26

104 4 1
                                    

**Filip**

Bolała mnie strasznie głowa,więc nie ruszałem się z miejsca,jednak czułem,że muszę. Otworzyłem powoli oczy i zarejestrowałem,że nie jestem u siebie,a u sąsiadki. Popiłem wczoraj z kolegami z pracy i Alek musiał mnie ogarnąć. Myślałem,że wyląduję u siebie i nie ośmieszę się. Spojrzałem na swój strój i miałem wymiętą, obrzyganą koszulkę. Nie pamiętaj z poprzedniej nocy nic,więc pewnie było chujowo. Z obrzydzeniem delikatnie się podniosłem i poszukałem wzrokiem Zuzy. Nie było jej nigdzie ,więc zebrałem się do wyjścia. Tuż przed chwyceniem za klamkę,drzwi się otworzyły i dziewczyna stanęła przede mną. Zaskoczona przeszła obok bez słowa do kuchni,przez co podążyłem za nią. Rozpakowała zakupy i nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem.

-Coś się stało?-spytałem ostrożnie ,bo widziałem,że coś nie gra. Uniosła głowę znad zakupów i zaśmiała się. Nie wiedziałem co mam sobie myśleć w tamtym momencie.

-Długo spałeś i uśliniłeś się, jak zawsze.-odpowiedziała,na co podszedłem do lustra i zobaczyłem to obrzydlistwo na mojej twarzy. Natychmiast się umyłem i wróciłem do niej. Usiadłem przy wysepce i patrzyłem ,nie mogąc się napatrzeć.

-Nie idziemy dziś do pracy?-zagadnęła i nastawiła wodę na herbatę.Lubiłem obserwować ją jak krzątała się po pomieszczeniu w celu spełnienia dobrej gościny. Wyglądała bardzo ładnie.Miała dopasowane jeansy, luźną czarną koszulkę z logo ulubionego zespołu, trampki w kolorze szarym i ramoneskę. W pośpiechu zrzuciła z siebie obuwie i narzutkę i zajęła się przygotowywaniem szybkiego posiłku.

-Nie idziemy dzisiaj,popracujemy w domu. Pomogę ci ,co robisz?-zerknąłem na nią,a ona wskazała mi na przepis w swoim zeszycie. Lubiła takie staromodne rzeczy,za co naprawdę ją szanowałem i uważałem za ciekawe. Niespodziewanie zadzwoniła do niej Ola na video rozmowie.Odebrała ,ale kazała mi się schować,no nie posłuchałem jej. Wepchnąłem się przed kamerkę pozornie udając ucieszonego i przegadałem z nią tak z pół godziny. Nie pytała dlaczego jesteśmy razem o tej godzinie ,bo nie miałam czegoś takiego w zwyczaju i nie była tego typu osobą. Dowiedzieliśmy się ,że ma dużo pracy i mało czasu. Niekiedy jak wychodzą na miasto czy na zakupy ,to ich jedyny czas na zwiedzanie. My też nie zrobiliśmy za dużo,bo nie mieliśmy potrzebnych danych i informacji. W międzyczasie zadzwonił mój ojciec, dał mi opierdol,że zaniedbuję firmę i powinien odejść, na co po prostu się rozłączyłem i wróciłem do gotowanie z Zuzą.  Zrobiliśmy najlepsze danie z całego naszego wspólnego gotowania. Było to...sushi! Czyli w sumie nie było to gotowanie.. Zasiedliśmy w salonie przy stoliku i jedliśmy z radością.

-Organizujemy wyjazd trzydniowy w góry, wybierzesz się?-zaproponowałem,ale nie liczyłem na to ,że się zgodzi. Zaskoczyła mnie,bo zareagowała bardzo pozytywnie.

-Świetny pomysł,ale muszę mieć pokój sama!-zażartowała,ale wiedziałem,że tak musi być.-Biorę za dużo leków,nie chcę ,żeby ktokolwiek to widział i przez to na mnie patrzył jak na chorą.

-Dobrze,postaram się to załatwić. Opowiesz mi w końcu jak sytuacja wygląda? Wszystko w porządku?-zalałem ją pytaniami,za co przeprosiłem. Z początku nie była przekonana,ale chyba uznała,że warto,bo zaczęła.

-Po powrocie z mojego półrocznego pobytu,mój stan zdrowia się poprawił i w sumie nie mam zagrożenia życia jak w momencie pojechania tam. Płuca ,alergia i tarczyca ustąpiły na jakiś czas,lecz stale przyjmuje leki. -wyjaśniła w skrócie,ale wydawało mi się,że coś jest nie tak.

-Ulżyło mi,mogę się martwić dalej..

-Nie martw się,bo naprawdę nie warto.-poprawiła mnie,ale nie zważałem na to co mi próbuje wmówić. W ciszy cieszyłem się z naszej wymiany słówek,lubiłem się z nią sprzeczać i żartować.

-Jestem uparty,nie zrobię tego o co prosisz.-dodałem z kpiną i napiłem się swojego soku,który był świeżo wyciskany.

-Wiem przecież,mimo to się staram.-odpowiedziała i uśmiechnęła się ,zakładając przy tym włosy za ucho. Nie dało to nic,bo kręcony kosmyk wyswobodził się  i zasłonił jej kawałek twarzy. Wyglądała inaczej niż kiedyś,była weselsza,zdrowsza i piękniejszaaaa...

-Nie chcę nam psuć humoru,ale co do wczoraj..

-Nadal się nie akceptuję na tyle ile bym chciała. Nie miej mi za złe tego,nie potrafię tego zmienić. W sensie jestem już bliżej pogodzenia się z tym wszystkim,niż denerwowania się,chociaż to też się pojawia. -mruknęła niezadowolona i odstawiła talerz. Zaważyłem to i przestawiłem swój posiłek bliżej jej. Usiadłem naprzeciwko niej i próbowałem nakarmić. Zaśmiała się z goryczą ,jak miała w zwyczaju i otworzyła buzię. Nieświadomie zbliżałem się do niej,ale wiedziałem,że nie mogę zrobić tego Oli. KURWA ,SAM JUŻ NIE WIEDZIAŁEM CO MOGĘ ,A CO NIE!!!

-Dla mnie nadal jesteś ideałem,wiesz?-łypnąłem na nią spod szklaneczki i dałem się jej napić. Widząc jej uśmiech,czułem się lepiej. Wydawało mi się,że chociaż przy mnie może być sobą. Doceniałem to co miałem jako 'ćpun',mimo że nie było tego za dużo. Może to głupie,ale pokładałem w niej nadzieje na lepsze jutro.

-Ty dla mnie też,bez względu nawet na twoje przygody z narkotykami. Widać poprawę,wiesz? Nie masz już worów pod oczami i masz pełniejsze policzki.-skomentowała i dotykała mojej twarzy. Przeszedł mnie dreszcz,gdy przypadkiem musnęła opuszkami palców moje usta. Spodobało mi się to i nie mogąc wytrzymać ,zbliżyłem się łapiąc z nią kontakt wzrokowy i po prostu dałem jej buziaka w policzek. Odwzajemniła to i przytuliła mnie tak mocno,że aż wybuchłem niekontrolowaną salwą śmiechu. Czy to normalne,że ta dziewczyna jest aniołem i to tak schorowanym?

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz