracę ze strony bet i omeg, które będą próbowały się stamtąd wydostać? — naciskał Baekhyun, jednak reszta pokręciła głowami.
— Silne alfy dają im poczucie bezpieczeństwa i gwarancję spokoju, nie muszą się obawiać, że ktoś ich zaatakuje, więc są posłuszne poleceniom wyżej postawionych wilków. Zapewne już zapomniałeś, że w każdym stadzie obowiązują rygorystyczne zasady, a za przejawy nieposłuszeństwa wymierzane są surowe kary.
Westchnąłem jeszcze ciężej słysząc z jakim spokojem Chanyeol odnosił się do zadania, które nas czekało. Przyglądałem mu się uważnie próbując wybadać, czy chłopak planował odwieść nas od planu ratowania Junmyeona, czy po prostu starał się uświadomić nam jak bardzo to zadanie było niebezpieczne.
CZYTASZ
Second skin | seho
FanfictionSehun pragnął uniknąć przeznaczenia, które zgotował dla niego los. Był alfą, ale jakby tylko z nazwy, nie posiadał żadnej z cech, jakimi powinien charakteryzować się młody i silny wilk pretendujący do objęcia przywództwa w stadzie. Niczym tchórz uci...