two | details

108 11 16
                                    

DETAILS
chapter two

━━━━━━━━━━━━━━━━ 

Michael po prysznicu i półgodzinnej drzemce czuł się o wiele lepiej. Myślał trzeźwo, a po jego twarzy nie było już widać oznak zmęczenia lotem i tłokiem na lotnisku. Przebrał się w świeżą koszulę, a także znalazł marynarkę, która będzie do niej pasować i mógł zacząć pracę. Harry miał na niego czekać i kiedy detektyw zszedł na dół, zastał Peningtona w fotelu, który stał w pobliżu kontuaru. Blondyna trochę bawiło to, że młodszy nowy kolega był nim tak zafascynowany, ale postanowił tego nie skomentować. Spotykał się już z czymś takim w Los Angeles i chociaż mógłby do tego przywyknąć, to za każdym razem czuł się raczej dziwnie niż normalnie. 

– Gotowy? – spytał Australijczyk, po czym wstał i uśmiechnął się do nowego partnera. Miał nadzieje, że mógł go tak nazywać, skoro oficjalne sformułowanie jeszcze nie padło. 

– Myślę, że tak – Michael skinął głową i zapiął guzik w marynarce. - Jedziemy na komendę? – spytał dla upewnienia.

– Tak – Harry wyszedł na ulicę i nasunął na nos okulary. – Dostaniesz kompletne akta sprawy do przejrzenia, bo trochę się nazbierało tego przez całą karierę Nożownika, a potem możemy wyskoczyć na jakiegoś drinka. No chyba, że padasz na twarz, to odstawię cię z powrotem do hotelu. 

– Myślę, że możemy gdzieś wyskoczyć, jeśli masz jakąś knajpę godną polecenia. 

Brunet skinął głową, po czym wsiedli do samochodu. Penington przekręcił kluczyki w stacyjce i odjechał spod hotelu, kierując się od razu na komendę. Michael z zainteresowaniem wyglądał przez szybę, bo Brisbane zaintrygowało go na tyle mocno, że postanowił pozwolić sobie na ostatnią chwilę wytchnienia przed całą sprawą. Ludzie wokół nich zdawali sobie nie zdawać sprawy, że w środku służbowego Volvo jechało dwóch detektywów, którzy mieli w końcu sprawić, aby sprawiedliwości stało się zadość i załatwiali swoje sprawy jak każdego innego dnia. Mijali niezliczoną ilość Australijczyków, którzy jeździli po mieście samochodami, chodzili pieszo, czy poruszali się w jakikolwiek inny sposób. 

Komenda była zadbanym budynkiem. Kiedy Penington odnalazł już puste miejsce parkingowe i postawił tam samochód, weszli do środka. Michael dał się poprowadzić, bo nie miał bladego pojęcia, gdzie się podziać, choć musiał przyznać, że układ pomieszczeń przywiódł mu na myśl kalifornijską komendę, której szczerze mówiąc zaczynało mu powoli brakować. Westchnął nawet cicho pod nosem, mając nadzieje, że nikt tego nie zauważył.

– Szef jest dosyć osobliwym człowiekiem. Możecie się nie polubić albo wręcz przeciwnie - zacząć uwielbiać się po wsze czasy – przyznał Harry, po czym spojrzał na blondyna. – Zresztą zaraz sam się przekonasz. 

– Mam nadzieje, że mnie nie zagryzie. Słyszałem, że niektórzy Australijczycy nie są przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców. 

– Miejmy nadzieje, że nie – Harry wziął oddech, po czym spojrzał na blondyna i weszli razem do gabinetu komendanta. 

;;;

Bar Siódme Niebo był prowadzony przez Otta. Otto był Norwegiem, który sprowadził się do Australii po tym jak ogłosił wszystkim dookoła, że jest gejem. Michael wolał nie pytać, gdzie Harry się z nim poznał, bo mógłby usłyszeć coś, czego żałowałby potem do końca życia, ale musiał przyznać, że człowiek miał niezłe wyczucie stylu. Wnętrze lokalu zostało urządzone w elegancki sposób, a wszystkie dodatki sprawiały, że człowiek mimowolnie przenosił się w dwudziestolecie międzywojenne, kiedy świat był targany resztkami jednej wolny i nieustannie pchany w objęcia drugiej. 

– Co dla was, kochani? – spytał Otto. Stał za barem, mając na sobie niebieskie spodnie od garnituru, czarną koszulę i dopasowaną kolorystycznie kamizelkę. W butonierce miał różową orchideę. – Harry, dzieciaku, to co zawsze? 

– Poproszę – Penington skinął głową, gdy razem z Michaelem wsunęli się na stołki barowe. – To mój nowy partner, nazywa się Michael. Jest z Los Angeles. Przysłali go, żeby nam pomógł. 

– Miło mi poznać – Norweg wyciągnął dłoń do blondyna, a ten niepewnie ją uścisnął. – Spokojnie, dzisiaj nie robiłem jeszcze nią nic nieprzyzwoitego – dodał, przez co Harry prawie zakrztusił się swoim drinkiem, a Michael roześmiał się pod nosem.

- Dobrze wiedzieć – pokiwał głową, po czym rozbawiony pokręcił głową. – Nieźle się tutaj urządziłeś, Otto.

– Dziękuje - Ukłonił się teatralnie, po czym postawił przed nim kwadratową szklankę z lodem i nalał do niej whisky. - Wy, gliniarze macie bardzo prosty gust, jeśli chodzi o drinki. Postawić przed wami Walkera czy Daniellsa i będzie po kłopocie. 

– Ciężko się nie zgodzić – Harry uniósł swoją szklankę i po chwili ścianki się ze sobą zderzyły, a znajomy brzdęk szkła rozniósł się dookoła. 

Zaczęli rozmawiać, a Michael musiał zgodzić się z tym, że Otto był naprawdę osobliwym człowiekiem, ale dało się go lubić. Miał ciekawe poczucie humoru, w dodatku sam wyglądał podobnie. Podkreślał oczy czarną kredką, włosy stawiał na żelu, a w uszach miał czarne kolczyki w kształcie kwadratów. Michael nie był pewny, ale wydawało mu się też, że używał błyszczyka, ale co do tego nie miał jednak pewności.

Później, kiedy na jakiś czas wyłączył się z rozmowy, odwrócił się plecami do baru, aby swobodnie rozejrzeć się po innych klientach baru. Dookoła panował szum, bo wszystkie ciche rozmowy zlewały się w jedno, poza tym gdzieś z tyłu stał gramofon, który wygrywał jakieś jazzowe kawałki. Dominował tam saksofon, ale Michael nie miał nic przeciwko temu. Bardzo mu się to podobało. Ludzie, którzy go otaczali byli natomiast przeciętni. Nikt nie przykuł jego uwagi. No może nikt poza jedną dziewczyną, która wyglądała stanowczo za młodo na takie miejsce i która miała jakieś polne kwiatki we włosach. 

Clifford normalnie wolał nie ujawniać tego, że jest detektywem, ale wtedy niewiele brakowało, aby rzeczywiście to zrobił. Niepokoił go stan tej dziewczyny. Widać było, że totalnie się zalała i ledwo, co trzymała się na nogach, a chyba była w ciąży.

– Nie zwracaj na to uwagi – Harry machnął ręką, po czym wziął w nią szklankę. – Mamy tu dzielnicę, która jest wypchana hipisami. Pewnie musiała się stamtąd urwać. Jeśli choć trochę interesowałeś się subkulturami, to doskonale zdajesz sobie sprawę, co się tam dzieje i jak niewiele tam trzeba, aby złapać jakąś chorobę, czy też dostać towar – mruknął nieco pogardliwie, po czym zapłacił i zaczęli się zbierać do wyjścia.

Wtedy Michael nie przypuszczał jeszcze, że tamta dziewczyna w zielonej sukience z szerokimi rękawami i łapaczem snów na szyi jeszcze napatoczy mu się pod nogi. 

━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━

w końcu coś tu dodaje, co sądzicie?

bloody summer • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz