Obecnie przeżywam męczarnie. Katar to szmata, suki nie chce znać. Mogą mi nawet ręke amputować bez znieczulenia i nie będe się tak męczyć jak przy katarze.
A więc takim sposobem tuptam sobie do ośrodka zdrowia. Niby to zwykłe przeziębienie, ale można załatwić sobie zwolnienie na tydzień z wf. Co prawda mam już na cały rok, ale tylko częściowe z biegów i skoków ale i tak ćwiczyć muszę. Jednym słowem chujowo ale stabilnie. A tak serio to naprawdę próbowałam już wszystkich sposobów na chorobę i nic nie pomaga, więc jestem zmuszona wejść do pełnego zchorowanych ludzi budynku.
Pyr pyr pyr autkiem i jestem na miejscu. Nie dobra odpierdala mi coś przez zatkany nos.
Na murze przed ośrodkiem odrazu dostrzegam jakiś żuli. Wait, jednak przystojnych chłopców. I to z mojej szkoły. Tzn dwaj są przystojni, Jacob który chodzi do równoległej klasy i jeden, którego za chuja nie kojarze.
Zawsze się krępuje gdy przechodze obok kogoś znajomego, z którym nie mam dobrego kontaku.
Zbliżam się do miejsca docelowego, zaczynam iść po schodach i nagle słyszę nieznajomy głos za sobą
-Hej mała - rozpływam się pod barwą jego głosu
-mała to jest twoja pała - odpowiadam odruchowo nawet się nie odwracając. I uwaga uwaga teraz zaczyna się typowy monolog
-chcesz się przekonać, że nie?
-chyba podziękuje
-i tak to kiedyś zrobisz
-chciałbyś - prycham i popycham drzwi do środka
Bezczelny. Ale kim on jest do cholery. Chłopaki pewnie urwali się z lekcji, ale on napewno nie jest stąd. Kojarzyłabym go. Różni się bardzo od chłopaków. Przede wszystkim jest ładniejszy, ma ładniejszy głos, jest starszy i zaczepia obce dziewczyny, z czego nasi tak nie robią. Może to kogoś kuzyn czy coś. W sumie wyjebane.
CZYTASZ
Ugly Love
Fanfiction17-letnia Rose chodzi do 2 klasy liceum. Ma bardzo wybuchowy charakter, napewno nie jest szarą myszką. Po tygodniowej nieobecności w szkole bardzo dużo się zmienia. Jeden chłopak - nie przeszedł dwa razy, wyrzucili go ze szkoły jednym słowem typowy...