1

9.1K 291 395
                                    

Eren POV

Wysiadłem z pociągu i mocno się przeciągnąłem przy akompaniamencie głośnego ziewu. Obok mnie, na peronie wylądowała Mikasa, moja siostra i Armin, mój najlepszy przyjaciel. W drodze spędziliśmy jakieś trzy godziny, więc teraz musieliśmy się porządnie rozruszać. Nadarzyła się do tego akurat super okazja, ponieważ wszyscy byliśmy już lekko spóźnieni na rozpoczęcie roku. Bez chwili namysłu ruszyliśmy już dobrze nam znanymi wąskimi uliczkami wijącymi się naokoło szkoły. Dzięki temu, zaoszczędziliśmy całkiem sporo czasu i przybyliśmy stosunkowo wcześnie.

Przepchnęliśmy się trochę przez tłum i zajęliśmy miejsce pod ścianą, gdzie zauważyłem Jeana.

- siema ludzie, co tam? - napadł na nas  i wyszczerzył zęby.

- siema końska mordo - odpowiedziałem żartobliwie.

- hej! Moja twarz naprawdę nie przypomina konia!

- yhymmm... tia, wmawiaj sobie - zacząłem się droczyć z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.

- ej, no na serio! Rozmawialiśmy już o tym!

- kiedy? Jakoś nie pamiętam, abym w ostatnim czasie odwiedzał jakąś stajnię... A ty Armin?

Odparowałem i już po chwili wszyscy troje się śmialiśmy do rozpuku. Wtem, ze strony sceny dobiegł nas przenikliwy pisk mikrofonu, krótkie "raz dwa trzy, słychać mnie?" i zaraz potem skrzeczący głos naszej Pani dyrektor.

- drodzy uczniowie, proszę o uwagę!

Zauważyłem, że Mikasa nagle gdzieś się ulotniła, ale to w sumie dobrze. Czasami naprawdę jest denerwująca. Razem z Jeanem i Arminem  zaczęliśmy obgadywać różnych ludzi z naszej szkoły, by jakoś zająć sobie czas do końca przemówienia Pani dyrektor.

Po przewałkowaniu nowej nauczycielki od angielskiego, która podobno już miała powodzenie wśród niektórych bardziej napalonych chłopaków z naszej szkoły i paru innych dziwek z nowych klas, temat przeszedł na Levi'a Ackermana.

- ej, a słyszeliście, że ten Levi, to w ogóle ma zostać przeniesiony do naszej klasy? - zaczął Jean.

- co?! Ten emo krasnal?! - Zdziwiłem się.

- no. Podobno pogryzł się ze swoimi "znajomymi" aż tak, że musieli go dać gdzieś indziej.

-nie wiem jak wy, ale ja mam na to szczerze wywalone. Jak chce budować taki swój image badboya, to niech to robi. Ale jak potem będzie miał jakieś problemy, to niech nie jęczy. - osądził Jean.

- w sumie, to trochę mu współczuję... - Zacząłem - chociaż nie wiem. Sam jest odpowiedzialny za to, że nawet nie ma ochoty z nikim pogadać.

- ha, niech nie liczy w takim razie na niczyją pomoc! - zawołał hardo koniomordy.

Spojrzałem się na chwilę w bok, bo jakaś laska zaczęła się koło mnie przepychać i dopiero po chwili zorientowałem się, że mój wzrok spoczywa na obiekcie naszych dywagacji, czyli Levi'u. Szybko odwróciłem wzrok, lecz niestety kątem oka zobaczyłem, że tamten zauważył, że się na niego gapiłem. Ups, niezręczna sytuacja. Chociaż... co go to właściwie obchodzi? Mogę się gapić na kogo i na co chcę! Odwróciłem się w stronę chłopaków i dalej rozmawialiśmy o jakiś nieważnych sprawach.

Po przemówieniu dyrektorki, wszyscy rozeszliśmy się do klas i nasza wychowawczyni zacząła paplać coś o szafkach, pokojach w akademiku, mieniu szkolnym, ocenach itp. Szczerze mówiąc, tak średnio interesowało mnie to co mówi. Miałem już odebrany kluczyk do mojego pokoju, który prawdopodobnie oprócz koniskiego ryja i Armina będę dzielił z Connim, bo nauczycielka poinformowała nas, że to czwórka.

Rok w sumie zapowiadał się całkiem nieźle i mam tylko nadzieję, że tym razem pójdzie mi nieco lepiej z nauką. W zeszłym roku, średnio stałem z ocenami, które były przeważnie trójkami i ewentualnie czwórkami. Tak właściwie to dostałem niezły wpierdol od rodziców na koniec poprzedniego roku, kiedy zobaczyli moje świadectwo. Nie chciałabym tego powtarzać.

Delikatnie ujmując... nie są oni zbyt tolerancyjni i bardzo chcieliby, abym był wzorowym uczniem i w przyszłości został prawnikiem. Tak, wiem, strasznie oklepane, ale tacy właśnie oni są. Nie interesuje ich to, że planuję swoją muzyczną karierę i mam szczerze w dupie ich pomysł na moje życie. No cóż, będą musieli się z tym pogodzić, bo ja nie zamierzam odpuść. Taka moja natura.

Na takich przemyśleniach zeszła mi cała ta paplanina i teraz kiedy już w reszcie chciałem opuścić budynek i trochę się zrelaksować w nowym pokoju, usłyszałem, jak wychowawczyni wymienia moje imię.

- Eren, Armin i Jean, chodźcie tutaj na chwilę!

Jeeeeezu, o co tej babie może jeszcze chodzić? Wywróciłem teatralnie oczami i odwróciłem się w stronę kobiety.

- tak proszę pani? - zapytał Armin.

- chłopcy, tak jak już wspomniałam przed chwilą, w tym roku do naszej klasy dołączył nowy chłopiec, Levi Ackerman. Wraz z resztą grona pedagogicznego zadecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli umieścimy go razem z wami w pokoju. Jesteście bardzo dobrze zintegrowani i...

Dalej już nie słuchałem. Czyli to jednak Levi miał być tą czwartą osobą?! Nie no, nie wierzę. Na serio, z wszystkich ludzi z naszej klasy, akurat my musieliśmy go dostać?!

Westchnąłem i spojrzałem znacząco na chłopaków. Na ich twarzach malowało się coś zbliżonego do tego, co sam czułem, jednak nasza kochana wychowawczyni najwyraźniej miała nas w dupie i tylko się uśmiechnęła, po czym wyszła, zostawiając nas samych w pustej sali.

Nawet nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Niestety już raczej nic nie mogliśmy zrobić, więc tylko powoli poczłapaliśmy w stronę akademika, czekając na konfrontację z nowym współlokatorem.

No, to pierwszy rozdział za mną😁😁😁 To moje pierwsze opowiadanie, więc nie wińcie mnie proszę za jakieś niedociągnięcia.

Czekajcie na rozwinięcie akcji😉 Mam nadzieję, że wam się spodoba o życzę miłej lektury😁😉😘😘😘

Zawsze tam, gdzie Ty ❤ereri❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz