♥ 12 ♥

84 3 0
                                    

  To został mi już tylko jeden.  

************************************************************************
*Yui*

Następne wydarzenia działy się nadzwyczaj szybko. Postanowiłam przyspieszyć. On za mną. Skręcam. On także. Robię coś niespodziewanego-wykręcam w jego stronę. Jesteśmy naprzeciw siebie. Zaraz ktoś zginie. Ja albo on. Jednocześnie wyjmujemy pistolety. Strzelam w jego głowę. Trafiłam. Czuję ból w nodze. Także dostałam. Lecz nie poddaję się. W końcu muszę wrócić do dziewczyn i im o wszystkim powiedzieć. Zaraz będę na miejscu spotkania. Słyszę pisk opon. Zauważyłam samochód, a na nim znajomą mi tablicę rejestracyjną. Zaraz za nim jechał motor. Tak się cieszę, że udało im się bezpiecznie dojechać. Zatrzymali się, ja również. Ostrożnym krokiem podchodzę do nich. Podbiega do mnie Mia. Gdy jesteśmy już parę centymetrów od siebie, dziewczyna daje mi z liścia. Bolało.
-Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?-spytała z widoczną troską.
-Przepraszam, ale... Spotkałam się z oficerem-stanowczo zaczęłam temat.
-Ale czemu? Jak? Mam tyle pytań...-powiedziała zakłopotana.
-Akurat zadzwoniłam, a on miał wreszcie czas odebrać. Opowiem wam w skrócie co mi powiedział. Otóż Seulgi to zdrajczyni, pracuje dla SM, które pracuje dla Kim Jong-Una. Pewnie już zauważyła, że nas nie ma, więc pora się zbierać, bo niedługo może zacząć się...No wiecie no... Brakuje mi tego słowa-opowiedziałam im, a ich miny były co najmniej zabawne. Wszyscy byli w szoku, ale niestety mina RM mnie zasmuciła. Z tego co słyszałam był on chłopakiem Seulgi.
-RM jest mi tak przykro...-smutna założyłam, że chłopakowi pewnie przykro.
-Jest mi przykro, lecz to Fake Love.
-RM ale z ciebie poeta-zachwyciłam się jego słowami.
Nagle przypomniałam sobie pewnym chłopaku, który był dla mnie bardzo bliski. Szukałam go pośród osób, ale niestety go nie zastałam.
-Gdzie Jungkook? A i macie jakieś bandaże?
-Kooki jest w samochodzie, a po co ci bandaże?-odpowiedział mi Hobi.
Na to pytanie pokazałam swoją nogę. Na twarzy chłopaka widać było przerażenie. Krzycząc do Jungkooka, by przyniósł bandaże dla mnie. Nagle z pojazdu wypadł nawoływany chłopak, który w mgnieniu oka zjawił się obok mnie i opatrzył mi ranę. Potem bez słowa odszedł. Trochę mnie zasmuciło jego ignorowanie mnie, lecz postanowiłam się tym nie przejmować. Skierowałam się po motor, wsiadłam na niego, a pozostali powtórzyli te czynności za mną, tylko niektórzy wsiedli do samochodu. Za nim wystartowaliśmy połączyłam się z Mią i Reą przez nadajnik, by w razie czego mieć kontakt. Na słowo wydane przez liderkę, czyli start, wystartowałam ja, potem samochód, a na koniec ona sama. W końcu ktoś musi ubezpieczyć tyły. Droga była niezbyt skomplikowana, a wręcz prosta. Nie była także długa. Do celu zostały nam 2 godzinki. Przez tą drogę staraliśmy się rozmawiać o bardziej wesołych rzeczach typu kto z kim będzie w pokoju. No właśnie staraliśmy się. Po godzinnej rozmowie Mia ostrzegła nas przed zbliżającym się wrogiem. Czemu zawsze ktoś musi nas atakować? A no tak...Przecież jest wojna.

*Ali*

Po godzinnej drodze Mia poinformowała nas o zbliżającym sie wrogu. Otworzyłam okno dachowe samochodu, po czym ustawiłam sobie karabin, by mieć lepsze warunki do strzelania. Brakowało nam 1 osoby do pilnowania chłopców. Oby nic im się nie stało. Nagle po prawej stronie pojawił się pojazd. Przez jego okna wyskoczyły damskie sylwetki. Są z nami w jednym pojeździe. Szybko wróciłam do chłopców, by ich uratować. Rea także przybyła, a w samochodzie włączyła autopilota. Walka była dosyć zażarta, gdyż chciałyśmy jak najszybciej to skończyć, by chociaż jedna zajmowała się chłopakami. Gdy do naszego pojazdu wtargnęła kolejna kobieta, wiedziałam, że to koniec. Ale nic mi się nie stało. Rei także. RM, Jinowi, Sudze, Hobiemu, Tae ani Kookiemu również. Ale gdzie się podział Jimin?
-Oddajcie Jimina!-krzyknęła Rea.
Nie. Tylko nie to. Zawaliłyśmy. Po udanej ucieczce kobiet z naszym podopiecznym, zostaliśmy sami. Yui przyspieszyła, by potem się zatrzymać. Potem my to zrobiliśmy i Mia.
-Czemu oni odjechali?-spytała liderka.
Nastała cisza. Nikt nie mógł powiedzieć jej o tym, że jej chłopak został uprowadzony. Po niezręcznej ciszy ponownie zadała pytanie.
-Co się stało? I gdzie jest Jimin?! Odpowiedzcie!-krzyknęła na nas.
-On...Oni...Przepraszam nie umiałam go uratować...Oni go porwali-odpowiedziałam jej, po czym ją przytuliłam z płaczem.
-Nie...Jimin...Czemu...Wróć...Kochanie...-mówiła między łkaniem.
Wszyscy postanowili wesprzeć Mię przytuleniem, gdyż wiedzieli jaki jest dla niej ważny. W tym momencie postanowiłam odzyskać dla niej Jimina... Zespół A.R.M.Y jej pomoże...Bo w końcu ,,Jedna za wszystkie i wszystkie za jedną". Po krótkim oswojeniu się z nową sytuacją, postanowiliśmy wyruszyć w dalszą podróż do nowej lokalizacji. Wzięłam motor Mii, a ona wsiadła do samochodu. Nie możemy przecież pozwolić jej w takim stanie prowadzić. Nasza dalsza droga była już na szczęście bezpieczna. Gdy dotarliśmy do dobrze ukrytego schronu, od razu skontaktowaliśmy się z oficerem, nie tylko ze względów na porwanie ChimChima, ale także ze względu na przejawiającą się depresję u naszej liderki. Jednak jego decyzja zszokowała nas wszystkie...ustawiono chwilowo nową liderkę. A co było bardziej szokujące, to to, że ja nią zostałam. Myślałam, że wybierze Reę albo Yui, ale nie mnie. Gdy rozmowa zakończyła się, wszyscy zaczęli wypytywać mnie jaki podział pokoi. Spytałam jakie pokoje mamy do wyboru. Gdy dowiedziałam się, że są 2 pokoje 3-osobowe i 1 pokój 5-osobowy, od razu wiedziałam co zrobić.

-Yui tobie podopieczni się nie zmieniają, Rea ty dostajesz oprócz Tae RM'a, a ja i Mia mamy Suge i Jina-zdecydowałam.
Nie chciałam mieszać im jeszcze bardziej w głowach, więc tylko dodałam Rei Namjoona, bo pewnie i tak już się do siebie przyzwyczaili. Od teraz będę miała oprócz Sugi i Jina pod opieką Mię, której nie wiadomo co może przyjść do głowy.

A.R.M.Y.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz