18 Rozdział

528 36 7
                                    

Przez pierwsze kilka minut szliśmy w ciszy, spoglądałam na swoje buty, kompletnie nie wiedziałam jak zacząć rozmowę.

Krępująca ta cisza, jakby tu ją przerwać? „Nauczyłeś się już do tego testu?"
Nie kujonko, tylko ty się uczysz na sprawdziany każdy ściąga. Po za tym znów o szkole? Pokaż mu że masz też inne zainteresowania niż książki.
Racja to może hmm..
„Lubisz sport?" Nie wiesz nie lubi gra w szkolnej drużynie ale nienawidzi sportu.
Głupia Lucy, wyduś coś z siebie.
Może spytam po prostu jak minął mu dzień? Tak to będzie dobre rozpoczęcie rozmowy.

Gdy już miałam zadać mu to pytanie wtedy chłopak pierwszy zaczął konwersacje między nami.
- Jak ci minął dzień? - spytał chłopak.

Mądre umysły myślą podobnie.

- Dobrze, coraz lepiej czuje się w szkole. Mili ludzie dobrzy nauczyciele.

Przystojni chłopcy.

- więc czego chcieć więcej? - podniosłam głowę i spojrzałam chłopakowi w oczy.
- co do miłych ludzi to są podzielone zdania - uśmiech wkradł się na nasze twarze - ale cieszę się że podoba ci się nasza buda i że jesteś lubiana.
- proszę cię, ja lubiana? - parsknęłam śmiechem - Jestem zwykła kujonką, nudną szarą osobą w wyciągniętym swetrze.
- Czemu tak mówisz? - spojrzał lekko zdziwiony.
- tylko spójrz na mnie - przystanęłam i spojrzałam w jego oczy - jak można mnie lubić? Moja dobrą stroną jest nauka i jestem potrzebna jak ktoś zadania nie potrafi rozwiązać - mówiąc te słowa posmutniałam. Shawn zaś lekko uśmiechnął się.
- uważasz że rozmawiamy bo potrzebuje pomocy w jakimś zadaniu? - uniósł prawa brew.
- no ja..- nie dane było mi dokończyć.
- Lucy - schylił się lekko po czym złapał mnie za ramiona - ja naprawdę cię lubię za to jaka jesteś. Twoje ubrania czy stopnie nie są ważne, przynajmniej dla mnie rozumiesz? Jeśli ktoś mysli inaczej jest po prostu debilem.
Zwyczajnie zabrakło mi słów, to była chyba najmilsza rzecz jaka ktoś mi powiedział.
- Chodź pokaże ci coś - złapał mnie za nadgarstek i poszliśmy razem w głąb parku.

Po chwili chłopak stanął przede mnął i zaczął mówić.
- Zamknij oczy i obiecaj mi że nie otworzysz ich dopóki ci nie pozwolę.
- Ale..
- proszę po prostu to zrób - przerwał mi szybko, wzięłam głęboki wdech i zamknęłam powieki. Shawn złapał mnie za dłoń i delikatnie pociągnął mnie kierują gdzie mam iść.
- śmiało do przodu - powiedział chłopak a ja posłusznie wykonywałam jego polecania.
- teraz trochę w prawo - skręciłam w prawo i o mało co abym się wywróciła lecz chłopak szybko złapał mnie, nie pozwolił bym upadła.
- na prawdę nie mogę otworzyć oczu? - zaśmiałam się pod nosem.
- to już nie daleko, teraz tylko prosto obiecuje - uśmiechnęłam się i szlam dalej, czułam się jakbym bawiła się ciuciubabkę.
- dobrze a teraz usiądź - powiedział chłopak po paru chwilach naszego spaceru, ostrożnie wiec usiadłam na trawie - czekaj tu chwilkę i nie podglądaj - powiedział po czym słyszałam jak odchodzi ode mnie.

Czuje się dziwnie, co jeśli on tylko robi sobie ze mnie jaja i zostawi mnie tu samą?

Poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- to ty Shawn? - spytałam
- tak, już możesz otworzyć oczy - moim oczom ukazał się widok centum miasta, jeżdżących samochodów, wysokich wieżowców, wszystko widzieliśmy z oddali. Dzielił nas stary wybrakowany, porośnięty kwiatami i liśćmi mur to był na prawdę piękny widok.
- Shawn jak tu jest cudownie skąd znasz to miejsce - oderwałam wzrok i spojrzałam na chłopaka siedzącego tuż obok mnie, który trzymał s dłoni kwiat dzikiej róży.
- to dla ciebie - wyciągnął dłoń z kwiatem w moja stronę, na moich policzkach wyskoczył wielki rumieniec - jesteś jak ta róża, jedyna w swoim rodzaju. Może zewnątrz wygląda przeciętnie ale w środku - rozchylił palami płatki róży - jest niesamowity - zajrzałam do środka i rzeczywiście środek płatków był fioletowy przechodząc w kolor biały, uśmiech mimowolnie zagościł na mojej twarzy - często tu przychodzę, myśle nad różnymi rzeczami czuje się tu taki spokojny i bezpieczny - kontynuował chłopak.
- o czym myślisz tu najczęściej?
- o tym czy żyje tak jakbym chciał. Stąd widzę tych wszystkich zabieganych ludzi, jestem ciekaw czy są zabiegani bo dążą do swoich celów czy są tacy jak ja - skierował swój wzrok na tłum ludzi którzy wyglądali jak małe mówki z tej odległości.
- co masz na myśli mówiąc że są tacy jak ty? - głośno westchnął - nigdy nie chciałem iść w sport, tak lubię go ale to nie jest to co chciałbym robić w przyszłości - powiedział smutno chłopak - to marzenie mojego ojca, miał wypadek przez który nie mógł wiązać swojej kariery ze sportem. Od zawsze lubiłem muzykę, kocham ją i to jest coś co mam w sercu, chciałbym z tym wiązać przyszłość.
- rozumiem cię, ja uciekam w książki bo boje się kontaktu z rzeczywistością.
- dlaczego się boisz? - spojrzał mi w oczy.
- po śmierci mojej mamie boje się zaufać komuś, boje się tego że znów ktoś mnie zrani. Brakuje mi jej, minęło tyle czasu a mnie wciąż to boli - spojrzałam w na kwiatek by ukryć moje zaszklone oczy przed chłopakiem. Lecz on zauważy to i przyciągnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku.
- wiem Lucy - powiedział łagodnym głosem próbując mnie uspokoić - jej na pewno ciebie też brakuje, jest z tobą cały czas - pogłaskał mnie po głowie a ja wtuliłam się w jego klatkę. Potrzebowałam tego by komuś się wygadać, wyżalić, przytulić a Shawn właśnie mi to dał.
- dziękuje ci - wyszeptałam cicho.
- nie masz za co dla mnie to przyjemność.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez kilka minut, to były najlepsze chwile w moim życiu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziś taki krótki ale spokojnie rozkręcę się jeszcze. Podoba się? Piszcie co myślicie o tej dwójce, czyż nie są uroczy? Xoxo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Friend or Boyfriend? || Magcon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz