10.

515 33 6
                                    

Violetta's Pov

Następnie kilka dni minęło w zupełnej ciszy między mną a Leonem. Nic wielkiego się nie wydarzyło, to tylko pocałunek w policzek, ale wyglądało zupełnie inaczej. Już chyba nawet mi nie chodzi o samo to... zaczynam bać się tego uczucia. Czuje dziwne rozchodzące się ciepło wewnątrz mnie i to nie jest zakochanie. Po pierwsze jest to niemożliwe ze względu na krótki okres czasu jaki się znamy, a po drugie... drugiego powodu nie ma. Czuję się przy nim lekko, a co więcej - napisałam miłosny tekst piosenki. Nie jestem zakochana, wykluczone.

— Król dzisiaj wraca do pałacu i sądzę, że jeżeli panienka dalej chce rozmawiać z nim to dzisiaj będzie idealna okazja — odezwała się Maria podczas popołudniowego spaceru.

— Nie mam pojęcia co z tym zrobić. Mam wrażenie, że nie jestem jeszcze gotowa na poznanie prawdy...

— Gdybym tylko mogła jakoś panience pomóc... — powiedziała smutnym głosem kobieta, a mi w tym samym momencie przyszedł wyśmienity pomysł do głowy. Zatrzymałam się a kilka kroków dalej zatrzymała się również Maria. Spojrzała na mnie zdezorientowana.

— Mario, jesteś genialna! — powiedziałam głośno. Zdziwiła się nieco bardziej, ale uśmiechnęła się lekko. — Muszę prosić cię o przysługę.

— I tak nie mam innego wyboru, panienko. Do usług jak zawsze — ukłoniła się lekko. Chwyciłam ją za dłoń, kompletnie nie zwracając uwagi na jej oficjalny gest. Skierowałam się do mojej ulubionej ławeczki. Usiadłyśmy tam i zaczęłam wszystko jej tłumaczyć.

Początkowo mój plan był przebrać się za służącą. Założę perukę i podczas rozmowy Marii z królem, jak gdyby nigdy nic będę sprzątać. Reszta planu wyjdzie w praniu, czego się obawiam. Ryzykuję, doskonale zdaję sobie z tego sprawę.

— Nie sądzę księżniczko żeby to się udało. Król doskonale wie jak wygląda jego córka i nie będzie miał problemu żeby panienkę rozpoznać.

— Nie ma takiej możliwości! Jeżeli nie spróbuję to się nie dowiem, a chcę wiedzieć co się stało. Chcę wszystko wiedzieć, mi również należą się jakieś wyjaśnienia — odparłam, patrząc nieugiętym wzrokiem na kobietę. Westchnęła cicho i pokręciła z dezaprobatą głową po czym udała się w kierunku zamku.

Potrzebuje jeszcze pomocy Leona. Wstałam i szybkim krokiem zmierzyłam do zamku. Bez pukania weszłam do jego komnaty i od razu zatrzymałam się w miejscu. W jego komnacie znajdowała się, jak się okazało - księżniczka Lena, moja kuzynka. Całowali się. Kiedy chłopak mnie zauważył, odsunął się od niej.

— Violetta, miło cię widzieć! — odezwała się, uśmiechając do mnie. — Nie spodziewałam się jednak takiego spotkania — dodała, śmiejąc się cicho. Uśmiechnęłam się lekko.

— Ja... przepraszam bardzo, mogłam zapukać — odpowiedziałam, dosłownie paląc się ze wstydu. Machnęła lekceważąco dłonią i podeszła do mnie po czym przytuliła. Zerknęłam przelotnie na Leona, który patrzył na nas... a raczej na Lenę.

— Nic się nie stało. Cieszę się, że cię widzę. Tyle czasu się nie widzieliśmy. Królowa specjalnie mnie tu zaprosiła żebym zajęła cię czymś i pozwoliła ci odpocząć od muzyki, która jak to sama ujęła - jest ci w życiu niepotrzebna — powiedziała, a to zadziałało na mnie z podwójną siłą.

— Przepraszam — odwróciłam się i szybko wyszłam z komnaty, zaczęłam iść w kierunku tronu mojej mamy. Po środku drogi poczułam dłoń na moim ramieniu, a po chwili zostałam odwrócona. Przede mną stał Leon.

— Violetta, posłuchaj...

— Co mam słuchać? Zresztą, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy i wracaj do Leny. W końcu działanie na dwa fronty wychodzi ci najlepiej — warknęłam i strzepnęłam jego dłoń. Ruszyłam dalej, zostałam ponownie zatrzymana i odwrócona.

— To nie moja wina... — nie zdążył dokończyć, ponieważ moja dłoń znalazła się na jego policzku.

— Mam cię dość, Leon. Nie dotykaj i nie zbliżający się do mnie — powiedziałam, idąc już do końca bez zatrzymywania się. Weszłam bez zapowiedzi do komnaty, aż kobieta podskoczyła.

— Violetta, co się dzieje? — zrobiła kilka kroków w moją stronę.

— Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę! Nie potrafisz zaakceptować tego, że kocham śpiewać i to moja pasja. Robisz wszystko żeby zapobiec temu, ale ty nie widzisz, że przez swój wymysł ranisz mnie. Mam dość siedzenia pod kloszem i przytakiwania na twoje wymysły. Nie obchodzi mnie twoje zdanie od teraz, tak jak od początku nie obchodziły cię moje uczucia. Gratuluje! — nie wytrzymując już, łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nic nie odpowiedziała. Prychnęłam i wyszłam z jej pokoju. Obok stał Leon. Spoglądnęłam jedynie na niego i bez przebrania się w jakiekolwiek inne rzeczy, skierowałam się do stajni.

Wsiadłam na konia i szybko pogalopowałam w stronę lasu. Leon dał mi w pewnym rodzaju nadzieję na... miłość? Co ja wyrabiam. Pierwszy raz w życiu się zauroczyłam i teraz mam mętlik. Jednak kiedy zobaczyłam go całującego się z Leną, poczułam potworne uderzenie prosto w serce. Drugi cios zadała mi moja własna matka. Paranoja.

Chciałam stąd uciec, odjechać jak najdalej. Nawet nie zauważyłam, w którym momencie zaczęłam zbliżać się do bram miasta. Zdecydowałam się poszukać Francescy i Camili, potrzebuje z nimi porozmawiać. Tęsknie za nimi, w końcu matka zabroniła im przychodzić do pałacu.

Wjechałam do miasta i zaczęłam pytać gdzie mieszka Francesca. Nie przypuszczałam, że będzie jednak tak ciężko.

***

princess || violetta x leonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz