Rozdział 3

3K 169 72
                                    

Obudziła się i spojrzała na zegarek. Było jeszcze wcześnie. Super - pomyślała, śniadanie dopiero o 9.

Postanowiła, że zejdzie do PWG i poczyta trochę książkę. Poszła do łazienki. Ubrała się, związała włosy w dwa warkocze, a następnie wzięła swoją ulubioną mugolską książkę, którą dała jej na urodziny Rebbeca i weszła do PWG. Usiadła na kanapie przy kominku i odpłynęła razem ze światem książki.

Po godzinie czytania, usłyszała głosy dochodzące z dormitorium chłopaków, ale nie interesowała się ich rozmową. Po chwili ktoś wszedł do PWG. Podniosła głowę i zobaczyła Jamesa i Syriusza. Usiedli na kanapie naprzeciwko dziewczyny.

- O, nasz ranny ptaszek już się obudził? - zaśmiał się Potter.

- Patrz James, ona jest zupełnie jak nasz Lunio. Tylko by książki czytali. Pasują do siebie.

- Ejj, ja tu jestem i wszystko słyszę. - zaśmiała się. - W ogóle to kto to ten Lunio. Jakiś wasz wymyślony przyjaciel? - zrobiła wredną mine, ale mimo wszystko nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wkradał jej się na twarz.

- Nie przeczę, ale dowiesz się niedługo. - uśmiechnął się Potter.

Znowu zaczęła czytać, a chłopacy wkręcili się w rozmowę o Quidditchu.

- Ale nudy... - zaczął Black.

Reszta potoczyła się w mgnieniu oka. James podszedł do dziewczyny i wyrwał jej książkę z rąk. Zaczął wbiegać po schodach do swojego dormitorium, a Syriusz biegł za nim. Zniknęli za drzwiami, a ona wspięła się po schodach, szybko otworzyła drzwi do ich dormitorium i tam wbiegła.

Remus brał właśnie prysznic, gdy przypomniał sobie, że zapomniał wziąć spodni z kufra. Jamesa, Syriusza i Petera nie było w pokoju, więc wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Podszedł do łóżka i otworzył swój kufer. Wziął spodnie i w tym momencie do pokoju wbiegli James, Syriusz i... Lena. Przez chwilę rozglądał się niespokojnie po dormitorium. Zobaczyła go, a on zrobił się czerwony jak burak. Stał jak wryty i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.

- P... przepraszam... po prostu... Potter... Black... książka... goniłam ich... - tłumaczyła się, a Rogacz gapił się na nich z uśmiechem triumfu na twarzy.

- Nic nie szkodzi i tak właśnie szedłem do łazienki. - po chwili schował się już w wymienionym pomieszczeniu.

Dziewczyna stała tam jeszcze dobre parę minut, cała osłupiała i patrzyła na drzwi, za którymi właśnie zniknął chłopak. Wyszła na kompletną idiotkę. Wbiegać do dormitorium chłopaków bez pukania? Co ci wstąpiło do glowy Watson?! No tak, przecież to wszystko przez Pottera i Blacka. Idioci.

- Co tak stoisz misiu? - odezwał się ten drugi.
- Jesteście... kompletnymi... idiotami... i... nie... mów... do... mnie... misiu! - biła ich poduszką, a potem usiadła na łóżko zrezygnowana.

- Oj, nie przesadzaj misiu. Nie mów, że nasz Remi nie podobał ci się w takim stroju. - Syriusz poruszył brwiami.

- Wcale nie... - zarumieniła się - Oddajcie mi moją książkę. - powiedziała całkiem opanowana, ale czuła jakby zaraz miała się spalić od środka.

Wstała i zabrała Potterowi książkę. Skierowała się w stronę drzwi i wyszła z ich pokoju. Była na nich strasznie wkurzona. To wszystko przez nich. Kretyni. Usiadła znowu na kanapie w PWG. Spojrzała na zegarek. Była 7:04. O Merlinie, jeszcze 2 godziny do śniadania. Co ja mam robić tyle czasu? Otworzyła książkę w momencie, na którym wcześniej skończyła i znów pogrążyła się w fantastycznym świecie.

Po jakimś czasie do PWG weszła Lily i usiadła obok dziewczyny. Spojrzała na zegarek - 8:20.

- Długo już tu siedzisz? O której wstałaś? - zapytała nową znajomą.

- Całkiem długo, a wstałam o 6. Już długo nie śpisz?

- Z jakieś pół godziny. Idziemy wcześniej na śniadanie? Głodna jestem.

- Możemy iść, a Marlena, Emma i Beca jeszcze śpią?

- Tak - zaśmiała się Lilka. - One potrafią spać do 12, ale nie martw się. Nastawiłam im budzik na - spojrzała na zegarek - za 10 minut. - Ruda uśmiechnęła się - To co idziemy?

- Tak, jasne.

Wstały i ruszyły w stronę Wielkiej Sali. Korytarze były jeszcze nie za bardzo zapełnione z powodu wczesnej godziny. W WS siedziało mało osób. Kilku Ślizgonów przy stole Węża, trzech Gryfonów przy stole Lwa i po jednym przy stole Krukonów i Puchonów. Dziewczyny usiadły przy stole Gryffindoru i zaczęły jeść. Podczas śniadania, Lily cały czas wpatrywała się w stronę stołu Ślizgonów. Gdy zjadła powiedziała:

- Ja idę przywitać się z moim przyjacielem. Idziesz ze mną?

- A to ten, w którego wpatrywałaś się całe śniadanie? - zaśmiała się blondynka. - Oj, Potter będzie zazdrosny. - zamrugała do niej, a Evans przewróciła tylko oczami. Wcale nie obchodził jej ten zadufany w sobie dupek.

- To tylko mój przyjaciel. - wzruszyła ramionami. - A Potter gówno mnie obchodzi. Niech sobie robi co chce i niech jest zazdrosny o co chce. - prychnęła - To idziesz ze mną? - zakończyła.

- Ty idź, nie będę wam przeszkadzać.

Lily mruknęła pod nosem coś co brzmiało jak Ale ty wcale nie będziesz przeszkadzać, a potem poszła do Ślizgona. W tym momencie do WS weszli ONI. Huncwoci. Dziewczyna miała ochotę zapaść się pod ziemię, byle tylko nie spotkać Remusa. Wstydziła się tej sytuacji z ranka.

Kiedy James zobaczył, że Evans gada ze Ślizgonem, zrobił się strasznie czerwony na twarzy ze złości i zacisnął pięści. Nie wiedział jak ona mogła zadawać się z takim dupkiem, a w dodatku Ślizgonem, który interesował się czarną magią. Chłopak musiał postawić kres tej przyjaźni.

Lena miała nadzieję, że jej nie zauważą i usiądą daleko, ale jej nadzieje legły w gruzach. Podeszli do niej. James i Syriusz usiedli po jej obu stronach, Peter obok Jamesa, a Remus naprzeciwko wszystkich. Udała, że ich nie widzi i zajęła się jedzeniem.

- Lena? - usłyszała głos Blacka.

- Hmm?

- Możesz przyjść dzisiaj do naszego pokoju o 23? Chcemy ci coś pokazać. - powiedział Potter.

- Czemu tak późno? - zapytała zdziwiona. Nie miała ochoty na szlaban za późne wychodzenie z dormitorium, już drugiego dnia szkoły.

- Zobaczysz. Prosimyyy.

- Niech wam będzie, przyjdę. - zgodziła się niechętnie.

Skończyła jeść, a po śniadaniu podeszła do przyjaciół profesor McGonagall i rozdała plany lekcji.

- Nie... - jęknął James - Dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami.

- Ale potem Transmutacja i OPCM - ucieszyła się Lena.

- To jednak jest powód do szczęścia. - zadrwił Syriusz. - Potem jeszcze Historia Magii. Dlaczego poniedziałki są zawsze najgorsze? Nienawidzę poniedziałków.

- Nie przesadzaj, mi się ten plan podoba, no może poza Historią Magii. Reszta jest spoko.

- Jesteś totalnym klonem Remusa - powiedział Potter, a po chwili wszyscy zaczęli się śmiać.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz