Rozdział 9

494 56 7
                                    

Pov. (T/I)

Otworzyłam oczy. Patrzyłam się przed siebie parę minut zanim na dobre się wybudziłam. Przez ten czas zdążyłam zauważyć, że nie jestem u siebie w pokoju. Następnie pare minut spędziłem starając się przypomnieć sobie gdzie jestem i co tu robię.

Zaczęłam się rozglądać. W pewnym momencie zauważyłam wykrzywioną w bólu twarz Tord'a. W jednej chwili przypomniało mi się co tu robię. Wstałam i podbiegłam do rogacza. Dotknęłam jego czoła by sprawdzić temperaturę. Był rozpalony, ale gdy go dotknęłam trochę przestał się krzywić. Gdzie są ci lekarze?! Przecież oni nie powinni zostawiać go ani na krok! Za co on im płaci?!

Nie mogę go tak zostawić, a żeby znaleźć tych nierobów musiałabym pewnie przebiec całą bazę. Muszę sobie na razie poradzić sama...

Wbiegłam do łazienki i chwyciłam za pierwszy lepszy ręcznik. Odkręciłam kran i namoczyłam materiał lodowatą wodą. Wróciłam do pokoju i przyłożyłam okład do głowy chorego. W międzyczasie czasie zaczęłam szturchać drugą ręką Paula, by go obudzić. Po paru sekundach otworzył oczy. Mrugnął parę razy po czym popatrzył się na mnie wzrokiem mówiącym ,,Co ty do jasnej ch... odp...!?''. Westchnęłam w duchu i starając się opanować głos powiedziałam:
-Leć po jakiegoś doktora. Ochrzań go, że nie pilnuje Tord'a i jak najszybciej go tu przyprowadź. Jeśli nie będzie chciał przyjść to powiedz, że nie tylko Red Lider może w tej placówce wywalić go z pracy... Szybko.-Nagle się ocknął i momentalnie wybiegł z pokoju na korytarz. Zaraz obudziłam Patryka, by mi pomógł.

Chwilę potem biegaliśmy w kółko przynosząc lub odnosząc już ciepłe, okłady z zimnej wody. Zdążyłam zauważyć, że to powoli pomagało, ale wiedziałam, że musimy jeszcze popracować, by stwierdzić, że nie jest źle i że możemy trochę odpocząć. W międzyczasie do pokoju wbiegł Paul. Okazało się, że odbyła się jakaś większą demonstracja w której zostali zaatakowani żołnierzy. Potrzebowali natychmiastowej pomocy, więc wszyscy doktorzy starają się im jak najszybciej pomóc licząc na podwyżkę. Dlatego też przestali pilnować Torda. Podobno jeden tu został, ale z tego co widać to też się gdzieś ,,zawieruszył".

Tak więc biegaliśmy tak jeszcze parę minut zanim stwierdziliśmy, że możemy sobie zrobić chwilę przerwy. Usiedliśmy obok siebie na sofie i powoli staraliśmy się opanować oddechy. Niby się trenowało ale i tak, wysiłek to wysiłek.

Rogacz, który do tej pory wiercił się trochę z bólu, teraz leżał patrząc się na nas spokojnym wzrokiem. Popatrzyłam się w jego oczy. Było w nich widać ból, ale tak jakby zasłaniany, zamykany gdzieś głęboko. Wstałam i spowrotem usiadłam, ale tym razem na łóżku na którym leżał. Zaczęłam powoli głaskać jego puszyste, karmelowe włosy. Muszę przyznać, było to przyjemne. Parę minut później zauważyłam, że zasnął. Nie dziwię się. On normalnie wygląda jakby był zawsze niewyspany, a ta choroba pewnie jeszcze bardziej go wymęczyła. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym odwróciłam się przodem do Paula i Patryka. Jeden już miał coś powiedzieć, ale przerwał mu odgłos otwierania drzwi. Do środka wszedł jeden z lekarzy, którego akurat zapamiętałam.

Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że był tu cały czas dopóki chory nie zaczął się wiercić. Wyszedł po jakieś leki, ale nie mógł ich znaleźć. Dalej nie słuchałam. Patrzyłam się tylko na spokojnie podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową Tord'a.

W pewnym momencie coś dotknęło mojej ręki...

____________________________________

Oto mój prezent dla was z okazji mikołajek!
Mam nadzieję, że się cieszycie...

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wiecie... Szkoła itp.

Tak jak obiecałam pewnej osóbce w grudniu pojawi się jeszcze jeden rozdział.

Dziękuję za cierpliwość!

To tyle...

Pa! :D

Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz