Rozdział 2

85 8 3
                                    

Zebrania zazwyczaj odbywają się w Sali Narad, ale tym razem wszyscy kierują się do Świątyni. Przypuszczam, że z Serafiną musiało stać się coś poważniejszego, chociaż nie łatwo nas skrzywdzić, czy zadać nam ból. Nasze ciała są praktycznie niezniszczalne. Zaszkodzić nam mogą jedynie siły równie silne jak my.

Kiedy wchodzimy do Świątyni, mój mózg zaczyna się wyciszać ze wszelkich myśli, czuję się spokojniejsza, dopóki...

...dopóki nie zauważam Serafiny, która leży skulona na samym środku Świątyni. Z jej niegdyś pięknych skrzydeł, wypływa srebrzysty, lśniący płyn. Krew Anioła. Choć wiem co to jest, widzę ją pierwszy raz. Wydaje mi się jednocześnie tragiczna i piękna. Krew sączy się ze złamanych skrzydeł, które teraz zwisają z pleców Serafiny pod dziwnym kątem.

Nawet jeśli ją boli, nie daje tego po sobie poznać. Serafina nigdy nie okazałaby słabości.

Inne Anioły jednak wzdychają z żalem, gdy ją zauważają. Siła Świątyni nie jest w stanie w pełni na nas wpłynąć, wciąż czujemy niepokój.

Na środek jednak wychodzi Angelica, nasza Anielska Królowa. Obok niej bezszelestnie porusza się Yael - mała anielska dziewczynka, który nigdy nie osiągnęła pełnoletności. Nikt nie wie dlaczego tak się stało, dlaczego w pewnym momencie przestała rosnąć. Królowa Angelica wzięła ją osobiście pod swoją opiekę i od tej pory traktuje ją jak rodzoną córkę.

Czasami wydaje mi się, że Yael mimo słodkiego wyglądu dziecka, ma swoje za uszami. Później obwiniam się za to, że myślę o niej tak okropnie. Jesteśmy Aniołami - nie możemy myśleć w podobny sposób.

Stajemy w równych rzędach, wszyscy jednakowo wstrząśnięci. Kto chciałaby skrzywdzić Anioła? I... kto jest wystarczająco silny, by to zrobić?

- Anioły, zebraliśmy się tutaj - odzywa się Królowa - by pomóc naszej siostrze, Serafinie. Została skrzywdzona podczas podróży między Ziemią a Niebem. Jej obrażenia są na tyle poważne, że muszę poprosić o pomoc was wszystkich.

Na naszych twarzach zaczyna malować się zrozumienie. Musimy się rozpłakać. Anielskie łzy mają niezwykłą moc - potrafią uleczyć. Nie mam pojęcia do jakiego stopnia są w stanie pomóc, nigdy nie miałam okazji tego sprawdzić i nie chciałabym tego robić.

Podchodzimy bliżej do Serafiny, tworzymy zwarty krąg. Po naszych twarzach zaczynają spływać łzy, które następnie kierujemy na jej skrzydła. Po kilku minutach srebrzysta krew przestaje płynąć, a same skrzydła wracają do dawnej, pięknej postaci. Serafina jest już w stanie się podnieść. Podnosi wysoko głowę, żeby pokazać, że nic jej nie jest.

- Dziękuję - mówi cicho.

Przestajemy płakać, a atmosfera robi się spokojniejsza, choć i tak jestem zaniepokojona faktem, że prawdopodobnie czyha na nas jakieś niebezpieczeństwo. Myślałam, że jako Anioł jestem silna i niezniszczalna. Teraz wydaje mi się, że zaczynam widzieć świat w innym świetle - coś jest w stanie nam zagrozić.

- Ja również dziękuję wam za pomoc - dodaje Królowa. - Jeszcze nie wiemy, kto stoi za atakiem, ale możecie być pewni, że dołożymy wszelkich starań, aby się tego dowiedzieć. Możecie się rozejść.

I tylko tyle? Po moich ostatnich urodzinach mam zacząć opiekować się moim śmiertlenym podopiecznym. Jak mam to robić, skoro sama jestem bezbronna wobec nieprzyjaznych nam sił?

Rozchodzimy się jednak do swoich pokoi. Wszystkie Anioły milczą, pogrążone w zadumie. Czy myślą o tym samym co ja?

Wracamy do pokoju. Faida siada na swoim łóżku - podobnie jak ja, nie ma zamiaru iść spać. Większość Aniołów wcale nie sypia, bo tego nie potrzebują. Jednak czasami lubię to robić, bo sen pozwala mi odpocząć od natłoku myśli, działa relaksująco.

Ku mojemu zaskoczeniu, Gavreel również wchodzi do pokoju. Zamiast usiąść, zaczyna po nim krążyć, wciąż się nad czymś zastanawiając.

- Któraś ma jakiś pomysł, co mogło zaatakować Serafinę? - Pyta po chwili.

- To na pewno nie był człowiek - wzruszam ramionami. - Nie mają wystarczającej siły, poza tym nie są w stanie nas dojrzeć.

- Myślę, że Królowa wie kto to zrobił, ale nic nie powiedziała, bo nie chciała wywołać paniki - zaczyna powoli Faida. - Żyliśmy w przekonaniu, że nie ma nikogo silniejszego od nas. To my jesteśmy tymi, którzy chronią, a nie tymi, którzy potrzebują ochrony.

- Więc kto?

- Skoro istnieje na świecie siła dobra, czyli my, to musi także istnieć siła zła. Myślę, że właśnie z tym mieliśmy do czynienia - odpowiada rzeczowo Faida, wstając. Na jej twarzy pojawia się złość. - Nie rozumiem, dlaczego nie zaczną działać od razu. Powinni nauczyć nas jak się bronić.

- Nie możemy nikogo atakować - przypominam jej. - Naszą rolą jest ochrona innych.

- To nie znaczy jednak, że mamy być bezbronni.

- Masz rację - wtrąca Gavreel. - Kto wie, czy jutro nie zaatakują kolejnego Anioła?

Po raz pierwszy zaczynam się bać. Faida zauważa to i rzuca znaczące spojrzenie Gavreelowi.

- Nie przejmuj się, Skye. Powinnaś odpocząć, jutro twój wielki dzień.

- Nie musimy odpoczywać.

- Jednak przydałby ci się sen. Nam także. Musimy usunąć z głowy te ponure myśli. Może to był jedyny taki incydent i nie powinniśmy się martwić na zapas. Nikomu z nas to nie służy.

- Myśl dużo o tym, żeby jako Dar otrzymać jakiś niezwyciężony miecz albo coś w tym stylu, może twoja prośba się spełni - żartuje Gavreel, za co obrywa poduszką od Faidy. - Dobra, już stąd wychodzę, bo nawet w Niebie znajdą się tacy, którzy atakują bez powodu - wytyka język Faidzie i szybko ucieka przed kolejną poduszką.

Wzdycham i zmieniam pozycję z siedzącej na leżącą. Nie wiem, czy będę potrafiła zasnąć, ale wiem, że moja przyjaciółka ma rację. Powinnam chociaż spróbować, żeby mój mózg mógł się wyciszyć. Mam wrażenie, że głowa mi paruje od tych wszystkich myśli. To tak jakbyś miał mnóstwo niepasujących do siebie puzzli. Mimo wszystko chcesz chociaż spróbować je ułożyć, nawet jeśli wiesz, że to niemożliwe.

Faida w końcu też kładzie się na swoim łóżku, jednak jej oczy są szeroko otwarte. Nie wiem czy ktokolwiek będzie w stanie dzisiaj zasnąć. Nie jestem bliską przyjaciółką z Serafiną, mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że niezbyt się lubimy, ale mimo wszystko obchodzi mnie jej los i nie chciałabym, żeby coś jej się stało. Jesteśmy anielskimi siostrami.

- Dobranoc, Skye - mówi jeszcze Faida i w końcu zamyka oczy. Nie mam pojęcia, czy zasnęła, czy tylko udaje, ale sama muszę spróbować.

- Dobranoc - szepczę.

Również zamykam oczy, ale długo nie jestem w stanie zasnąć. Mam wrażenie, że myśli w mojej głowie wirują jak oszalałe. Urządzają sobie wyścigi, która to pierwsza wskaże mi rozwiązanie.

W końcu jednak udaje mi się zasnąć.

CDN.

• under my wings • [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz