16. List

7.7K 189 23
                                    

Wstałam niewyspana, nie mogłam otworzyć oczu. Burczało mi w brzuchu, gdyż praktycznie nic nie jadłam poprzedniego dnia. Umyłam twarz i zęby, skorzystałam z toalety, związałam luźno włosy i się ubrałam. Wyciągnęłam z szafki czarne dresy i niebieską bluzę, było chłodno. Udałam się do kuchni.

W pomieszczeniu byłam sama, widocznie wszyscy jeszcze spali. Zastanawiałam się, która jest godzina. Znalazłam jakiś zegarek - piętnaście po siódmej. Obudziłam się chyba z głodu.

Szybko zrobiłam sobie trzy kanapki z wędliną i pomidorem. Po napełnieniu brzucha automatycznie poprawił mi się humor. Na dół schodził Cameron. Uśmiechnął się na mój widok i dał szybkiego całusa.

- Smacznego mała.

- Dziękuję. Chcesz gryza? - podałam mu kanapkę, którą się poczęstował

- Pamiętaj, że jak któryś z nich przyjdzie, to musisz udawać, że mnie nie lubisz. Przecież cię zgwałciłem. - mówił z pełną buzią

- Pamiętam, spokojnie.

W tym momencie usłyszałam kroki, Cam wstał od stołu i udał się do kuchni, żeby nie było, że ze mną siedzi. Przed moją twarzą stał Nathan w samych bokserkach. Niby był umięśniony, ale ten widok nie należał do przyjemnych. Myślałam, że nie przełknę kanapki, którą miałam w ustach. Szybko odwróciłam od niego wzrok. Poszedł w ślady syna i robił sobie śniadanie. Później przekazał mi informację.

- Jesteś już u nas prawie tydzień. Mam dla ciebie pewną informację.

- Słucham uważnie. - powiedziałam z sarkazmem w głosie

- Za tę twoją wyszczekaną mordę to najpierw cię zerżnę, a dopiero później powiem. I tak robimy ci to za rzadko, trzeba to zmienić. - całkiem mnie zemdliło

Podszedł do mnie, położył na stół i na siłę ściągnął spodnie. Założył prezerwatywę i wszedł we mnie. Krzyczałam, ale bez skutku. W końcu dałam sobie spokój, jak zawsze. Wszystko widział Cameron i nic nie zrobił. Nie mógł. Dlaczego Nathan był taki okrutny dla mnie i swojego własnego syna? Nie rozumiałam jego zachowania. Brunet płakał i patrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Z moich wydobyły się łzy, które zaczęły powoli spływać po posiniaczonym policzku. W końcu skończył, mogłam się ubrać.

- Rozluźnij się trochę, bo taka ciasna jesteś. - zażartował gwałciciel, ale mi nie było do śmiechu

- Kurwa jakie śmieszne... Tylko zapomniałam się zaśmiać.

- Nie pyskuj gówniaro. Teraz słuchaj, bo miałem ci chyba coś przekazać tak?

- No.

- Jesteś już u nas pewien czas i musisz napisać jakiś list z pozdrowieniami z wakacji do tej swojej przyjaciółeczki Seleny. Pewnie już się martwi, a przecież tobie się krzywda nie dzieje. - zarżał ze śmiechu jak koń

- Nie no, wcale. - moja odpowiedź była przesiąknięta sarkazmem

- Dałbym ci telefon, ale jesteś zbyt sprytna i mogłabyś wywinąć nam jakiś numer. Zaraz dam ci kartkę.

W tamtym momencie coś sobie przypomniałam.

Jak byłyśmy małe, to dla żartów pisałyśmy do siebie listy, ale nie normalne. Chodziło w nich o to, że pierwsza litera w każdym wersie czytana pionowo tworzyła jakiś wyraz. Na przykład:

Wreszcie się spotkamy! Już tęsknię
Od wczorajszego spotkania...
Rower naprawiony, więc spokojnie
Elfie :) mama kupiła mi nowy
Komputer i jutro pogramy.

Nasze listy bardzo często były bez sensu (tak jak ten wyżej), ale tworzyły jakieś krótkie wiadomości, informacje. Słowo ukryte w powyższym liście to akurat WOREK, ale dałam to tylko za przykład.

Miałam nadzieję, że jeśli napiszę właśnie taki list do Seleny, to ona go zrozumie i jakoś mi pomoże. Nie miałam już sił dłużej tkwić w domu z tymi psycholami. Chciałam prowadzić normalne życie jak inne dziewczyny w moim wieku.

- Masz. - Nathan podał mi kartkę

Zabrałam się za pisanie.

Pączusiu mój malutki! Witaj!
Od jakiegoś czasu się nie odzywałam, ale
Resetowałam mój mózg po
Wydarzeniach ostatnich tygodni.
Ale pamiętam o tobie, dlatego piszę
List z wyjaśnieniem całej tej
Idiotycznej sytuacji. Przepraszam cię za
Moją nieobecność. Wyjechałam, jestem
Na wakacjach. Odpoczywam mentalnie
I zastanawiam się, co dalej robić w życiu.
Elenka, kocham cię, pozdrowienia!

Miałam nadzieję, że wyraz "Elenka" da jej coś do zrozumienia, bo przecież miała na imię Selena a nie Elena. Celowo tak napisałam. Jednak w duchu modliłam się, żeby bliźniacy niczego nie zauważyli. Nathan wziął ode mnie list i go przeczytał. Ręce zaczynały mi drżeć i pocić się ze strachu.

- Elenka? Ona przypadkiem nie nazywa się Selena?

- Mówiłam tak na nią, zdrobnienie jej imienia. - wymyśliłam na poczekaniu

- Okej. - na szczęście uwierzył

Podałam mu adres przyjaciółki, zapisał go i pojechał na pocztę wysłać list. Przez ten czas leżałam w pokoju i myślałam, czy dziewczyna zrozumie przekaz mojej wiadomości. Modliłam się w duchu, aby tak było.

----- DZIEŃ PÓŹNIEJ -----

*Selena*

Kończyłam jeść obiad. Miałam właśnie brać prysznic, kiedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i ujrzałam listonosza. Trzymał w dłoni jakąś kopertę.

- Dzień dobry. List polecony dla pani.

- Dziękuję. - odebrałam przesyłkę i wróciłam do salonu

Byłam bardzo zdziwiona. Tym bardziej, że na odwrocie koperty znajdowała się tylko ulica nadawcy, nie pełen adres. Ostrożnie rozerwałam opakowanie i wyjęłam kartkę. Od razu rozpoznałam pismo Mii. Byłam szczęśliwa, że w końcu dała jakiś znak życia. Martwiłam się już o nią, bo tak nagle zniknęła. Myślałam, że nie mogła się pogodzić ze stratą ojca i... i zrobiła coś głupiego. Przeczytałam list i trochę się uspokoiłam, bo wiedziałam, że Mia żyje. Ciągle jednak coś nie dawało mi spokoju. Byłam zła, że nie wiedziałam co. Czułam taki wewnętrzny niepokój. Czytałam ten list jeszcze tyle razy, aż w końcu znałam go na pamięć, ale nadal nic istotnego nie dostrzegłam. Dokładnie oglądałam literkę po literce, jednak wszystko wyglądało normalnie. Poszłam się kąpać, gdyż taki miałam zamiar przed przyjściem listonosza.

Bojąc się jutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz