Rozdiał 12

1.3K 54 1
                                    

Wychodziłam właśnie ze sklepu z dwiema siatkami różnych smakołyków, kiedy na stację przyjechało czarne Camaro, z którego po chwili wysiadł Derek.

- Cóż za zbieg okoliczności...- Powiedziałam podchodząc do wilkołaka, który właśnie zabierał się za tankowanie samochodu.

- Śledzisz mnie?- Zapytał.

- Nie. Tak się składa, że ja też muszę jeść.- Tu wskazałam na dwie siatki, trzymane przezemnie w dłoniach.- Ale... Mogłabym ciebie zapytać o to samo.- Dodałam, po czym oboje zaśmialiśmy się.

- Jeśli poczekasz chwilę, mogę cie podrzucić.

- Jakoś się nie śpieszę.

- To łauduj to do bakażnika i wsiadaj.- Jak powiedział, tak zrobiłam, a chwilę później przyjechały dwa samochody. Rozpoznałam w jednym z nich pojazd ludzi, którzy nie pałali do mnie zbyt wielką sympatią, więc skuliłam się tak, że prawie weszłam pod siedzenie.

Słyszałam monolog Argenta, jak ten czyści przednią szybę i przy okazji strzelanie palców Hale'a, który zapewne zacisnąłpięści. Następnie Derek napomknął coś o stanie oleju, a Chris polecił jego towarzyszom, by go sprwdzili. Ci z kolei zbili szybę, a kilka odłamków uderzyło też przy okazji, we mnie.

- Nic ci nie jest?- Usłyszałam nad sobą.

- A cóż by miało?- Odparłam szybko, na co ten pokręcił głową. W jednym momencie pomyślałam, że odłamki szkła walające się po całym samochodzie, trzeba będzie posprzątać, w dodatku, też wymienić szybę. I małam już sugerować wilkołakowi, by zmienił szyby w swoim cacku, na kuloodporne, kiedy moją uwagę przykół brak odłamków szkła, które, jeszcze chwilę temu walały się po prostu wszędzie z kolei rozbita szyba była wstawiona. Spojrzeliśmy z Derekiem na siebie, nieco zdezorientowani.

- To ty?- Zapytaliśmy w tym samym czasie.

- Jestem wilkołakiem, nie wróżką. Poza tym, to ty masz czarownice w rodzinie.

- Czarownica, to strażnik natury, w wampir, to wynaturzenie. Nie można być jednym i drugim. A nie ma tu nikogo więcej, poza nami i tym gościem...- Tu wstazałam na sklep, w którym za ladą siedział nastolatek.- Który ma z resztą niewątpliwe problemy z higieną.

- No to jest problem.

- Mnie to mówisz. Jakoś nie spotkałam jeszcze wiedźmy, która nie chciałaby się mnie w jakiś sposób pozbyć...- Powiedziałam, po czym jednak zdecydowaliśmy się wsiąść, do pojazdu.

- Co takiego, więc przeskfobałaś?- Zapył Hale, przekręcając kluczyk w stacyjce.

- Powiedzmy, że każda z nich próbowała ze mną wojować i każda z nich przesadziła.- Odparłam wymijająco. Resztę drogi do mojego domu spędziliśmy śmiejąc się i żartując. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że Derek wie, gdzie miaszkam, a tu proszę. Bez najmniejszego problemu, podwiózł mnie pod sam dom.

Pomimo przeszkód/ Derek HaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz