🌼1🌼

822 33 6
                                    

16.07 środa godz. 16:30

Szybkim krokiem przemierzam korytarze willi moich rodziców by dotrzeć do gabinetu ojca. Zostałam do niego wezwana przez Sue, która jako omega bardzo skrupulatnie wypełnia swoje obowiązki.

Tak, dobrze przeczytałaś/łeś. Nie jesteśmy zwykłymi ludźmi. Jesteśmy rasą zmiennych, ale ładniej brzmi wilkami. Jesteśmy podzieleni na stan urodzenia czyli możesz być alfą, betą, omegą lub deltą, ale o tym ostatnim lepiej nie wspominać.

Wracając do poprzedniego wątku. Zapukałam w duże mahoniowe drzwi z srebrną klamką. Po chwili usłyszałam donośnie ''proszę'' więc nie pozostało mi nic innego jak tam wejść.

Gdy zamknęłam za sobą ten drogi kawał drewna ojciec podniósł na mnie swój wzrok. Pokazał mi ruchem ręki bym usiadła na fotelu przed jego biurkiem.

Dopiero gdy usiadłam zauważyłam, że w pomieszczeniu nie jestem tylko ja i mój ojciec.

Był tam mój przyrodni brat wraz z swoją dziewczyną i siostrą oraz moja mama.

Dlaczego przyrodnie rodzeństwo? Ponieważ poprzednia żona mojego ojca zginęła w wypadku samochodowym, a potem spodobał mu się bardzo zapach mojej mamy i tak jestem też i ja.

Jednak bardzo mi się nie podobało, że znaleźliśmy się tutaj wszyscy, a ja przychodzę ostatnia. Coś czuję, że to co mają mi do powiedzenia może mi się bardzo nie spodobać.

- Coś się stało tato? Czemu tu są wszyscy? - spojrzałam na Paula, który obejmował ramieniem swoją dziewczynę Lydie. Za to jego siostra w ogóle nie zwracała na nas wszystkich uwagi i patrzyła w telefon.

Kler nigdy nie była skora do rozmów w towarzystwie jednak gdy się z nią posiedzi trochę dłużej to bardzo dobrze się z nią rozmawia, ale nie mogę jej nazwać przyjaciółką.

- Wezwałem cię tutaj, dlatego bo słyszałem że lekceważysz Lunę stada - automatycznie skierowałam wzrok na moją rodzicielkę, która pokiwałam głową na ''nie'' co oznaczało, że nie chodzi o nią.

- Nie rozumiem tato. Nikogo nie lekceważyłam i nie obrażałam, wiesz że należę do tych osób, które ciężko wyprowadzić z równowagi - mówiłam rozważnie dobierając słowa mój ojciec zawsze był nerwowy, a spokój odziedziczyłam bardziej po mamie niż po nim.

- Tu nie chodzi o mamę dziewczynko tylko o moją dziewczynę, a niedługo żonę! - wydarł się na mnie Paul bardziej przytulając blondwłosą. Wzdrygnęłam się i uniosłam głowę do góry patrząc na niego z pogardą.

- Najmocniej cię przepraszam bracie, ale nigdy nie ważyłabym się kogokolwiek obrazić czy podnieść ręki, tym bardziej jeżeli jest to przyszła Luna stada - dałam mu dosadnie do zrozumienia że on nie jest tu panem, a Lydia panią naszych wilków.

Widziałam jeszcze jak Paul zaciska pięści i zapala swoje oczy na czerwono, jednak uspokoił się gdy tata posłał mu karcący wzrok.

- Jak to byś nikogo nie obraziła. Panie Warner bardzo przykro mi to mówić, ale pańska córka mnie praktycznie, na każdym kroku obraża, krytykuje. To pewnie przez to że jest zazdrosna o Paula i mnie bo to my przejmiemy stado, a ona jako delta musi się ukrywać - nie będę ściemniać, ale zabolały mnie jej słowa.

To co mówiła o byciu deltą jest prawdą. Jestem mieszanką alfy i omegi mam w sobie dwie dusze, dwa wilki, siebie samą w dwóch odmianach. Takie jak ja przy porodzie się zabija lub nastawia na bycie omegą. Jednak rodzice stwierdzili, że łatwiej będzie mi się ukrywać, a mama nie chciała mnie zabijać bo widziała we mnie coś wyjątkowego.

Delta | Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz